Pakiet propozycji

Zaczął się nowy rok. Zaczął się tragicznie. Pijany kierowca zabił kilka osób. Do akcji wkroczył pan premier. Wezwał do siebie ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego i ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza oraz wiceministra infrastruktury Zbigniewa Rynasiewicza. Po półtoragodzinnym spotkaniu prezes RM oświadczył, że wkrótce, bo już w najbliższy wtorek, przedstawi „pakiet propozycji, które umożliwią ograniczenie tego problemu”. Ten problem to problem pijanych kierowców.

Z oficjalnych statystyk wynika, że dziś nie pijani kierowcy stanowią problem. Najczęstszymi bowiem przyczynami wypadków w Polsce są niedostosowanie prędkości do warunków jazdy, wymuszanie pierwszeństwa i nieprawidłowe zachowanie wobec pieszych. Z kolei kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli ustalili, że większość z przenośnych fotoradarów ustawiana bywa w miejscach, które nie były uzgodnione z policją. Jeśli już urządzenie znajdowało się w miejscu zaakceptowanym przez policję, pracowało tam zaledwie kilka minut. Później strażnicy przenosili je gdzie indziej, gdzie łatwiej złapać kogoś na łamaniu przepisów.

Swego czasu pan premier zapewniał, że zaufanie to podstawa, to polska racja stanu*: Słowo „zaufanie” będzie (…) mottem (…) całej naszej kadencji i całego okresu, w którym przyjdzie mnie z moimi współpracownikami rządzić. To zaufanie stało się fundamentem nowej politycznej umowy Polaków. (…) I to zaufanie między ludźmi a władzą, pomiędzy ludźmi, między środowiskami, to zaufanie staje się dzisiaj polską racją stanu. Tako rzecze premier. I ma rację. Łatwo tego dowieść.

Pewien pastuszek pasał owce pod lasem. Nudne to było zajęcie, więc umilał sobie czas jak umiał. Pewnego dnia postanowił z nudą walczyć bardziej zdecydowanie, a przy okazji nieco się rozerwać. W tym celu wlazł na pieniek i ryknął ile miał tchu w piersiach — Ratunkuuu, wilk owcę porwaaał! Będący w pobliżu pasterze i rolnicy usłyszawszy krzyk chwycili co mieli pod ręką i pognali na pomoc. Przybywszy na miejsce zobaczyli tarzającego się ze śmiechu sprawcę zamieszania. — Ale was nabrałem! Żadnego wilka tu nie było ha ha ha ha ha. Po kilku dniach, gdy nuda znowu zaczęła mu doskwierać, powtórzył procedurę. I znowu zbiegło się pół wioski, i znowu nie było do śmiechu nikomu oprócz żartownisia. Tak minęło kilka tygodni. Aż pewnego dnia z lasu wypadło kilka wilków. Porwały kilka owiec i zniknęły w zaroślach. Na próżno jednak pasterz wydzierał się na całe gardło, szlochał i lamentował. Wszyscy słysząc po raz kolejny wołanie o pomoc wzruszali ramionami nie ruszając się z miejsca.

Tak. Zaufanie odgrywa kluczową rolę w stosunkach międzyludzkich, a w relacji państwo — obywatel i odwrotnie pierwszorzędną. Polscy kierowcy po kilku dniach pobytu za granicą zaczynają nie tylko dostrzegać znaki, ale także stosować się do nich. Wcale nie dlatego, że za łamanie przepisów grożą surowe kary. Szybko spostrzegają, że znaki nie są stawiane jak popadnie, ale tam, gdzie ma to uzasadnienie ze względu na bezpieczeństwo lub płynność ruchu. Gdy zakręt można bezpiecznie pokonać z szybkością 70 km/h, to znak ogranicza ją do 50 km/h a nie 20 km/h jak w Polsce. Słowem znakom nie tylko można, ale trzeba zaufać.

zakrety

Kto podróżował po Polskich drogach wie, że to horror i rosyjska ruletka. Kraj w środku Europy, członek Unii Europejskiej, a oznakowanie dróg jak nie przymierzając w którymś z krajów Czarnego Lądu. Na dodatek za krzakami na prostych odcinkach drogi lubią czaić się funkcjonariusze, których zadaniem nie jest poprawa bezpieczeństwa na drodze, lecz podreperowanie kulawego budżetu. Według danych MSW, w 2006 r. do centralnego budżetu z mandatów wpłynęło 524,3 mln zł, w 2009 r. 746,4 mln zł a w 2012 r. zaplanowano wpływy na poziomie 1,24 mld. Jeśli do tego dodać informację, że urzędy skarbowe dostały zalecenie, by na początku 2014 roku ujawnić minimum 30% więcej nieprawidłowości niż rok wcześniej, to nie można oprzeć się wrażeniu, że tak zachowuje się okupant lub gubernator kolonii, a nie demokratycznie wybrany rząd demokratycznego państwa prawa.

Nie po raz pierwszy rząd zajmuje się czysto populistycznym rozwiązywaniem trzeciorzędnych problemów, prawdziwe pozostawiając na boku. Nie po raz pierwszy premier oznajmia, że „przedstawi rozwiązania” „we wtorek”, „w ciągu tygodnia”, „za miesiąc”, „na początku roku”, „na wiosnę”, „w lecie”, „za pół roku”, „wkrótce”, „w najbliższym czasie” itp itd. Kupuje sobie w ten sposób czas i albo proponuje to, czego według sondaży oczekuje społeczeństwo, dzieki czemu poparcie wzrasta, albo rzuca coś na odczepnego, co potem grzęźnie gdzieś i znika, najczęściej jednak nie robi nic.

Starsi pamiętają marazm, beznadzieję i brak perspektyw charakterystyczne dla minionego ustroju. Dziś równie trudno jak wtedy wykrzesać z siebie entuzjazm. Tym trudniej, że młody mógł przeczekać, żywiąc nadzieję, że nadejdą kiedyś lepsze czasy. Starsi nie mają czego żywić, więc chcieliby chociaż parę lat przeżyć w normalnym kraju rządzonym przez fachowców, a nie koterie, sitwy i grupy interesu. Nie przypadkiem informacje dotyczące stanu zadłużenia państwa podawane są w procentach PKB a nie w liczbach bezwzględnych. 55% PKB brzmi zdecydowanie lepiej niż bilion złotych deficytu i 50 miliardów rocznie odsetek do zapłacenia.

Gdy Donald Tusk obejmował stanowisko premiera dług wynosił nieco ponad pół biliona złotych co stanowiło nieco ponad 45% PKB. Jak widać tempo zadłużania kraju znacznie przewyższyło tempo wzrostu PKB. I nie jest to wina kryzysu, bo zgodnie z tym, co deklarował sam premier Polskę kryzys ominął. Co charakterystyczne zadłużający kraj w tempie ekspresowym szef rządu dla swoich poprzedników był bezlitosny*: Żeby zbudować (…) zaufanie, zaufanie społeczne, także zaufanie ludzi do własnego państwa, potrzebne jest ograniczenie wzrostu długu publicznego. Dług publiczny nie może narastać w takim tempie jak do tej pory. W ciągu kilku lat budżet należy doprowadzić do stanu bliskiego równowagi. Tylko w ten sposób możemy trwale odsunąć groźbę ponownego wzrostu podatków i nagłych cięć wydatków socjalnych czy płac w sektorze publicznym.

Żeby zakończyć jakimś optymistycznym akcentem i jednocześnie zamknąć usta malkontentom trzeba z całą mocą podkreślić, że pan premier z nawiązką spełnił obietnicę. Dług nie narasta w takim tempie jak do tej pory. Narasta cztery razy szybciej.


* Cytaty pochodzą z exposé premiera Donalda Tuska.
Zdjęcie nieznany użytkownik umieścił na portalu wrzuta.

Dodaj komentarz