Oni pomniki, my felietoniki

Wiktor Osiatyński nie żyje. Dziennikarskie śledztwo potwierdziło ten fakt, a portal prowadzący dziennikarskie śledztwa poświęcił mu kilkanaście materiałów. O zmarłym można bowiem opowiadać co się chce bez obawy, że zaprotestuje lub zaprzeczy. Na przykład według Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara rok, w którym ostatecznie poległ Trybunał Konstytucyjny, sądy powszechne, Puszcza Białowieska „na pewno by go nie rozczarował. Bo to był ważny rok. Być może jeden z najważniejszych z punktu widzenia wartości, na których zależało Panu Profesorowi: konstytucjonalizmu, praw kobiet oraz roli społeczeństwa obywatelskiego we współczesnym państwie.”

Zaiste, takiego konstytucjonalizmu, praw kobiet oraz roli społeczeństwa obywatelskiego nie pamiętają nie tylko koczujący w sejmie niepełnosprawni wraz z rodzinami, ale nawet najstarsi górale. Ukoronowaniem konstytucjonalizmu było niewątpliwie zwołanie przez I Prezes Sądu Najwyższego posiedzenia nowej Krajowej Rady Sądownictwa, do której sejm z pogwałceniem prawa i Konstytucji wybrał przedstawicieli nie wiadomo przez kogo zgłoszonych. Z kolei rolę społeczeństwa obywatelskiego doskonale ilustruje lista poparcia kandydatów do KRS przedstawiona przez resort ministra Ziobry na wniosek Forum Obywatelskiego Rozwoju. Tak! Osiatyński były zachwycony. A my możemy być dumni z takiego mądrego rzecznika, który nie tylko dostrzega „promocję przemocy domowej” w programie rozrywkowym, nie tylko słyszy słowa, których nie wypowiedziano, ale nawet stanowisko zmarłego zna i podziela.

Pani prof. Ewa Łętowska także zabrała głos w sprawie nieżyjącego i oznajmiła, że „Wiktor Osiatyński cieszyłby się, że wartości liberalnej demokracji i zasady państwa prawa jednak znajdują obrońców w społeczeństwie; że środowiska prawnicze konsolidują się w obliczu ataku; że polskie sądy posługują się Konstytucją do odczytywania sensu prawa. Ale oczekiwałby od nas więcej.” Czyli „mówiąc elegancko wzywałby nas do mobilizacji, a mówiąc po ludzku – pogoniłby nas do roboty.” Czyli to w sumie dobrze, że nie żyje…

Kolejnym elementem cyklu jest wywiad ze zmarłym przeprowadzony przez Piotra Pacewicza. Choć na nijakie, sztampowe pytania czy wręcz stwierdzenia trudno spodziewać się pogłębionej odpowiedzi, to i tak można zorientować się w poglądach wywiadowanego. Na przykład na błyskotliwe stwierdzenie Pacewicza „Paskudna ta demokracja” profesor zwraca uwagę, że demokracji można uczyć się egzekwując swoje prawa jako… konsument. Ponieważ

Skoro prawa człowieka tracą naturalną nośność z epoki autorytaryzmu, to trzeba je umacniać inaczej. Kluczem mogą być prawa konsumenta. Co z nami robią te wszystkie gazownie, elektrownie, sieci sklepów, firmy telekomunikacyjne? Co robią z z prawami twórców stacje telewizyjne, MPiK-i i inni dystrybutorzy książek? Robią co chcą. A że każdy jest konsumentem, to właśnie na prawach konsumenta można by ludzi uczyć, że trzeba bronić praw każdej grupy, każdego człowieka.

Jak widać Osiatyński nie chce walczyć, lecz bronić, w przeciwieństwie do wszystkich niezłomnych rycerzy, którzy o wszystko ze wszystkimi walczą. O swoje prawa według profesora winny walczyć jedynie środowiska LGBT. Ale nie tak, jak to robi chociażby organ Pacewicza, na każdym kroku i przy każdej okazji rozdzierając szaty, w każdym słowie dostrzegając obrazę, pogardę, ksenofobię, hejt i mowę nienawiści, potępiając i domagając się surowych kar dla wszystkich, którzy nie wpadają w zachwyt, tylko

Powinni zakładać organizacje, które będą udzielać im prawnej ochrony. A tam gdzie jest dyskryminacja mają iść do sądu, między innymi po to, by prowadzić tzw. litygacje strategiczne, czyli trudne długofalowe sprawy, które mają na celu reinterpretację prawa.

Odbierając 10 grudnia 2016 prestiżową nagrodę Rzecznika Praw Obywatelskich im. Pawła Włodkowica, Osiatyński przekonywał, że

pierwszym zadaniem, oprócz tworzenia tej koalicji myślenia o globalnej przyszłości, jest znowu ochrona i obrona ofiar. Tak jak to było u początków ruchu praw człowieka w latach 1970.

Prof. Ewa Łętowska, wielu prawników i polityków przestrzega przed tak zwanym „efektem mrożącym” w zreformowanym sądownictwie. W największym skrócie chodzi o to, że sędziowie dla świętego spokoju, chcąc uniknąć szykan i nieprzyjemności, będą wydawać wyroki zgodne z oczekiwaniami władzy. Żeby zneutralizować ten efekt należy w pierwszym rzędzie przekonywać, co jest zadaniem opozycji i wszelkich sił prodemokratycznych, że przyzwoitość i nieugiętość opłaci się i zaowocuje choćby awansem, zaś serwilizm może skutkować wykluczeniem z zawodu. Z drugiej strony należałoby stworzyć system wspomagania i ochrony szykanowanych, degradowanych i wyrzucanych z pracy sędziów, bo trudno być niezłomnym o głodzie, chłodzie, bez środków do życia. Dlatego warto jak najszynciej powołać postulowany już w zeszłym roku KOS, czyli Komitet Obrony Sędziów.

Ponieważ zdecydowanie łatwiej jest publikować wywiady i wystąpienia nieżyjących niż prowadzić dziennikarskie śledztwa i omawiać bieżące sprawy i problemy, w kolejnym tekście Osiatyński rozlicza III RP. Co nie może dziwić, bo rozliczenia IV nie doczekał. Okazuje się, że przyczyny porażki III RP są proste i oczywiste. PiS zwyciężył ponieważ

Liberalne elity zrezygnowały z tworzenia wspólnoty i zapomniały o ludzkiej potrzebie godności. Bojąc się patriotyzmu otworzyliśmy drogę do nacjonalizmu. Podnosząc wiek emerytalny, zapomnieliśmy, że praca to znój. Zostawiliśmy religię w rękach fundamentalistów.

Można zapytać dlaczego Osiatyński oraz nieokreśleni „my”, zostawili religię w rękach fundamentalistów i co zrobić, by oddać ją w dobre ręce, ale odpowiedzi nie będzie. I wcale nie dlatego, że profesor nie żyje. Dlatego, że nikt niczego nie oddawał, bo religia nikogo o zdanie nie pyta i sama bierze co chce. Z badań wynika, że „Postawa historycznych Kościołów często prowadziła do wojen, masowych mordów czy naruszeń praw mniejszości.” Jednak dzięki temu, że jedni, według profesora mniejszość, wszczynali wojny, pogromy, prześladowania inni, większość „ryzykowali życie, by nieść pomoc ofiarom masowych zbrodni”, „wyciągali ludzi z niewoli i z głodu”. Poza tym „jeżdżą na tereny objęte wojnami z pomocą humanitarną”, a wszystko to robią „w imię swej wiary religijnej, z poczucia obowiązku wobec Boga, jakkolwiek go rozumieją, oraz niespokrewnionych z nimi cierpiących ludzi”. Czyli bóg stoi po obu stronach, a odwieczna walka dobra ze złem to partia szachów, którą rozgrywa sam ze sobą. „Bóg chce, żebyśmy was pozabijali, Gott mit uns!” „A wcale, że nie! To my mamy pozabijać was! Taka jest wola boża”. Cóż w takiej sytuacji mogą poradzić słudzy boży? Ano tylko pobłogosławić obie strony, każdy swoją.

Człowiek przez całe życie uczy się, poznaje nowe rzeczy, coraz więcej rozumie, zmienia zapatrywania, uświadamia sobie, że błądził. Trudno dyskutować z poglądami przedstawionymi w ściśle określonych sytuacjach, a nie można dopytać co autor ma na myśli mówiąc o „przyjaznej, krzewiącej współpracę wersji historii narodowej”, którą przeciwstawił „coraz głośniejszemu wrzaskowi nacjonalistów i ksenofobów”. Bowiem z tego, iż p. prof zmarł nie wynika, że się nie mylił, zawsze i we wszystkim miał rację. Czy bezkrytyczne prezentowanie materiałów profesora i o profesorze w takim natężeniu na pewno przysłuży się mu i pamięci o nim?

A to przecież nie koniec radosnej twórczości. Portal prowadzący dziennikarskie śledztwa mnoży teksty o Osiatyńskim bardziej niż Trybuna Ludu o Breżniewie. I to wszystko za pieniądze darczyńców…


Jednodniowy wysyp:
1. Adam Bodnar w rocznicę śmierci Wiktora Osiatyńskiego: Szczególnie dumny byłby z buntu kobiet
2. Ewa Łętowska: Osiatyński pogoniłby nas do roboty
3. „Głos trzeźwy, wolność ubezpieczający”. Osiatyński przeciw dyktaturze większości, uzurpacjom Kościoła, tchórzliwym politykom
4. „Nie wstydziłem się myśleć, że byłem, kim jestem” – Wiktor Osiatyński o prawach człowieka, o swoim życiu, o chorobie
5. Osiatyński rozlicza III RP: przestraszyliśmy się patriotyzmu, przegraliśmy na symbole, zapomnieliśmy o ludzkiej godności
6. Jak Kenijczyk Koi, ofiara prześladowań, odsłonił Wiktorowi Osiatyńskiemu prawdę o prawach człowieka
7. Alfabet Osiatyńskiego: od A jak aborcja do W jak wolność

Dodaj komentarz


komentarze 2