Czarna olewka

Od kilku dni Polska, i nie tylko Polska, żyje wizytą delegacji partyjno-rządowej w Anglii. A w zasadzie jej powrotem. I trudno się dziwić, bo efekty rozmów nie są ani tak spektakularne, ani widowiskowe jak powrót. Niestety, jak zwykle doszło do wielu nieścisłości i nieporozumień. Dlatego obowiązkiem każdego myślącego obywatela jest ich wyjaśnienie i wytłumaczenie.

Najważniejszym, acz pomijanym aspektem sprawy jest fakt, że Prezes Rady Ministrów ma prawo nie podejmować decyzji. I premier ze swojego prawa skorzystała. Postawa godna pochwały i naśladowania w sytuacji, gdy wielu stawia zarzuty łamania prawa. Tym bardziej, że władny podejmować decyzje jest decydent, czyli prezes, choć nie RM. Ów zaś w omawianym okresie był zajęty innymi ważnymi sprawami wagi państwowej.

Również wicepremier i ministrowie potwierdzają, że owszem, mogą prowadzić politykę kadrową, ale po pierwsze w kraju, a po drugie stojąc twardo na gruncie przepisów, co wyklucza chybotliwy pokład statku powietrznego. To wyklucza decydowanie kto może lecieć rządowym samolotem tam i z powrotem. Przy czym należy pamiętać, że premier Szydło zanim została premierem dojeżdżała do pracy przepełnionym PKS-em i korona ani jej, ani kierowcy z głowy nie spadła. O co więc ten krzyk?

Zaistniała sytuacja potwierdza konieczność szybkiej nowelizacji prawa pod kątem dostosowania procedur do wymogów dobrej zmiany i osiągnięcia pełnej zgodności przepisów z kompetencjami, doświadczeniem i wiedzą kadr. I tłumaczy dlaczego najważniejsza osoba w państwie woli nie ruszać się z kraju. W końcu doskonale zna swoich protegowanych, a życie jej miłe.

Otwarte pozostaje pytanie czy ludzie, którzy nie potrafili zorganizować przelotu kilkunastu osób będą w stanie zorganizować życie kilkudziesięciu milionom?

Dodaj komentarz