Oko za oko, zbrodnia za zbrodnię?

Czy rozdrapywanie ran, licytowanie się na zbrodnie między Ukrainą a Polską, służy tylko Rosji? Korzystających jest więcej. To służy politykom, którzy liczą na głosy wyborców, którzy nie potrafią czy nie chcą wybaczyć, czują się skrzywdzeni w imieniu zamordowanych dziesiątki lat temu.

W swoim życiu NIGDY nie słyszałam o probie podjęcia porozumienia w sprawie wzajemnych krzywd. Nie mówię tu o głosie biskupów przebaczających Niemcom. W nauczaniu historii nie dochodzi się prawdy, a zawsze pokazywane są czyjeś (nasze) krzywdy. Prawdziwe i urojone. Stworzono postać Polaka zawsze wyzyskiwanego i krzywdzonego. Cały czas niesłusznie, bo Polak jest tylko szlachetny, bez winy, z silną wiarą. Gdzie hasło Bóg, Honor, Ojczyzna ma ogromne znaczenie.

Ale dlaczego Ojczyzna jest na końcu? Tak wysoko postawiony Honor sugeruje, że Polacy nigdy nic złego nie zrobili. A jak wyjdą na jaw czyny nieszlachetne, to winnymi nie są zbrodniarze, a ujawniający zbrodnię.

Ani w szkole, ani tym bardziej w kościele nie mówi się o czymś tak zbawiennym dla duszy, dla spokoju, jak przebaczenie. Jeśli ktoś potępi księdza pedofila, to jest to atak na Kościół! A przecież pycha jest grzechem: Albowiem początkiem pychy – grzech, a kto się da jej opanować, zalany będzie obrzydliwością. Czyżby więc zaglądał w oczy sterach, że teraz święty, a kiedyś biskup przesuwający pedofilów z parafii do parafii, ba, nawet z państwa do państwa, na tę laurkę świętości nie zasługuje?

Czy powiedzenie prawdy o stosunkach Polsko-Ukraińskich zmniejszy znaczenie dawnej Polski, dawnych królów czy wodzów? Czy powiedzenie o wielowiekowym oszukiwaniu Kozaków i ciągłym ich mamieniu przyznaniem szlachectwa komuś przyniesie ujmę? Czy katolik zyska czy straci na uczciwości? Jest pod za dużą presją kleru?

Pierwszy raz zrezygnowaliśmy z wyjazdu na Ukrainę w 1998 roku. Opowieści mieszkańca Przemyśla o niechęci do Polski, o obawach Ukraińców, o czynionych uprzykrzeniach, mandatach milicjantów „za nic”, rysowaniu samochodów spowodowały, że tego roku nie byliśmy we Lwowie – celu pierwszym podróży. Inna rejestracja niż samochodów ze wschodu Polski wystarczała do kłopotów. Pojechaliśmy w 2007 roku. Ukraińcy z zachodu kraju odwiedzali masowo Polskę, handlowali, dorabiali i zrozumieli, że te dość liczne odwiedziny Polaków na dawnych polskich terenach mają tylko cel turystyczny i sentymentalny. Nikt nie chce im Lwowa i innych miast zabierać.

Ukraińcy okazali się bardzo uprzejmymi, gościnnymi, życzliwymi ludźmi. Bardzo chętnymi do pomocy i do rozmowy. Siedziałam na ławce i przysłuchiwałam się kiedyś rozmowie Polaka z młodym Ukraińcem. Polak namawiał go pracy w Polsce, a Ukrainiec wahał się, bo dwa razy został oszukany i nic mu za pracę nie zapłacono. O takich zdarzeniach cicho, bo przecież Polak może być tylko szlachetny. Zły jest ten Ukrainiec, który ukradł, coś złego zrobił. Ten wymaga potępienia. A przecież zły jest ten, kto źle uczynił i nie ma znaczenia kraj pochodzenia.

Teściowa, urodzona Lwowianka wspominając Wołyń, sytuację po 1939 r aż cierpła. Nigdy jednak nie nawoływała do odwetu, nie żądała karania potomków.

Czy o Wołyniu nie mówić? Trzeba mówić, trzeba wyjaśniać, robić wszystko, by mieć pewność, że tam także uczciwie uczą historii. Koleżanka ucząca się na Ukrainie (w czasach ZSRR),  miała w podręczniku do historii jedną stronę poświęconą historii Polski. Z tego połowę zajmowało zdjęcie dworu szlacheckiego z podpisem „Polskije pany”, a w treści o wyzyskiwaniu chłopów przez Polaków. Tyle!

Można znaleźć wiele sposobów by wyjaśnić pretensje. Słuszne i te niesłuszne. Sposób posłów PIS jest najgorszy, bo wykluczający rozmowy. Tylko szukanie porozumienia w rozmowach może spowodować, że sąsiad zza wschodniej granicy będzie życzliwy, obojętny lub wrogi.

Putin zbrodniczo zagarnął Krym. Historia Krymu, Donbasu jest mało znana. Zachęcam do przeczytania (chociażby w Wikipedii) jak powstało miasto Donieck i czyją własnością w chwili powstawania było. To zaskakująca historia.

 


Tekst stanowi komentarz. Jednak po lekturze uznany został jednogłośnie za godny upamiętnienia w formie samodzielnego wpisu. Ponieważ porusza żywotne kwestie. Charakterystyczne, że o pojednaniu i wybaczaniu nie mówią ci, którzy miłosierdzie, odpuszczanie win, tolerancję odmieniają przez wszystkie przypadki, ale głównie ci, którzy nie obnoszą się ze swoja wiarą.
Ponieważ dokonałem bez zgody i wiedzy Autorki pewnych modyfikacji, proszę o przejrzenie, ewentualne poprawienie lub uzupełnienie i zatwierdzenie.

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. Polemizowałbym. To nie służy politykom. To służy sfrustrowanym ludziom, nieudacznikom, którzy nienawidzą całego świata. I cały świat obarczają winą za swoje nieudane życie. Stąd potępianie wszystkich wokół z jednej strony i gloryfikowanie siebie z drugiej. Człowiek znający swoją wartość, dumny, szlachetny nigdy nie będzie obarczał winą innych za swoje niepowodzenia. Nieudacznikowi, tchórzowi brak odwagi, by przyznać się do błędu, więc zwala na innych, wymyśla usprawiedliwienia.

    1. Polemizowałabym. Nie każdy ma zdolności, możliwości, zapał by sporo osiągnąć. Nie każdy mając możliwości chce je wykorzystywać. Wielu ludziom wystarcza praca o dochodach, które nie upokarzają, a pozwalają w miarę spokojnie żyć od wypłaty do wypłaty. Praca, rodzina, spokój domowy, brak stresu w pracy, brak stresu w obawie utraty pracy – to dla wielu sens życia.

      Dom rodzinny i szkoła powinny w młodym człowieku zaszczepić świadomość co dobre, co złe. Tego nie było w powojennej rzeczywistości. Mężczyznom zabrano nawet wojsko. A wielu poszłoby do niego chętnie. Nie maja gdzie rozładować nadmiaru energii. Innych propozycji zorganizowanych nie otrzymują ani od gminy, ani od państwa.

      Jedni szukają swojej drogi w Kk, inni na stadionach jako kibole w otoczeniu sprzedawców narkotyków. Nie ma klubów miejskich, gminnych – wiejskich, gdzie mogliby pograć w nogę, ping-ponga, potańczyć.Nie ma propozycji spędzania czasu za darmo.

      Rydzyk zainteresował się „moherami” i okazując im zainteresowanie, kupił sobie przychylność (nie tylko). Tak powstały swoiste kluby. Ludzie mają gdzie iść, z kimś podyskutować, nawet pomodlić się (co w tym złego jeśli im to odpowiada, jeśli nie są manipulowani!!).

      Wielu zawróciło w głowach młodym (widać ich na pochodach-demonstracjach). Znają historię ulotkową, a wmawia im się, że to oni mogą naprawić krzywdy. Czy służby wewnętrzne orientują się w działaniach „przywódców” tych grup? Także kościelnych oszołomów z Brunatnej Góry?

      Młodzi są zagubieni. W domu nie nauczeni pracy, ciągle wyręczani w codziennych obowiązkach, zapewniani o tym jacy są wspaniali przez rodziców (częściej matki), „przywódców”, kolegów nie podejmują pracy, bo….bo….bo…

      Mają po 30, 40, a nawet 50 lat. To synusiowie i curunie rodziców. Jeszcze się napracują. Na pytanie kiedy odłożą na swoją emeryturę winią kolejny rząd, kolejnego pracodawcę-wyzyskiwacza.

      Zabrakło przedstawienia młodym tego, co jest ważne, co ważniejsze, co niezbędne. Tak wyrosło pokolenie frustratów, skrzywdzone pokolenie przez wroga, którego im cwaniacy wskażą.

      Winę ponosi KK i państwo. Pierwszy rwie się do rządu dusz, a potrafi tylko manipulować, zabierać kwoty przeolbrzymie, które można byłoby przeznaczyć młodym na darmową naukę pływania, szkolenia jak nie dać się oszukać cwaniakom, zorganizowane miejsca do sportu niewyczynowego a rekreacyjnego, konkursy, zabawy.

      P.S. Autorka jest zgodnym człowiekiem, tylko czasami bardzo upartym, gdy jest przekonana o swoich racjach. Masz moją zgodę na takie poprawki jak ta. ;-))

      A państwo? W żadnym momencie po 1989 r nie zrobiono nic by zadbać o młodych (jak wyżej napisałam). Jeśli są nieudacznicy, frustraci, to powinno znaleźć się miejsce, gdzie mogliby iść po poradę. Z kierowania ludźmi wiem, że często taki obibok otrzymujący skromne zadanie do kierowania stale lub czasowo, wywiązuje się z pracy bardzo dobrze.

      1. Napisałaś, że polemizowałabyś i gdzie ta polemika? Dumny, mający poczucie własnej wartości, szlachetny może być nawet menel spod budki z piwem. Znam kilku. Jednemu podarowałem rozkładany fotel – spał w piwnicy, bo go żona z domu wyrzuciła. Był przeszczęśliwy, przez tydzień się na nim wylegiwał, a gdy poszedł w „tan” ktoś mu go ukradł. Kiedy spotkałem jego kolegę od kieliszka powiedziałem wprost, co myślę o takich, którzy kradną biednemu. Chyba z kwadrans mi się tłumaczył, że to nie on i żaden z nich. Choć życia w szponach nałogu nie mają usłanego różami nie zwalają winy na innych, nie szukają usprawiedliwienia. Mają więcej godności niż niejeden polityk, który wszystkich obarcza winą za swoją nieudolność. Masz Trumpa, miliarder, a zachowuje się jak Kaczyński – już ogłosił, że wybory zostaną sfałszowane. O tym mówiłem.

        Cieszę się że zaaprobowałaś zmiany. Szczerze powiedziawszy jednego zdania nie zrozumiałem kompletnie, więc je skasowałem. Mogłabyś zaspokoić moją ciekawość i wyjaśnić co miałaś na myśli? Chodzi o zdanie:

        Czyżby będący w tym słowie Kościół biskupi czuli się tak przestraszeni, że ich grzechy wyjdą na jaw.