Ojczyznę wolno…

Przeważnie zaczyna się niewinnie. Najeźdźca najeżdża, a gdy najechany nie potrafi, nie ma siły lub nie chce się bronić najeźdźca zostaje, umacnia się, okopuje i zmienia w okupanta. A okupant, jak sama nazwa wskazuje, okupuje. Ta sytuacja okupiona jest wieloma niedogodnościami. Na przykład okupant pilnuje interesów swoich, a nie kraju okupowanego. Stanowi prawo i zasady korzystne dla siebie. Wszelkie przejawy nieposłuszeństwa i buntu dusi w zarodku. Ustanawia swojego zarządcę, względnie powierza sprawowanie władzy ludziom sobie powolnym, gwarantującym spokój i porządek.

Zdrajca to ktoś, kto zdradza. Jednakowoż pojęcie zdrady jest względne. Ktoś, kto działa w interesie okupanta z jego punktu widzenia zdrajcą nie jest. Wręcz przeciwnie. Postępuje racjonalnie, jest patriotą i zasługuje na pochwałę, nagrodę i medal. Zaś obrona interesów kraju stoi w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem, więc zdradą jest i zasługuje na surową karę.

Jak to działa prześledźmy na przykładzie. Pewien człowiek dopuszcza się zdrady. Prawowita władza skazuje go na śmierć. W wolnym kraju na tym sprawa się kończy. W kraju okupowanym zaczyna. Okupant nie może dopuścić, żeby bezkarnie karano jego emisariuszy, którzy przecież mają obowiązek dbania o jego i tylko jego interesy. Doprowadza więc do przepędzenia prawowitego władcy i zastąpienia go posłusznym wasalem. Ze zdrajcy czyni świętego. Resztę roboty odwalają poddani czyniąc zdrajcę patronem swego kraju.

Po tym wydarzeniu dynamiczna ekspansja zostaje przyhamowana. Odtąd koncentruje się w zasadzie wyłącznie na poszerzaniu sfery wpływów okupanta. Gdy dochodzi do unii i z innym krajem wydaje się, że trend zostanie odwrócony, a potęga wróci. Szybko jednak wasale roztrwonili i utracili wniesione w „wianie” terytoria, a w końcu oba kraje utraciły suwerenność. Trudno się dziwić, że unici zapamiętali tę lekcję historii i dziś, gdy wreszcie po latach odzyskali pełną niepodległość od rozmodlonych rabów, których wolność ewidentnie uwiera i którzy nimi gardzą, wolą trzymać się z daleka.

To wydarzenie przyczyniło się także do zmiany stosunku do zdrady i zdrajców. Gdy w innych krajach za dopuszczenie się zdrady płaciło się głową, tu zdrajców traktowano łagodnie, a zdrada przeważnie uchodziła na sucho. Pięknie opisał to Henryk Sienkiewicz w Trylogii. Jedyny zdrajca jaki poniósł karę, to niejaki Azja T. Ale po pierwsze nie zdradził kraju tylko święty związek małżeński, a poza tym nie był chrześcijaninem. Bowiem wystarczyło jakiś kościółek czy klasztor własną piersią obronić względnie ufundować, żeby w niepamięć poszły mordy, grabieże i zdrady. Musi to na Rusi. A w Polsce jak klecha chce….

Dziś przy byle okazji prawdziwi polscy patrioci zawodzą ze łzami w oczach „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. Nie da się lepiej zaadresować tego postulatu. Bowiem tylko Pan może sprawić, by jego słudzy zwrócili ojczyznę Polakom. Ale czy oni sami naprawdę tego chcą?


Tym, którzy nie załapali w czym rzecz powinno pomóc króciutkie opracowanie na ten temat.

Dodaj komentarz