„Ojcostwo na słupa zarejestruję” czyli dlaczego hipokryzja jest w Polsce zapisana w ustawie.

Ustawa o In vitro przewiduje podobno, że kobieta mająca już w tej chwili zamrożone swe komórki jajowe jeśli nie będzie chciała wskazać prawnego ojca swego przyszłego dziecka po wejściu tej ustawy w życie, to będzie musiała oddać te komórki do adopcji lub jak wypada się domyślać – zniszczyć.

Bowiem jedynym możliwym sposobem zgodnie z wtedy obowiązującym prawem będzie wykorzystanie ich tylko z partnerem płci innej, który podpisze oficjalną deklaracje, że jest (będzie) ojcem tego dziecka poczętego metodą in vitro.

Jakiż to będzie wspaniały rynek usług ojcostwa na słupa (dokładnie tak samo jak firm na słupy – którymi polska gospodarka kwitnie).

Już widzę te ogłoszenia prasowe i internetowe „Ojcostwo przyjmę”, albo ogłoszenie typu „Podpiszę papiery ojcowskie bez zobowiązań, tanio”. Rynek nie znosi ani próżni ani głupoty czy hipokryzji ustawodawcy. Idea by samotna kobieta w Polsce zgodnie z prawem nie mogła zostać matką metodą in vitro jest podszyta tak wielką dawką hipokryzji, że naprawdę nie wiem co czego ją porównać.

Jednocześnie w Polsce kobieta może dać się ‚przelecieć’, najlepiej w pijanym widzie połowie swego miasta, nie wiedzieć z kim ma dziecko i wtedy wszystko jest w porządku a w metryce urodzenia będzie zapis „ojciec nieznany”.

Czy naprawdę tak ma wyglądać świadome macierzyństwo ? A co z mężatkami , które będą chciały zapłodnić swe komórki plemnikami nie swoich mężów? Czy jeśli metodą „naturalna” to nic nie muszą podpisywać a jeśli metodą in vitro to potrzebny będzie papier i trzy pieczątki w tym jedna z parafii? Czy naprawdę urzędnika państwowego powinno obchodzić kto z kim sypia i dlaczego? Co to za pomysł w ogóle aby ustawodawca interesował się prześcieradłem w prywatnej sypialni, bo do tego tak naprawdę sprowadza się taki zapis.

Takie zapisy ustawowe to pomysły rodem z totalitaryzmu i – nie bójmy się tego powiedzieć – kościelnego totalitaryzmu. Kościelna hipokryzja wkracza dziarskim krokiem w polskie prawo i jest to jeden z powodów tego, że polskie prawo jest takie jakie jest, czyli rzadko służy obywatelowi, a najczęściej służy różnego rodzaju instytucjom mającym na to prawo wpływ, w tym wypadku kościołowi usiłującemu tępić niezależność kobiet w zakresie ich seksualności i prawa do świadomego decydowania o posiadaniu potomstwa, bez opowiadania się przed księdzem lub urzędnikiem z kim uprawia czy nie uprawia seks.

W kontekście tego tematu kojarzy mi się ten mem Matki Boskiej ochraniającej swego syna przed tymi, którzy najgłośniej krzyczą, że nie uznają dzieci poczętych metodami nienaturalnymi oraz księdza pochylającego z powagą nad obrazem Matki Boskiej z dzieciątkiem w poszukiwaniu bruzd w strukturze farby na pewnym czole…

Kobieta ma prawo do szczęścia, ma prawo do seksu i ma prawo do rodzicielstwa bez konieczności opowiadania się miastu i światu z kim sypia i w jakim celu. Uważam, że przynajmniej tyle prawo w Polsce powinno obywatelom gwarantować.  I pewnie jak zwykle wymagam od Państwa zbyt wiele, a od Ustawodawcy zbyt trudnych dla nich decyzji.

 

23.08.2015
villk

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Skomentuję słowami biskupa, który znał i mentalność i ciasnotę myśli kleru.

    Ignacy Krasicki: HIPOKRYT.

    Mniej szkodzi impet jawny, niźli złość ukryta.
    Ukąsił idącego brytan hipokryta;
    Rzekł nabożniś: Psa obić, nie bardzo się godzi,
    Zemścimy się inaczej, lepiej to zaszkodzi. —
    Jakoż widząc, że ludzie za nim nadchodzili,
    Krzyknął na psa, że wściekły; w punkcie go zabili.

    Hipokryzja w życiu, hipokryzja w przepisach? Może twórcy coś zadeklarowali by i „panu bogu świeczkę i diabłu ogarek”. A może tylko chodziło o zadowolenie sług bożych i coś tam…coś tam….byle jak….

  2. Jeden jak wiadomo miał wilcze oczy, a drugi kąsa. No bo czymże jeśli nie kąsaniem jest domaganie się od ustawodawcy, żeby regulował za pomocą prawa stosunki międzyludzkie, a nie seksualne? Jeden przejdzie obok kochającej się nad rzeką w krzakach pary udając, że nic nie widział, drugi stanie i będzie się ślinił, a trzeci podejdzie i będzie pouczał jak należy to robić po bożemu, żeby robota nie poszła na marne. Po czym zawiadomi stosowne organa, że nie tylko obrażono mu uczucia, ale zasiano zgorszenie. Przecież ten spektakl w krzakach mogły zobaczyć dzieci. A jeśli kobieta była nie daj boże na górze, to niewłaściwa postawa zostanie tym niewinnym istotkom na całe życie. Kto to zresztą widział, żeby baba na chłopie. Toż to obrzydliwość! Należy to koniecznie dopisać do ustawy lub Kodeksu karnego.