Ojczym sukcesu

Po wygranych wyborach samodzielnie będzie rządzić partia, która dostała niespełna 40% głosów. Ten niebywały sukces ma kilka matek i wielu ojców, ale tylko jednego prawdziwego. To pozostający w cieniu skromny wizjoner, który siebie ukochał ponad wszystko. Dzisiejsze zwycięstwo PiS-u to niemal 15 lat wytężonej pracy u podstaw, bez chwili wytchnienia i kompromisów. Długa droga od sukcesu osobistego, poprzez Samoobronę, do sukcesu dzisiejszego.

Zaczęło się niewinnie lata temu. Ponieważ sondaże dawały SLD ogromną przewagę koalicja AWS-UW poprawiła nieco ordynację wyborczą zmieniając sposób liczenia głosów, dzięki czemu przy 41,04% poparcia SLD musiało zadowolić się zaledwie 216 mandatami i szukać koalicjanta. Po dojściu do władzy, pod wodzą członka Biura Politycznego KC PZPR tow. Leszka Millera, SLD czym prędzej powrócił do korzystniejszych rozwiązań. I wreszcie dziś, w 2015 roku, udało się! Partia, która otrzymała 37,58% głosów ma 235 mandatów i będzie rządzić samodzielnie! To zamyka usta nienawistnikom, którzy twierdzili, że Miller przeforsował wtedy te zmiany z myślą o sobie.

Potem Millerowi, któremu sprawnie udało się zmarginalizować partię cieszącą się ogromnym poparciem podziękowano. Zdesperowany postanowił zmarginalizować Samoobronę i też odniósł niebywały sukces.

Tymczasem SLD pod wodzą Wojciecha Olejniczaka zaczynało mozolnie odbudowywać pozycję, powoli odzyskując poparcie. Towarzysze, wśród których prym wiodła tow. Senyszyn, tow. Oleksy i inni sprawdzeni towarzysze, postanowili czym prędzej położyć temu kres. Pozbyli się Olejniczaka i na przewodniczącego przeforsowali niebywale Napieralskiego, a gdy ten zmarginalizował lewicę dostatecznie postawili na sprawdzonego towarzysza, członka Biura Politycznego KC PZPR, by dokończył dzieło.

Ponieważ tow. członek przedkładał własny interes ponad interes ugrupowania, którym kierował, więc nie zgodził się, by inne ugrupowania wystawiały kandydatów z list SLD wymuszając powstanie koalicji. To, z niewielką pomocą wyborców, pozwoliło mu wreszcie skończyć jak mężczyzna. Musiał co prawda pogodzić się z myślą, że nie obejmie fotela wicepremiera  w rządzie PiS-u, ale gorycz porażki osłodziła satysfakcja, że nie będzie takiej potrzeby, ponieważ PiS będzie mogło rządzić samodzielnie. Gdyby bowiem SLD startowała jako partia, poparcie na poziomie 7% dałoby jej około 50 mandatów, a to oznaczałoby kilkadziesiąt mandatów dla PiS-u mniej.

Biorąc to wszystko pod uwagę tow. Leszkowi Millerowi należy się pomnik ze spiżu.

Nie można też pominąć roli, jaką odegrał Ja. Palikot. Jego nawrócenie z prawicowego liberała na lewicowego radykała dodatkowo uwiarygodniło koalicję i zasługuje przynajmniej na tablicę pamiątkową.

Można w tym miejscu (lub z tego miejsca — istnieją dwie szkoły) pokusić się o lekką modyfikację słów skromnego bohatera. Otóż prawdziwego mężczyznę nie poznaje się po tym jak zaczyna, ale po tym co wykończy. Szydło więc wyszło z worka — sezon ogórkowy skończył się definitywnie…

św. Miller

Nie  wolno zapominać o jeszcze jednym osiągnięciu tow. Millera, dzięki któremu demokracja polska stała się jeszcze bardziej demokratyczna. Otóż bajając o tylnym siedzeniu i sterowaniu zainicjował zwyczaj, że premierem nie zostaje wykształcony fachowiec, lecz lider partyjny. To pozwoliło kierować jednym z większych europejskich krajów absolwentowi technikum wieczorowego, dr. prawa, magistrowi historii czy pediatrze.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1