Odnowa po staremu

Czasy się zmieniają, zmiany zachodzą, a wrogowie, stale ci sami, trwają i trwają. Władysław Frasyniuk został dziś zatrzymany przez policję. Z domu wyprowadzono go w kajdankach chwilę po szóstej rano. Generalnie „ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś”. Chyba, że ktoś postanowi inaczej.

Zebrane dowody, m.in. w postaci zeznań bezpośrednich świadków zdarzenia i szeregu nagrań video, jednoznacznie wskazują na to, że Władysław Frasyniuk dopuścił się zarzucanego mu czynu. Pozwalają na stwierdzenie, że zachowanie podejrzanego wobec pełniących służbę umundurowanych funkcjonariuszy Policji było celowe i zmierzało do naruszenia ich nietykalności cielesnejwytłumaczył Łukasz Łapczyński rzecznik prokuratury okręgowej w Warszawie. To oznacza, że czasy się zmieniają, zmiany zachodzą, a funkcjonariuszy nadal należy chronić. Dawniej przed dwudziestoletnimi, dziś przed sześćdziesięcioletnimi działaczami opozycji, którzy wciąż są groźni.

Frasyniuk brutalnie narusza nietykalność funkcjonariuszy

Zdjęcie dokumentujące moment brutalnego naruszania nietykalność funkcjonariuszy przez Frasyniuka

W czasach minionych działacze opozycji byli szczególnie niebezpieczni, ponieważ nagminnie naruszali i zakłócali. Jak nie spokój to porządek publiczny. Jednak z nielicznymi wyjątkami nie naruszali nietykalności, ponieważ naruszenie nietykalności za pomocą pałki lub armatki wodnej leżało wyłącznie w gestii milicji. Często dopuszczali się za to zaśmiecania miasta ulotkami, co było jeszcze cięższą zbrodnią.

Do zatrzymania Frasyniuka doszło ponieważ ponad pół roku temu, 10 czerwca, zakłócał obchody miesięcznicy smoleńskiej siedząc na jezdni z białą różą w rękach. W ten sposób nie tylko narażał swoje zdrowie, nie tylko krzywo patrzył z dołu na policjantów, ale jeszcze naruszał ich nietykalność. I to najintymniejszą, albowiem cielesną. Samo siedzenie w przejściu, którym władza sprawowana przez posła przemieszcza się w kierunku prawdy nie jest przestępstwem. Jest zbrodnią. Być może gdyby Frasyniuk zamiast siedzieć bezczynnie z kolczastym chabaziem palił kukłę Wałęsy lub pozdrawiał przechodzących, można by mu w ostateczności naruszanie cielesności puścić płazem. Lecz on nie tylko bezczelnie siedział w miejscu do siedzenia nieprzeznaczonym,, a okrzyków ani rąk nie wznosił, ale nawet niczego nie palił. Tylko tak siedział z różą na rozgrzanym asfalcie i naruszał cielesność.

Zostawmy Frasyniuka by odnotować, że zmiany są głębsze, choć nie tak spektakularne i jeszcze wstydliwie ukryte pod mostami i wiaduktami. Zanim jednak przejdziemy do konkretów dygresja wyjaśniająca. Swego czasu stoczyłem krótki bój z redakcją portalu, na którym zamieściłem zdjęcie fragmentu muru z budującym napisem. Zdjęcie wraz z wpisem zostało natychmiast usunięte jako „drastyczne”, „antysemickie”, czy pod równie ważnym pretekstem. Postępowe media „walczą” bowiem z mową nienawiści, antysemityzmem i wszelkimi możliwymi fobiami za pomocą sprawdzonych metod — nożyczek, kleju i knebla. Dlatego moje zdjęcie zniknęło z lokalnego portalu, który nawet w Polsce nie cieszy się wielką popularnością, a nadal dzięki usłudze Street View na cały świat rozsławia imię Polski, przysłowiową polską gościnność, tolerancję i miłość bliźniego. Bowiem co z oczu, to i z serca — zamiatamy pod dywan i otrzepujemy ręce. Tym, że wystaje i przynosi wstyd nie przejmujemy się, bo oczywistą oczywistością jest, że czegoś, czego nie widzimy po prostu nie ma. Koniec dygresji.

zydpolNa czym polega wspomniana zmiana? Otóż dotąd tylko żydzi byli na celowniku niezłomnych patriotów ozdabiających mury napisami. Teraz do swej listy nieprzyjaciół, jeszcze skromnie i niezbyt śmiało, dołączać zaczęli policję. I to jest nowa jakość, ponieważ dotąd policja cieszyła się raczej sympatią i zaufaniem. To także tłumaczy dlaczego mury nie mogą runąć. Po czym by wtedy mazali?

Historia uczy, że im bardziej władza boi się społeczeństwa, tym chętniej sięga po przemoc. Choć akurat nękanie legendarnych przywódców Solidarności wielu przyjmuje z satysfakcją. Ale ani się spostrzegą, gdy władza weźmie się też za nich. Bo gdy wszystko jej podlega, to ona i tylko ona decyduje co można, kto jest winny, kto może się bogacić, a kto zalega z podatkami i na jaką kwotę. Żeby było ciekawie historia świata nie odnotowała dotąd przypadku tak bezczelnego tworzenia prawa na potrzeby władzy, zwalniającego ją z jakiejkolwiek odpowiedzialności.

O co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi można poczytać na blogu Jeż Węgierski. Sprawa dotyczy Węgier, ale kariera wójta Pcimia, który robi zawrotną karierę jest bardzo wymowna. Warto pamiętać, że poprzedni prezes zarabiał grubo ponad półtora miliona złotych rocznie. Zarabiający średnią krajową (w grudniu niecałe 5.000 zł) musiałby na roczny zarobek prezesa pracować bez mała 30 lat. Czyli dzięki tym, którzy PiS popierają ci, których popiera PiS miliony zarabiają.

Rząd węgierski nieraz chwalił się już swoimi osiągnięciami poprzez różne media, ale jakoś systematycznie i niesprawiedliwie pomija jeden z sukcesów Węgier, wobec którego żółkną z zazdrości rekiny biznesu z całego świata: to węgierska firma wykazała się niedawno najwyższym wzrostem na świecie (6.000%) przewyższając osiągi bitcoina (1.700%), doniósł o tym zresztą Bloomberg.

O to właśnie chodzi — o możliwość przepompowywania gigantycznych pieniędzy do kieszeni swoich ludzi bez żadnych ograniczeń, kontroli i przeszkód. Warto poczytać, warto posłuchać rozmowy z autorem.

Miłośnicy partii rządzącej powinni sobie wypisać wołowymi literami i podkreślić wężykiem aktualne jak nigdy słowa pewnego rzecznika prasowego, który przekonywał, że „Rząd się sam wyżywi”. Tamten się wyżywił i ten też się wyżywi.

Dodaj komentarz