Odkąd jestem prezesem spożycie rośnie!

Portal gazeta.pl na głównej stronie pod hasłem „Tylko u nas” umieścił duże zdjęcie opróżniającej kieliszek wódki niewiasty i podpisał: »Pijemy więcej niż w PRL. „Trzeba zamknąć 80 proc. sklepów z wódką i zakazać małpek. Inaczej popłyniemy”«. Z artykułu, który jest rozmową z Krzysztofem Brzózką, prezesem Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wynika, że w niektórych krajach ludzie piją mniej, a u nas nie.

Innym spada, nam rośnie. Francja wraca z dalekiej podróży, w 1980 roku mieli 19 litrów na głowę, teraz – poniżej 12 litrów, Włosi z 16 litrów zeszli do 7 litrów na głowę, Niemcom też spożycie spada, w niedzielę jak wszystko jest zamknięte, to wódki się nie kupi, nawet Rosja w ostatnich latach zanotowała spadek, bo Putin się przeraził, że mężczyźni żyją średnio 64 lata i wprowadził ograniczenia. Spożycie gigantycznie rosło na Litwie, ale wymordowali ten trend zakazując reklam i zamykając sklepy z alkoholem między 22 a 6 rano. Natomiast Polska z 8 litrów wskoczyła na 11. Pijemy już więcej niż piliśmy w peerelu.

Każdy demagog i populista przyzna, że zakazy i surowe kary są panaceum na wszelkie zło i rozwiązaniem wszystkich problemów. Najlepszym przykładem i potwierdzeniem tej tezy jest prohibicja w Stanach Zjednoczonych, gdzie spożycie alkoholu spadło do zera, a nawet poniżej, bo ludzie ze strachu zwracali co wypili. Niezłą egzemplifikacją są także czasy PRL-u w latach osiemdziesiątych, gdy spożycie z rekordowych 9,2 litra w roku 1978 nieco spadło1).

Na początku lat osiemdziesiątych zanotowano zjawisko spadku spożycia alkoholu. W 1980 r. statystyczny Polak wypijał 8,4 litra alkoholu 100%, w 1981 r. – 6,4 litra, w 1982 r. – 6,1 litra, w 1984 r. – 6,3 litra. Rok 1985 przyniósł wzrost spożycia, które znacznie wzrosło osiągając w 1988 r. 7,5 litra 100% alkoholu w przeliczeniu na jednego mieszkańca (alkoholu rejestrowanego).

W tamtym okresie nikt nie reklamował wyrobów alkoholowych, zaś sytuacja na rynku wymuszała drastyczne ograniczenie podaży — wprowadzono kartki na alkohol, który można było kupić wymiennie z kawą — a mimo to spadek spożycia był niewielki i rósł. Ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie, skoro

Psycholog społeczny Thomas Babor zebrał dane z całego świata i udowodnił, że sama profilaktyka kompletnie nie działa. Może pan wydać na to dowolne kwoty, ale jeśli nie będzie to połączone z przykręceniem śruby biznesowi alkoholowemu, ograniczeniem reklam, ograniczeniem liczby punktów sprzedaży — są to pieniądze wyrzucone w błoto. Gdyby tak było, że sama wiedza wystarcza, to nie byłoby tylu uzależnionych lekarzy, farmaceutów, chemików. Największe korzyści z profilaktyki antyalkoholowej finansowanej przez przemysł alkoholowy ma ten przemysł.

Aby jakoś uprawdopodobnić śmiałe tezy i dokonania psychologa, który zebrał  i udowodnił, należy spojrzeć uważnie w sufit i sięgnąć po dane tam zgromadzone:

Pijemy ponad 11 litrów czystego alkoholu na głowę według miary WHO (Światowej Organizacji Zdrowia), czyli w grupie powyżej 15 roku życia.

Tak wyglądają statystyki w marcu, choć jeszcze w styczniu według pana prezesa piliśmy tyle co w komunie:

Statystyki dotyczące spożycia alkoholu wcale nie uspokajają osób zajmujących się w Polsce problemem jego nadużywania. — Pijemy dużo alkoholu w różnej postaci, ale czystego spirytusu pijemy tyle co w komunie — mówi Krzysztof Brzózka — Jesteśmy kapitalnym rynkiem dla przemysłu alkoholowego, fantastycznym, trochę nam brakuje odwagi żeby coś z tym zrobić administracyjnie — dodaje.

Trudno w tej sytuacji oprzeć się wrażeniu, że celem publikacji na portalu gazeta.pl było jedynie epatowanie sensacją i śmiertelnym zagrożeniem. Potwierdza to sam prezes, który nie poprzestaje na jednej wziętej z sufitu liczbie i podpierając się autorytetem funkcji, którą pełni przekonuje, że

Jestem szefem PARPA od 12 lat i w zasadzie co roku spożycie rośnie.

Tych słów nie potwierdzają dane statystyczne podane przez instytucję, której p. Brzózka szefuje, a z których wynika, że po dołku z początku lat dziewięćdziesiątych spożycie sukcesywnie rosło do roku 2007. W roku 2007 p. Brzózka stanął na czele PARPA, a spożycie przekroczyło 9l i utrzymuje się niezmiennie na tym poziomie. Innymi słowy statystyki jednoznacznie i bez żadnych wątpliwości potwierdzają słowa pana prezesa, który przyznaje otwarcie, że jego prezesura to

12 lat porażek. […] Skoro nie jestem w stanie nikogo przekonać…

… to Polakom po prostu zabronię i utrudnię bez dociekania dlaczego sięgają po alkohol tak często, że się od niego uzależniają. To wszystko co udało mi się przez te 12 lat wymyślić, choć nigdzie i nigdy zakazy i obostrzenia nie zdały egzaminu2). Polacy pili od zawsze, pili bez umiaru, co nie przeszkadzało pisarzom czynić z utytłanych w błocie i ekskrementach opojów pozytywnych bohaterów (Zagłoba). Z kolei decydenci uznali, że to jest właściwy przykład dla młodzieży i bezmyślnie dodali tego rodzaju „arcydzieła” do kanonu lektur.

Oto spożycie alkoholu podane przez PARPA. W pierwszym rzędzie lata, w drugim litry na głowę.

2004
2005
2006
2007
2008
2009
2010
2011
2012
2013
2014
2015
2016
2017
8,28
7,97
8,79
9,21
9,58
9,06
9,02
9,25
9,16
9,67
9,40
9,41
9,37
9,45

Niepowodzenia p. prezesa poniekąd tłumaczy Wikipedia i… Do Rzeczy. Wikipedia:

wieloletnim dyrektorem [PARPA] był znany psycholog i działacz społeczny Jerzy Mellibruda, a następnie psycholog – Joanna Mikuła, szeroko znana w kręgach pracowników lecznictwa odwykowego (wcześniej kierowała działem lecznictwa odwykowego w PARPA). Aktualnie dyrektorem PARPA jest Krzysztof Brzózka.

Do Rzeczy:

… Krzysztof Brzózka z zawodu inżynier lotnictwa…

Aby mieć pełny obraz sytuacji należy wspomnieć, że p. prezes został powołany za poprzednich rządów PiS-u przez ministra zdrowia Zbigniewa Religę. Aby mieć jeszcze pełniejszy obraz trzeba wiedzieć, że „profilaktyka antyalkoholowa”, której skuteczność ilustruje przedstawiona powyżej tabela, w 2016 roku kosztowała podatników3) 3.651.000,00 zł (słownie: trzy miliony sześćset pięćdziesiąt jeden tysięcy). Niewiele mniej podatnicy zapłacili za utrzymanie biura PARPA — 2.825.168,00 zł (dosłownie: dwa miliony osiemset dwadzieścia pięć tysięcy sto sześćdziesiąt osiem). Ponad sześć milionów rok w rok od 2011 roku (sprawozdanie z roku 2010 zniknęło, wcześniejszych nie ma) wydaje się na ustabilizowanie spożycia na niezmienionym od 12 lat, wysokim poziomie. Żeby to na niezmienionym! Sam prezes zapewnia, choć nie zdradza czy nastąpi to mimo jego wysiłków, czy dzięki nim, że wkrótce spożycie jeszcze bardziej wzrośnie:

Wkrótce osiągniemy poziom 12 litrów.4)

Tak na perspektywy spożycia alkoholu przekładają się miliony złotych wydawane na „profilaktykę” i działalność PARPA. Grzegorz Sroczyński, autor wywiadu, ten aspekt zagadnienia kompletnie pomija. Dlaczego?


1) Struktura spożycia alkoholu w Polsce w ujęciu historycznym.
2) Jak pędzić bimber krok po kroku.
3) Informacja z wykonania zadań, dochodów i wydatków z budżetu państwa realizowanych przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w 2016 roku.
4) Kiedy? „Mniej więcej za trzy lata.”

Dodaj komentarz


komentarzy 6

        1. W określeniu POPIS jest bardzo dużo racji. Pamiętam też o cudoku – lekarzu psychiatrze na stanowisku Ministra Obrony Narodowej. O innych cudokach też.  Dlatego upieram się, że poseł/senator TYLKO dwie kadencje. Może w końcu zobaczy się kogoś rozsądnego, potrafiącego, myślącego.

          Nie rozumiem dlaczego ministrem Obrony Narodowej nie może być generał w stanie spoczynku. A mądrych generałów w Polsce nie brakuje. Natomiast dudziak-paskudziak zrobił tak: awansował, a w armii nie ma floty, nie ma samolotów, nie ma praktycznie nic .Za ONET:”Stopień generała brygady otrzymają także szef Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów, przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego płk pil. Robert Cierniak, dowódca 3. Brygady Rakietowej Obrony Powietrznej płk Andrzej Dąbrowski i dowódca 15. Brygady Zmechanizowanej płk Norbert Iwanowski. Do stopnia kontradmirała zostanie awansowany dowódca 3. Flotylli Okrętów kmdr Mirosław Jurkowlaniec.”

          Może póki my żyjemy wojny nie będzie http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,24540083,gen-waldemar-skrzypczak-o-iii-wojnie-swiatowej-dopoki-chiny.html#a=66&c=154&s=BoxNewsLink


          Były komandos GROM-u: „NATO przegrało z biznesem. Pozwólmy polskiemu wojsku myśleć, budujmy własną obronność”
          „NATO było dla nas przełomem cywilizacyjnym, ale nie można mu do końca ufać. Co, jeśli kolejny raz sojusznicy nas sprzedadzą? Amerykanie lokują w Polsce swoje wojska, ale o 70 lat za późno. I nie za darmo, to dla nich biznes. Polska armia musi się nauczyć myśleć i bronić sama” – mówi w rozmowie z Marcinem Makowskim były komandos GROM-u, pseudonim ”Naval”.https://opinie.wp.pl/byly-komandos-grom-u-nato-przegralo-z-biznesem-pozwolmy-polskiemu-wojsku-myslec-budujmy-wlasna-obronnosc-6358397991470721a
          I ciekawostka. Łapówka 60 tys. to pikuś, ale to, to sprawa!   https://www.o2.pl/artykul/gdansk-klienci-nie-brali-paragonow-wykorzystala-to-6359994055420033a

          1. Nie rozumiem dlaczego ministrem Obrony Narodowej nie może być generał w stanie spoczynku.

            Z tego samego powodu, dla którego nie powinien być ministrem rolnictwa rolnik, ministrem zdrowia lekarz, a ministrem edukacji nauczyciel.