O żołnierzu wyklętym opowieść. Bajka o prawdzie historycznej.

Czym się różni prawda góralska od prawdy polskiej?

Tej pierwszej jak wiadomo są trzy rodzaje, polskie prawdy są tylko dwie ale obie naraz i obie najczęściej w trzecim gatunku prawdy góralskiej.

Generalnie jedna polska prawda mówi o tym, że np. Lenino wielkim zwycięstwem było, a  ze wschodu przyszło do Polski samo dobro.

Druga polska prawda mówi, że to co dobre zostało na zachodzie, a to co było dobre w kraju to zatłuczone zostało przez to co przyszło ze wschodu.

Takie upraszczanie tworzy z obu tych tez – prawdę góralska trzeciego rodzaju. I nadaje się jedynie do robienia polityki krajowej to jest do mieszania ludziom w głowach. Czyli taka g.wno prawda jest jedynie doskonałym tworzywem propagandy historycznej i jest sama w sobie szkodliwa dla społeczeństwa, bowiem jej główną funkcją jest zubożenie pamięci społecznej i zastąpienie jej, tej pamięci i wiedzy,  kalką propagandową dla odniesienia oczekiwanego efektu politycznego.  Celują w tym politycy  w okresie wyborów (dziś w Polsce) lub w ciężkich dla siebie czasach (patrz polityka historyczna Putina).

 

Tworzenie tych kalek historycznych to praca wszelkiej maści propagandystów na usługach opcji politycznych.

 

Prawda historyczna jest zdecydowanie trudniejsza i nigdzie chyba jak w Europie wschodniej nie jest  tak bardzo  niejednoznaczna.

Weźmy przykład dla nas  trudniejszy niż żołnierz wyklęty  Ogień czy Łupaszka, popatrzy na Pawło Szandruka.

 

Że co że nie Polak? Zostawmy stereotypy z boku i popatrzmy na materię.

 

Bez wątpienia Pawło Szandruk jest Ukraińcem , bez wątpienia jest tez kontraktowym oficerem Wojska Polskiego po 1926 roku  w stopniu majora.  Bez wątpienia jest też szefem tajnego sztaby Armii Ukraińskiej w II RP przy Wojsku Polskim i współpracuje w tym zakresie np. z takimi osobami jak gen. Tadeusz Kutrzeba czy Wacław Stachiewicz.

Był tez w latach 1919 – 1920 oficerem Ukraińskiej Republiki  Ludowej  w randze  generała  i w składzie Żelaznej Brygady  Armii URL walczył z bolszewikami.

W 1939 roku jest bohaterskim obrońcą w bitwie pod Tomaszowem Lubelskim i jako polski oficer jeńcem wojennym w niemieckim obozie. Jest tez więźniem gestapo na Mokotowie , ale i kierownikiem kina w czasie okupacji w Skierniewicach współpracującym z polska konspiracją. Jest tez niewątpliwie cywilnym doradcą Ukraińskiego Komitetu Centralnego z siedziba w Krakowie działającego jako reprezentacja Ukraińców w GG.

Na koniec w ostatnich dniach II Wojny Światowej jest dowódcą Ukraińskiej Armii Narodowej przy wojskach niemieckich i ostatnim faktycznym dowódcą 14 Dywizji Grenadierów SS.

To dzięki jego inspiracji ta ukraińska jednostka nie dostała się do niewoli rosyjskiej i poddała się Brytyjczykom i w przeciwieństwie do jednostek rosyjskich w wojskach niemieckich, będących w niewoli  w strefach okupacji zachodnich, za wstawiennictwem Andersa nie została wydana wojskom rosyjskim. Co stało się z tymi ludźmi i przed czym Pawło Szandruk uratował swych chyba nie muszę pisać.

Na koniec trzeba powiedzieć  że jest też On kawalerem Virtuti Militari nadanym mu przez Władysława Andersa w 1965 roku.

To reakcja „polskiego londyńskiego piekiełka”, a właściwie brak reakcji na rosyjskie i PRL-owskei ataki na świeżo upieczonego kawalera Virtuti Militari skłoniła Jerzy Giedroycia   do napisania słów- „Szandruk jest w nędzy i bardzo stary. Myślę, że wzięcie go w obronę przez Polaków jest nie tylko obowiązkiem, ale to może mieć duży rezonans wśród Ukraińców i naprawi tę londyńską głupotę”.

 

Kim więc jest Pawło Szandruk ?

 

Dla nas dla Polaków- bohaterskim oficerem Petlury, zdobywającym z Polakami Kijów? Czy zdrajcą współpracującym z niemieckim okupantem ? Oficerem polskim czy niemieckim w zbrodniczej formacji SS ? Przedstawicielem sprawy ukraińskiej w II RP  służącym wiernie w Wojsku Polskim w czasie gdy narodowe ruchy ukraińskie dokonywały zamachów na przedstawicieli władz państwa polskiego.

Kim jest dla Rosjan- Oficerem carskiej armii usiłującym budować wolna Ukrainę w oparciu o Polskę czy Niemcy, czy faszystą  i pogromcą bolszewików i zdrajcą narodu ukraińskiego. Kim jest dla Ukraińców odstępcą sprawy narodowej w polskim mundurze czy zbawcą ukraińskich formacji po II Wojnie Światowej.

Kim jest dla nich carski oficer w polskim mundurze w czasie gdy polska policja paliła ukraińskie cerkwie?

Odpowiedzi na te pytania zależą od naszego lenistwa, od tego jakiego propagandysty chcemy słuchać, zamiast sami zagłębić się w temat.

W historii Europy środkowo –wschodniej nie ma prostych recept i odpowiedzi, proste odpowiedzi to domena propagandystów, którzy maja określony cel polityczny do zrealizowania  i których nie interesuje prawda tylko g.wno prawda, taka jaka jest im potrzebna na dany moment polityczny.

 

Osobiście wole się nieustannie dziwić i dociekać z Jerzym Giedroyciem   niż słuchać prawd objawionych kolejnego politycznego spin doktora.

 

Bo prawda zgodnie z przysłowiem leży zazwyczaj gdzieś po środku,  pozwolę sobie dodać że zazwyczaj pomiędzy jednym, a drugim g.wnem propagandowej kalki.

 

Czy historia Polski może bardziej zakpić z prostych prawd niż pokazać Ukraińca walczącego o wolna Ukrainę w mundurze SS ,odznaczonego Virtuti Militari i bronionego przez Polaka Jerzy Giedroycia przed szkalowaniem go oszczerstwami płynącymi z Ukrainy będącej w składzie  ZSSR ?

 

Ferowanie wyroków jest zazwyczaj zajęciem prostym – niestety najczęściej jest tak proste tylko dla prostaków.

 

03.03.2015

villk

 

W oparciu o

http://pl.wikipedia.org/wiki/Paw%C5%82o_Szandruk

cytat

http://pl.wikipedia.org/wiki/Paw%C5%82o_Szandruk

 

W kontekście wyciągania historii żołnierzy wyklętych – przypominanych dla potrzeb kampanii politycznej w Polsce.

Dodaj komentarz


komentarzy 7

  1. W życiu publicznym, w sposobie obchodzenia świąt państwowych i religijnych, dominują rytuały. Skłony głowy, przemarsze, ciągle te same zaśpiewy. Dlaczego słowo zaśpiewy? Bo z bogactwa kultury, twórczej weny Polaków wybrano te najbardziej wpadające w ucho, najłatwiejsze do zanucenia, ale nie najlepsze.  Jednak ludzie nie nucą, nie niesie się śpiew tłumów. Komu chce się uczestniczyć osobiście (a nie jako widz) w ciągle tym samym, nudnie powtarzanym rytuale.

    Czy w historii Polski napadanej z każdej strony nie ma bohaterów? Czy unikanie tych nazwisk, które zostały przez minione społeczeństwa zaakceptowane, bohaterowie uznani, ma jakiś powód?

    Tadeusz Kościuszko? Zasługuje na miano wróg Kościoła. W swoich odezwach krytykował go za wszelkie miłe klerowi grzechy.

    Krzysztof Arciszewski, ur. 9.12.1592 w Rogalinie, zm. 7.4.1656 r– generał artylerii wojsk holenderskich i wojsk Rzeczpospolitej, poeta i pisarz. Dlaczego temu wybitnemu żołnierzowi nikt pokłonów nie składa? Bo to bezbożnik, arianin.

    Władysław Sikorski, żołnierz II Wojny Światowej, generał. Był o tyle przydatny by w sobie tylko znanych celach grzebano w jego truchle szukając tego, czego tam nie było. Może tę śmierć usiłowano połączyć z inną katastrofą samolotową.

    Jan Zamojski – kanclerz wielki koronny i hetman wielki koronny. Wprowadził nowe taktyki walki, skuteczne. Humanista-mecenas, filolog.

    Józef Poniatowski – polski generał, wódz naczelny wojsk Księstwa Warszawskiego, marszałek Francji. Uhonorowany pomnikiem postawionym w centrum stolicy. Może jego winą było służenie pod cesarzem Francuzów, który w pośredni sposób przyczynił się do upadku Państwa Kościelnego.

    To tylko mój subiektywny wybór. Bo wielkich wodzów było u na dostatek.  Wodzów i dzielnych żołnierzy.

    Dlaczego szuka się żołnierzy, którzy jako „odnalezieni” mają kojarzyć się tylko z jedną partią?

    Przecież to tylko przypadek, może zbyt młody wiek, że nie zostali wywiezieni na Sybir przez Sowietów. Ci bez zmazy musieli jeść, pić, ubrać się. Ludność nie dzieliła się swoimi niewielkimi zapasami, jeśli groźba użycia broni nie była realna. Wojna demoralizuje. Człowiek uczony od dziecka „nie zabijaj” w czasie wojny słyszy:”zabij”. Odmówi, sam zginie i to bez sądu. Gwałty, czynnik obecny w każdej wojnie były tym wyklętym obce?

    Takie sztuczne nauczanie historii miało miejsce do 1989 roku. I nadal trwa. Świadczy o tym wypowiedź polityka z wyższym wykształceniem, mówiącego, że Powstanie Warszawskie było w 1989 r (Czy jakoś tak – nie warto szukać dokładności bzdury)

    „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie…… Nadto przekonany jestem, że tylko edukacja publiczna zgodnych i dobrych robi obywateli.” Jan Zamojski, wypowiedź 1600 rok

  2. Na innym blogu dałam komentarz do tego wpisu. Pozwolę sobie go skopiować. Dlaczego kopiuję? Bo nie mam nic innego do dodania, albo ze zwykłego, jakże czasami miłego lenistwa. Miłe i dopuszczalne jest tylko własne lenistwo. Wszystkie inne są naganne.

     

    Przed 1989 rokiem historia w szkołach była nudna. Czy to wina nauczyciela, że nie potrafił zainteresować tematem uczniów, czy samego programu? Dziś trudno mi to ocenić. Prawda najpewniej leży po środku.
    Nie byłam wyjątkiem.
    Jednak dzięki przypadkowemu wzięciu do ręki książki Pawła Jasienicy odkryłam świat nieznany.

    Historia stała się czytelniczą pasją, a uważane za zacofane (całkiem niesłusznie) Średniowiecze epoką niezwykłą.
    Najpiękniejszą książką historyczną jest dla mnie zawsze BOLESŁAW CHROBRY A.Gołubiewa.
    Poza tym Karol Bunsch potem niezwykłe książki Henryka Samsonowicza, Janusza Tazbira.
    Autorów było dużo więcej. Polskich i obcych.
    W czasach oszukiwania, zakłamywania były książki biograficzne o hetmanach, królach. Bez ubarwień.
    Tak poznałam wielkiego Polaka. Hetmana Wielkiego Koronnego JANA ZAMOJSKIEGO.
    Osiągnięcia ma wspaniałe.Gdyby został naszym królem,może nie wypadłoby tak źle w historii.

    Co czytelnicy dostają teraz? Jest obcy, mimo że i swój Norman Davis. Są inni.
    Są też „historycy” IPN. Nie dość, że wydawane książki są bardzo drogie, tendencyjnie napisane, to ich autorzy żyją z pensji królewskiej wielkości (na warunki polskich uczonych).

    Odnoszę wrażenie, że jedynym celem ich poszukiwań, grzebania w dokumentach jest poszukiwanie NIE PRAWDY HISTORYCZNEJ, a ukrytej prawdy o ludzkiej niedoli, błędach, wierze w idee bez sensu.
    Czyli mową polityków „szukanie haków”.

    Zastanawia jak te wiadomości mogą być wykorzystywane w „walce politycznej” czyli działaniach poza prawnych, szantażach. Czy tak jest? Mam nadzieję, że nie.
    Ale od zawsze jestem naiwną optymistką. Czy nie nastał już czas aby IPN rozwiązać, akta przekazać do odpowiednich archiwów, a historyków IPN zatrudnić na zasadach jak innych w tym zawodzie?

    Czemu nie piszę o Ogniu, którego działalność przedstawiłeś? Znam tę postać tylko ze szkoły. Poznałam go jako bandytę.Wroga!!!

    Jaka jest o nim prawda? Może kiedyś znajdą się opracowania. Może. Bo dziś na sprzedaż takiej książki nie ma co liczyć. Może się mylę.

    Jedno jest pewne. HISTORIA to przedmiot nieznany nadal. Nie uczy się historii regionu, ba nawet historii własnej miejscowości. Zamiast wiedzy serwuje się młodym beblanie o wielkości, co wielkością nie była nigdy. Młodzi spragnieni wiedzy o przodkach, własnym kraju słuchają szkodliwych bzdur. Często bardzo szkodliwych. Wmawia im się, że są patriotami gdy idą za słowami politycznego gaduły.

    Przypomnę, że w szkole jest tylko jedna lekcja historii. Jak bardzo tematyka musi być okrojona, strach myśleć.
    Większy strach budzi odpowiedź na pytanie DLACZEGO?
    Gdy prezydent to historyk, były już premier także.

    DLACZEGO?

    P.S. Przepraszam, że tak wpisałam się w temat o Ogniu, ale nie widzę jak na razie możliwości uzyskania odpowiedzi od historyka. Może się mylę. Kto wie…..

    1. Zawsze warto wzorować się na dobrych, mądrych ludziach, a nie warto na niedobrych i niemądrych. Choć dobro to pojecie bardzo względne. Dlatego też nie będę wyważał otwartych drzwi, czyli się powtarzał innymi słowy mówiąc to samo, tylko skopiuję to, com napisał w innym miejscu.

      W pierwszej klasie liceum historii uczył dyrektor. Baliśmy się go wszyscy jak ognia (nie tego, zwykłego). Z perspektywy czasu nie wiem dlaczego. Podręcznik do historii to była najgrubsza cegła ze wszystkich podręczników z chronologicznie poukładanymi, suchymi encyklopedycznymi informacjami. Wiedza tak niestrawna, że nie pamiętam z historii, której uczyłem się w liceum literalnie nic! Do zakucia były daty i nie powiązane ze sobą „fakty”, ze szczególnym uwzględnieniem ciężkiej doli chłopa, a w braku chłopa niewolnika.

      Potem były powieści historyczne Bunscha, z których łyknąłem Dzikowy skarb, ale przez kolejne tomy nie udało mi się przebrnąć. Za dużo dywagacji, za mało akcji, jak dla mnie w owych czasach.

      Wyobrażam sobie lekcje historii jako opowieść o przygodach podróżnika w czasie, który musi stawić czoła kolejnym wyzwaniom, zgłębić tajniki starożytnych cywilizacji, zwyczajów, zrozumieć zależności. No ale kto miałby taki podręcznik napisać, zatwierdzić? Ludzie ograniczeni, którzy potrafią jedynie stąd dotąd i ani kroku dalej? Bez wyobraźni, bez talentu, za to z plecami, jak obecna autorka jedynie słusznego gniota robiącego za podręcznik? Donaldowi Tuskowi udało się tak wiele rzeczy zniszczyć, zepsuć, że krzywdy jaką zrobił przyszłym pokoleniom pewnie nawet nikt nie zauważy…

      1. Użyłeś zwrotu „com napisał”. Teraz zwrot brzmi raczej „co napisałem”, ale czy tak pięknie jak ten pierwszy z języka codziennego przodków?

        Używasz czasami słów, zwrotów, należących już do przeszłości mowy polskiej. Musisz znać albo literaturę albo historię, albo i to i to.

        Ze szkodą dla języka, dla wiedzy, dla przyjemności, zniknął teatr z tv.

        Rzekłam, com chciała powiedzieć, a że nie na temat…..

        1. Odnoszę wrażenie, że polska mowa w wyniku niewłaściwego nauczania ulega potwornemu zubożeniu i deformacji. Awangardę tego procesu stanowią niedouczeni dziennikarze, którzy mają kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem i poprawnym wysławianiem się, ale pierwsi są do kaleczenia języka żeńskimi łamańcami.

          1. Wielu dziennikarzy ukończyło studia pod światłym nadzorem Rydzyka.

            Nie odnoszę wrażenia by ten doktor…..(czego właściwie?) przeczytał jedną książkę.

            Wielu rodziców poniosło niemałe koszty opłacając studia na prywatnej uczelni. Co tam wiedza, co tam poziom, „szlachetność i wiara” ojca dyrektora są ważniejsze.

  3. Nie wiem, czy powinienem się do tego przyznawać, ale nie wiem kto to byli żołnierze wyklęci i dlaczego ich wyklęto i nie odczuwam potrzeby posiadania tej wiedzy. Człowiek w życiu robi różne rzeczy, często nieprzemyślane lub wręcz głupie. Dokonuje wyborów, które dopiero perspektywa czasu pozwala ocenić. Ocenianie postępowania i stawianie wyroków w oderwaniu od okoliczności jest zwykłą podłością. Łatwo jest oceniać w sytuacji, gdy się wie jak się dalej potoczyła historia i co „trzeba było” zrobić.

    Takie stawianie sprawy charakteryzuje ludzi maluczkich, którzy sami nic w życiu nie osiągnąwszy ściągają do swojego poziomu wszystkich wokół umniejszając zasługi i wyolbrzymiając potknięcia, lansując miernoty jeszcze większe niż oni sami. Jak się na przykład nie można przyczepić do aktorstwa, to można wywlec sprawę sprzed kilku lat. Co charakterystyczne ci ludzie nie są w stanie funkcjonować samodzielnie, sami sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Nic z tych rzeczy. Całe życie kogoś naśladują, całe życie w niepewności, czy naśladują właściwa osobę…