Nikt o tym nie wie, bo oni boją się prawdy

„Gdańsk to miasto wolności i solidarności, ale też — miłości!” — napisał na Facebooku zamordowany prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
— Pokażmy światu, że to prawda — zakrzyknął ksiądz. — Niech znowu zapłoną stosy! Na początek książek…

Naukowcy to ludzie, którzy nie rozumieją otaczającego ich świata, kierujący się w swym życiu wynikami badań naukowych, wiedzą, nauką a nie chłopskim rozumem i naukami kościoła. Wbrew faktom twierdzą na przykład, że klimat się ociepla, a winę za to ponosi człowiek. Przekonują, że za długotrwałe susze i ekstremalne upały w jednych miejscach, i długotrwałe intensywne deszcze w innych odpowiada nie wola boża, lecz jakiś jet stream, czyli prąd strumieniowy, który zamiast wiać jak pan bóg przykazał z zachodu na wschód wygina się w sinusoidę. Pod wygięciem sięgającym daleko na północ tworzy się długotrwały wyż, panują ekstremalne upały i susza, z kolei nad wygięciem sięgającym daleko na południe intensywnie pada. A ponieważ coraz częściej tworzy się fala stojąca ekstremalne warunki pogodowe utrzymują się tygodniami. Takie bajki opowiadają naukowcy. A to przecież nie wszystko! Dowodzą, że globalne ocieplenie przyspiesza dlatego, że walcząc z kwaśnymi deszczami zredukowano emisje dwutlenku siarki do atmosfery. A dwutlenek siarki wraz z innymi zanieczyszczeniami tworzy w atmosferze aerozole, które odbijając światło słoneczne schładzają nieco ziemię. Dzięki coraz wydajniejszym filtrom atmosfera jest coraz mniej zanieczyszczona, a ponieważ emisja dwutlenku węgla nie spada, więc klimat ociepla się. Nie do wiary!

Jak to dobrze, że są jeszcze ludzie mądrzy, inteligentni, którzy nie muszą niczego badać, sprawdzać, bo wiedzą. Co prawda ich wiedza jest kulawa i mocno wybiórcza, ale kto by zwracał uwagę na drobiazgi? Komu przeszkadza, że argumentacja nie trzyma się kupy i jest bałamutna? Weźmy tłumaczącą wszystko mowę nienawiści, pojęcie, które politycy niemal na całym świecie odmieniają przez wszystkie przypadki, a którego nawet nie potrafią zdefiniować. Dociskani, dopytywani wiją się jak piskorz i uciekają od pytania jak tylko mogą. Doskonałym przykładem instrumentalnego traktowania tego pojęcia, wykorzystywania go w określonych, koniunkturalnych celach są dwa identyczne zdarzenia. W krótkim odstępie czasu zaatakowano nożem prezydentów miast. W pierwszym przypadku wielu polityków i sprzyjających im dziennikarzy nie miało żadnych wątpliwości, że u podłoża zbrodni stoi mowa nienawiści. W drugim zapadła niczym niezmącona cisza. Politycy nie biegają od studia do studia, od redakcji do redakcji i nie przekonują, że to mowa nienawiści skłoniła sprawcę do popełnienia czynu, że czas wreszcie skończyć z mową nienawiści, że należy surowo karać wszelkie przejawy mowy nienawiści. W obliczu poprzedniej histerii ta powściągliwość musi budzić zdumienie i podejrzenie, że mowa nienawiści stanowi maczugę do bicia, wygodny pretekst do nałożenia knebla, a prawdziwe przyczyny aktów przemocy leżą zupełnie gdzie indziej.

Lata temu zauważono, że zdumiewająco wielu ludzi odrzuca jednoznaczne, potwierdzone badaniami naukowymi dowody i daje wiarę pseudonaukowym, nieprawdziwym opowieściom. Co najmniej od dekady wiadomo, że stoi za tym ta sama cecha, która każe wierzyć w nadprzyrodzone istoty, które nie tylko wszystko stworzyły, ale także nie zajmują się niczym innym tylko śledzeniem poczynań ludzi i zsyłaniem na nich różnych nieszczęść. Tylko po to, by w kulminacyjnym momencie uratować lub uchronić względnie nie kiwnąć palcem. W pierwszym przypadku dzięki bogu wszystko kończy się szczęśliwie, w drugim z niewiadomych przyczyn nie, choć na pewno nie dzięki bogu.

Naukowcy od dawna próbują dociec skąd bierze się wiara w bzdury? Dlaczego ludzie prędzej uwierzą w spisek niż w przypadek lub zbieg okoliczności? Czy wiara w teorie spiskowe jest niegroźna, czy wręcz przeciwnie, może mieć tragiczne następstwa? Niejako na własnej skórze przekonał się o tym kognitywista Stephen Lewandowsky z University of Western Australia. Wziął na warsztat ocieplanie się klimatu, ponieważ nie mógł zrozumieć, dlaczego wielu ludzi odrzuca niezbite dowody i nie wierzy nawet własnym oczom. Badając problem zauważył, że ci, którzy negują zmiany klimatyczne i wpływ człowieka na ten proces wierzą także w inne spiski i zmowy, jak na przykład sfingowanie przez Amerykanów lądowania na Księżycu. Gdy w 2013 roku w „Psychological Science” opublikował wnioski ze swoich badań i obserwacji zwolennicy teorii spiskowych poczuli się osobiście dotknięci. Z początku było nawet zabawnie — kwestionowano kompetencje naukowca, uczciwość i domagano się usunięcia go z uczelni. Ludzie, którzy poczuli się znieważani zaliczeniem ich do grona wyznawców teorii spiskowych zaczęli tworzyć teorie dotyczące także i jego. Zarówno jego jak i współpracowników zaczęto pomawiać o fałszowanie wyników i prowadzenie badań niezgodnie z zasadami etycznymi. Groźnie zrobiło się gdy pojawiły się wpisy grożące śmiercią, a administrację uczelni zasypywały telefony i maile z pogróżkami.

Trzeba być gorącym orędownikiem teorii spiskowych, by nie dostrzec, że to właśnie one leżą u podłoża mowy nienawiści, że zwalczanie jej to niemożliwa do wygrania walka z objawami, bo jest zjawiskiem wtórnym, pochodną wiary w zmowy i spiski. Wiara, że ktoś potajemnie knuje w celu osiągnięcia jakiegoś, przeważnie absurdalnego celu podsycana i powielana staje się destrukcyjna i często prowadzi do przemocy. Dobrym przykładem jest amerykańska organizacja Angel Moms zrzeszająca matki, które utraciły dzieci. W 2016 roku Trump skonkretyzował, że chodzi o dzieci, które zostały zamordowane przez nielegalnych imigrantów lub zginęły w spowodowanych przez nich wypadkach. Można próbować zgadnąć jak to wpłynęło na postrzeganie imigrantów przez mieszkańców kraju składającego się praktycznie z samych imigrantów.

Teorie spiskowe mają wiele zalet. Po pierwsze są proste i przemawiają do wyobraźni. Po drugie upraszczają i wyjaśniają skomplikowane zjawiska oferując z jednej strony proste odpowiedzi, z drugiej proste rozwiązania. Doskonałym, wręcz klinicznym przykładem jest zmowa koncernów farmaceutycznych, które dla zysku zmuszają do szczepień. Jednocześnie ci, którzy tę zmowę zdemaskowali potrafią faszerować siebie i swoje dzieci kilogramami „wyrobów medycznych”, suplementów diety i zdrowych witaminek. I zupełnie nie przyjmują do wiadomości, że prawdziwy zarobek nie jest na kosztującej sto lub dwieście złotych szczepionce, lecz na kosztującej bywa i kilka tysięcy kuracji.

Teoriom spiskowym można przeciwstawić się. Nie jest to jednak proste, ponieważ wyznawcy zwykle trzymają się razem wzajemnie utwierdzając w przekonaniu. Jednocześnie nie dają wiary zdobyczom nauki negując jej ustalenia. Dlatego nie ma sensu powoływanie się na autorytety naukowe, bo dla nich autorytetem nie jest uczony, ale podzielający ich poglądy nieuk. Do myślenia skłania ich jednak punktowanie nieścisłości, sprzeczności i brak logiki w rozumowaniu. Do najzatwardzialszych nic nie dotrze, ale pozostali rokują.

Pożywką dla teorii spiskowych są niepowodzenia osobiste, ale także sytuacja gospodarcza, niepewność, poczucie zagrożenia. Dlatego u nas trafiają na szczególnie podatny grunt — praktycznie wszystkie siły polityczne podsycają poczucie zagrożenia i niepewności. To tworzy coraz to nowe i coraz to groźniejsze teorie, których pokłosiem jest mowa nienawiści i rozkręcająca się coraz szybciej spirala przemocy. Dlatego bardzo ważne jest by samemu nie dać się zbałamucić i wykorzystywać każdą okazję, by pomóc tym, którzy zbłądzili.

 

Na podstawie artykułu Melindy Wenner Moyer pod tytułem „Dlaczego wierzymy w teorie spiskowe” z kwietniowego numeru „Świata Nauki”.

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Przerażające!!! Czy wobec palonych ludzi też by „nie wiedzieli”? „A to Polska właśnie”!!! 30 lat rządów KK nie daje nadziei na świetlaną, mądrą, pełną wyrozumiałości przyszłość. Czy przegrana PIS, a wygrana KE daje nadzieję na odcięcie kołtunów kościelnych od przemocy? odcięcie od finansowania?

    ” Łodzi abp Marek Jędraszewski powiedział z ambony, że jesteśmy morderczą czerwoną zarazą. Że my wszyscy – walczący z biciem kobiet, popierający prawa transseksualistów i niepłodnych małżeństw – jesteśmy jak stalinowcy. Że chcemy, by Polacy ?legli pokotem?. Według niego jesteśmy zdrajcami i jesteśmy jak epidemia. Dosłownie: arcybiskup użył słowa „zaraza”. I dodał „lewacka”. „Ilu z nas zdaje sobie sprawę z tego, jak przerażający w skutkach jest jej zamiar, byśmy legli tu wszyscy pokotem?” – zapytał.” wyborcza.pl

     

    „Żadne państwo religijne nie zapewnia poszanowania praw wszystkich swoich obywateli, a w szczególności kobiet. Powoływanie się na religię, jakakolwiek ona by była, jest zwykłą podłością i nadużyciem. Takie praktyki powinny spotkać się z głośnym oporem osób religijnych, ale – co możemy obserwować również i u nas – tak nie jest. Religią posiłkują się osoby, które najdelikatniej można nazwać hipokrytami. Zniekształcony obraz religii każe dokonywać zbrodni, a nawet morderstw, a ci którzy ich dokonują, stają się swego rodzaju bohaterami, chronionymi przez instytucje państwowe.

    Tylko ludzie ubodzy duchowo mogą na przemocy i poniżaniu budować ognisko domowe. Szczególnie ubolewam, że poszukują uzasadnienia swego postępowania w Kościele i tam je znajdują. Hierarchowie kościelni nie stają w obronie bitych dzieci i kobiet. Jeśli rodzina zjawia się regularnie w kościele, to wszystko jest w porządku. Nie przejmują się mocnym makijażem kobiety, maskującym mniej lub bardziej ślady pobicia.” https://www.skwerwolnosci.eu/a/2017-12-20/6631/

    A co mnie tak wzburzyło i czemu dałam tego wyraz na początku wpisu? https://www.skwerwolnosci.eu/a/2017-12-20/6631/

    Tadeusz Kościuszko: „Kościół winien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród winien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec praw Kościoła. Żadna religia nie może im przeczyć, odwołując się do prawa boskiego, przeciwnie, każda religia powinna być posłuszna prawom ustanowionym przez naród.”

    W obecnym czasie nikt go bohaterem nie nazywa !!!!!!!

    TAKIE BĘDĄ RZECZPOSPOLITE, JAKIE ICH MŁODZIEŻY CHOWANIE” J.Zamoyski; 1600 rok

  2. > „Naukowcy od dawna próbują dociec skąd bierze się wiara w bzdury? Dlaczego ludzie prędzej uwierzą w spisek niż w przypadek lub zbieg okoliczności? Czy wiara w teorie spiskowe jest niegroźna, czy wręcz przeciwnie, może mieć tragiczne następstwa?”

    Całkiem dobre wyjaśnienie podał Daniel Kahneman w książce „Pułapki myślenia”. Z grubsza – według niego myślimy na dwa sposoby. Pierwszy wywodzi się jeszcze z czasów, kiedy nasi przodkowi żyli na sawannie i decyzje musieli podejmować błyskawicznie, gdyż od tego bardzo często zależało przeżycie lub śmierć. I tak też ten sposób działa, łączy ze sobą przeróżne rzeczy, nawet od siebie bardzo oddalone – i skleja je w pewną całość. Czasem wychodzi to całkiem dobrze, czasem wręcz beznadziejnie i bezsensownie.

    Drugi sposób myślenia – racjonalny, czy też analityczny – polega na tym, że zaczyna się różne kwestie ważyć, mierzyć i sprawdzać. Jest ewolucyjnie wtórny wobec pierwszego i z tym pierwszym nie współgra. Trzeba się na niego niejako „przełączyć”. Kłopot w tym, że korzystając z niego nie otrzymuje się pełnych odpowiedzi, praktycznie nigdy. Często bywa wręcz przeciwnie i mnożą się wątpliwości. To może być odpowiedzią na powyższe pytania, po prostu wielu ludzi nie lubi nie mieć pewności odnośnie natury otaczającej ich rzeczywistości.

    Link do recenzji tej książki: https://psychologia-ekonomiczna.com.pl/article/download/635/425

    1. Z całym szacunkiem dla autora, ale nie można się zgodzić się z tym podziałem. Błyskawiczna, instynktowna reakcja na zagrożenie nie ma nic wspólnego z myśleniem. Czas na zastanawianie się czy to był lew czy niegroźna gazela będzie w bezpiecznym miejscu na drzewie.

      Paradoksalnie wiara w bzdury podyktowana jest… głodem wiedzy, potrzebą bycia poinformowanym. Do tego nadaje się najlepiej wiedza tajemna, coś, o czym nikt nie wie poza nielicznymi wtajemniczonymi. Nie jestem taki głupi, bo co prawda nie wiem tyle co uczony, ale za to wiem to, czego on nie wie. Żeby do tego dojść nie potrzebowałem kończyć studiów ani prowadzić badań. Nie muszę nawet rozumieć o czym mówię, bo ważne, że wiem. Każdy, kto próbuje mnie przekonać, że plotę bzdury, po prostu boi się prawdy.

      Walczący z lewakami nie wie jak działa algorytm, nie ma pojęcia jak tworzone są modele, ale wie, że „oni” walczą z krzyżami.

  3. Artykuł przeczytałam z wielką przyjemnością. I nasunęła mi się taka refleksja: Czy mój prapradziad nie miał racji, że nie chciał uczyć się pisać i czytać, a do złożenia podpisu (jak to określał) wystarczył mu tylko „znak świętego krzyża”?

    Najbardziej jednak zdumiewa to, że ludzie posiadający wyższe wykształcenie czyli będący po studiach, tak często są zwolennikami wspomnianych teorii? Nie zabierają głosu w sprawach nabytego wykształcenia, posiadanego doświadczenia zawodowego czy na podstawie chociażby przeczytanych (także i tych dziwnych) książek. Zabierają głos w różnych sprawach, bo …. wiedzą.

    Czy w takim razie wykształcenie nie należy być obowiązkiem ograniczonym tylko do podstawowego? A tym mądrzejszym dawać stypendia i niech się uczą? Tylko co z uczelniami katolickimi? Tam to dopiero jest dziwne nauczanie. Wzorem może być najlepsza Szkoła Medialna w Toruniu, która otrzymuje największe dotacje do nauki. UJ do niej nie umywa się.