Nie uściślając regulacjami

Zespół Dwa + Jeden (ktoś jeszcze ich pamięta?) wieszczył, że „Odpłyniesz wielkim autem”. Było to w czasach, kiedy najtańsze auto kosztowało 14 przeciętnych pensji. Teoretycznie tyle kosztowało, praktycznie było do kupienia tylko na „czarnym rynku”, czyli na giełdzie za niemal drugie tyle. Jak każda wróżba tak i ta obarczona była sporym błędem, ponieważ politycy nie potrzebują auta, żeby popłynąć. Na przykład kandydat na prezydenta z ramienia Konfederacji (nie powiązanej z żadnym miastem) stwierdził autorytatywnie, że kapitał na rynkach międzynarodowych w tej chwili jest tanio dostępny, jest tanio dostępny od wielu, wielu lat, my możemy dowolną ilość kapitału jaką potrzebujemy pożyczyć na międzynarodowym czy na rynku wewnętrznym i naprawdę nie potrzebujemy 63 miliardów od Unii Europejskiej, bo możemy za te same pieniądze pożyczyć go jako państwo polskie nie uściślając swojej polityki regulacjami unijnymi, a wiemy, że te regulacje unijne są głupie… Nawet dziecko wie, że jak Unia daje, to trzeba to spłacać, a jak się pożycza na międzynarodowym czy na rynku wewnętrznym, to to nic nie kosztuje.

Aż dziw bierze, że Unia, której regulacje są głupie, uruchamia zakrojony na gigantyczną skalę program pomocowy, którego zadaniem jest wyjście z zapaści gospodarczej, a geniusze w Polsce nie potrafią wspomóc nawet swoich własnych obywateli. Według Bosaka nie należy wierzyć w opowieści dziwnej treści, że pomoc Unii jest bezzwrotna, bo coś takiego na rynku finansowym nie istnieje. Po prostu spłata tych zobowiązań będzie wrzucona w budżet unijny na najbliższe lata, jej bezzwrotność polega na tym, że my będziemy to spłacać dokładnie tak samo jak będziemy spłacać wszystkie obligacje emitowane w tej chwili po to, żeby sfinansować tarczę finansową. Nie ma w świecie finansów perpetuum mobile, nie ma instrumentu, który pozwala dodrukować pieniędzy i że nikt nie poniesie tego kosztów. Generalnie według Bosaka Unia jest be i nastaje na naszą suwerenność, więc lepiej nie korzystać z wspólnego programu. A ponieważ wybrana przez suwerena władza suwerennie wyprowadza Polskę z Unii, szanse Bosaka w wyborach są maciupeńkie.

W nieco innym kierunku poseł popłynął Kamiński. Jarosław Kaczyński ostrzegł, że Nasze stanowisko jest jednoznaczne, wspólne. Wybory będą przeprowadzone, jeżeli będą jakieś próby przeciwstawiania się temu, to będziemy wykorzystywali wszystkie środki, jakie przynależą państwu, po to, by prawo zostało wykonane. Kamiński uznał, że nie tylko Małgorzata Kidawa-Błońska, samorządy i Senat mają zasługi, ale także Jarosław Gowin. Jarosław Kaczyński chciał już w Polsce wprowadzić stan wyjątkowy w maju tego roku. Prosił o większość w tej sprawie swoje zaplecze parlamentarne i nie dostał na to zgody od Gowina. Tylko dlatego stanu wyjątkowego nie mógł wprowadzić. Kaczyński chce za wszelką cenę przeprowadzić wybory jak najszybciej. Upierał się przy majowym terminie, teraz zafiksował się na czerwcowym. Wprowadzenie stanu wyjątkowego pokrzyżowałoby te plany, ponieważ — jak chce Konstytucja —

W czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu nie może być skrócona kadencja Sejmu, przeprowadzane referendum ogólnokrajowe, nie mogą być przeprowadzane wybory do Sejmu, Senatu, organów samorządu terytorialnego oraz wybory Prezydenta Rzeczypospolitej, a kadencje tych organów ulegają odpowiedniemu przedłużeniu. Wybory do organów samorządu terytorialnego są możliwe tylko tam, gdzie nie został wprowadzony stan nadzwyczajny.

Nie wiadomo po co p. Kamiński plecie takie duby smalone skoro, jak tłumaczy Ziobro, w ich interesie jest, żeby Duda ponownie został wybrany. W naszym interesie jest to, aby jak najszybciej zagwarantować stabilność polityczną wszystkich ośrodków władzy po to, aby całą siłę politycy mogli koncentrować na wzmocnieniu dobrych procesów w gospodarce. Niestety, nie wiadomo czy dziś się nie mogą koncentrować się z uwagi na wybory czy na koronawirusa, choć pieniądze biorą jak gdyby się koncentrowali. Prawdą jest natomiast, i widać to doskonale, że działania władz nie koncentrują się na problemie epidemii, lecz uprawiana jest propaganda sukcesu. Na opublikowanej przez portal gazeta.pl liście osób doradzających ministrowi Szumowskiemu nie roi się od uczonych o światowej renomie. Wymogi propagandy sprawiają, że dziś ekspertem zostaje nie ten, kto zna się na rzeczy, lecz ten, kto potrafi uzasadnić każdą decyzję podjętą przez włądzę. Jak (nie) działa system najlepiej świadczy sprawa związana z ogniskiem koronawirusa w fabryce mebli w Kępnie. Gdyby, jak chce logika i zdrowy rozsądek, najpierw testowano, a później znoszono ograniczenia, to „wypłaszczanie krzywej zachorowań” nie byłoby propagandowym pobożnym życzeniem.

Obecność koronawirusa potwierdzono u fryzjerki pracującej w jednym z salonów w Wieluniu. Od początku otwarcia zakładów kobieta mogła mieć kontakt z około sześćdziesięcioma klientami. Ich listę ma już wieluński sanepid. – Dzwonimy do nich i podejmujemy czynności – mówi dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Wieluniu Barbara Sułkowska. – Prowadzone jest dochodzenie epidemiologiczne, by ustalić jak długo miał miejsce kontakt z tą panią. W zależności od ustaleń część osób kierowana jest na kwarantannę, część pod nadzór epidemiologiczny – dodaje.

Przez zaniedbania władzy, brak możliwości przebadania się kilkadziesiąt osób będzie z dnia na dzień pozbawione możliwości świadczenia pracy. A wystarczyło przed otwarciem zakładów fryzjerskich przebadać fryzjerów, przed otwarciem barów przebadać barmanów itd. Dobrze że normalność, wraz z synami marnotrawnymi wraca chociaż do Trójki

Dodaj komentarz