„Nie udawaj Greka” — szowinizm i kpina z człowieka

Na czym polega różnica między członkiem PO i członkiem PiS-u? Na stosunku do prawa. Członka PiS-u prawo nie obchodzi, ponieważ to on, zachęcany przez kierownictwo partii, obchodzi prawo. U członka PO jest dokładnie odwrotnie. Przykład? Oto i on. Członek PiS-u:

Poseł PiS Zbigniew Dolata został złapany przez policję, gdy w miejscowości Mąkownica jechał 129 km/h.

I dla kontrastu członek PO:

Były wiceminister i europoseł Adam Szejnfeld (PO) został złapany przez policję na przekroczeniu dozwolonej prędkości w obszarze zabudowanym o pond 50 km/h.

Jak widać różnica jest kolosalna. To potwierdza tezę, stawianą przez naiwniaków, że jeśli jakimś cudem wybory wygra PO, KE, KO czy jak się obecnie zwie twór pod światłym przewodem Schetyny, to różnica będzie tak gigantyczna, że aż z bliska niedostrzegalna.

Z wyborami związana jest akcja „Nie świruj, idź na wybory”. Ponieważ „wzbudza kontrowersje”, winna być opatrzona ostrzeżeniem: „Nie dla idiotów”. Dlaczego? Bo specjaliści i żurnaliści, podobnie jak posłanka Kruk, także umieją coś tam coś tam. A to oznacza, że nawet jak nie rozumieją o czym mowa, to nie szkodzi, ponieważ wystarczą właściwe skojarzenia. Samo powiązanie czynności ze stanem pozwala wyciągnąć daleko idące wnioski. Choć ‚świr’ to osobnik chory psychicznie, to ‚świrować’ znaczy «tracić rozum». Żeby świrować, nie pomyśleć o konsekwencjach, chwilowo zgłupieć, nie trzeba być świrem. Czym bowiem charakteryzuje się człowiek, który postradał rozum? Kompletnym brakiem rozumu. A to znaczy, że nie jest w stanie zrozumieć co się wokół niego dzieje, co to są prawa, obowiązki, nie potrafi dokonać racjonalnego wyboru.

Związek między groźnymi skutkami utraty rozumu a czymś tam czymś tam pierwszy dostrzegł niebywale spostrzegawczy europoseł Patryk Jaki. I jest to według niego związek nie byle jaki, ponieważ jeśli ktoś do czegoś zachęca, to… parodiuje.

Parodiowanie osób niepełnosprawnych? To prosta sugestia, że „trzeba być lepszym od nich”. Czegoś tak obrzydliwego dawno nie widziałem. Podobne ruchy mogą dotyczyć np. osób z porażeniem mózgowym, czyli często niewinnych, marzących o akceptacji. Po prostu wielki skandal.

Zgodnie z tym rozumowaniem akcja „Nie zwlekaj, zbadaj piersi natychmiast!” to szydzenie z osób chorujących na raka piersi i jednocześnie pornografia. Akcja „Piłeś? Nie jedź!” to parodiowanie osób cierpiących na chorobę alkoholową. Z tych samych przyczyn został wycofany slogan reklamowy „Nie dla idiotów”.

Do akcji potępiania akcji zachęcającej do udziału w wyborach dołączyli specjaliści oraz publicyści. Na przykład „ekspertka do spraw zdrowia, kierowniczka Zakładu Dydaktyki i Symulacji Medycznej Collegium Medicum Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, wiceprezeska Polskiego Towarzystwa Komunikacji Medycznej, działaczka i ekspertka organizacji pozarządowych reprezentujących pacjentów”, w sążnistym artykule zatytułowanym »Kogo bawi stygmatyzacja, czyli kto tu „świruje” i po co?« nie znalazła nikogo, kogo to bawi, ale za to dostrzegła stereotyp.

Stereotypu „wariata”, wywołującego wstyd i skazującego na marginalizację, bez ogródek używa się w obecnej kampanii wyborczej, by ośmieszyć rzesze niegłosujących lub głosujących „inaczej”. Rykoszetem dostają osoby zmagające się z zaburzeniami zdrowia psychicznego. To właśnie takie potoczne wyobrażenia powstrzymują licznych chorych przed korzystaniem z pomocy medycznej i skazują ich na niepotrzebne cierpienia.

Ekspertka do spraw i nie tylko ze spotu zrozumiała, że

dowiadujemy się, że kto trzynastego października nie zamelduje się przy urnie, ten „śmieszny wariat”.

Otóż nie. Nie dowiadujemy się, że ten kto się nie zamelduje to wariat. Dowiadujemy się, że odmowę udziału w wyborach można uznać za pomroczność jasną, chwilowe zaćmienie umysłowe, działanie na własną szkodę. Wystarczy zamienić świrowanie na dowolny inny powód: „Nie bądź frajerem, idź na wybory”, „Nie daj się okpić, idź na wybory”, „Nie rżnij głupa, idź na wybory!” „Nie udawaj ześ chory! Idź na wybory!” Itp. Zwykły obywatel nawet nie powinien próbować dociekać z czym by się ekspertom takie zachęty skojarzyły, bo… prędzej dostanie świra.

Panią ekspert wsparła dziennikarka Newsweeka. Choć redaktor naczelny popiera akcję*, to najwidoczniej w opinii podwładnej abo żartuje, albo… Właśnie!

Te spoty „nie świruj” to jest kolejny dowód na to, że wybitni aktorzy powinni grać wybitne role i jak najmniej próbować wpływać na politykę. Niezrozumiałe, nieładne i bardzo łatwe do nadinterpretacji. Szkodliwe.

Logika tego rozumowania jest tak porażająca, że aż sięgnąć się chce do kieszeni po portfel w celu wysupłania bez mała ośmiu zł tylko po to, by zapoznać się na przykład z artykułem opisującym jak to Schetyna wystawiając Kidawę-Błońską wykonał taniec, ale nie taki zwykły, lecz polegający na energicznych skrętach nóg, bioder i rąk: »Małgorzata Kidawa-Błońska na premiera, czyli twist Grzegorza Schetyny«. Takie artykuły to jest kolejny dowód na to, że wybitni dziennikarze powinni wyłącznie informować, a nie interpretować, bo nie od tego są. Zwłaszcza że często sami niewiele rozumieją.

Można uznać, że zwracanie uwagi na takie nielogiczne łamańce świadczące o żenująco niskim poziomie rozumienia języka ojczystego, to zwykłe czepialstwo, by nie rzec malkontenctwo. Nigdzie nie jest bowiem powiedziane, że eksperci czy dziennikarze mają obowiązek rozumieć co się do nich mówi. Wystarczy „mieć nosa” i umiejętność kojarzenia, bez oglądania się na to, czy zachodzi jakikolwiek związek jednego z drugiem. Po co więc o tym pisać? Ano po to, by na przyszłość ustrzec się błędów. Każdą akcję należy przygotowywać w dwóch wersjach: dla inteligentnych tak i inaczej. Dzięki temu przekaz będzie w stanie pojąć nie tylko prawica i eksperci, ale nawet dziennikarze Newsweeka. Więc… Nie zasypiaj gruszek w popiele, bo jak oni zdecydują za ciebie, to kraju nie poznasz!

Ale to jeszcze nie koniec, ponieważ niewykluczone, że w tym szaleństwie jest metoda. Mówienie jednym głosem z Jakim i prawicą może być sposobem na zabezpieczenie się na przyszłość. Trudno bowiem znaleźć słaby punkt w rozumowaniu redaktora Gugały, który opisał problem mniej więcej tak: Pewnego razu pewna zorganizowana grupa przez długi czas przygotowywała się do skoku na bank. Panowie opracowali szczegółowy plan, zakupili narzędzia, kominiarki, kamizelki kuloodporne, specjalizowany sprzęt, ładunki wybuchowe, karabiny maszynowe i pistolety. Trzynastego jedni obstawili bank, drudzy weszli do środka zajmując pozycje, a jeden podszedł do okienka i poprosił, by kasjerka wypłaciła mu pieniądze z konta. Gdy to uczyniła schował pieniądze i wszyscy udali się do domu. Czy po czterech latach przygotowań, po podporządkowaniu sobie prokuratury, Trybunału Konstytucyjnego, utworzeniu „właściwej” izby w Sądzie Najwyższym, obstawieniu komisji swoimi ludźmi, ugadaniu się ze Schetyną i Kosiniakiem-Kamyszem można przegrać?!

Sondaż
Sondaż 19 września 2019


* Całkowicie zrozumiałe, zupełnie nieszkodliwe, bardzo pomocne Świetna akcja mobilizacyjna. Mam nadzieję, że aktorzy i inni nie przejmą się rytualnym czepiactwem

Dodaj komentarz


komentarze 4

      1. Zagłoba sugerował by Inflanty (a chodziło o Niderlandy) sprzedać właścicielowi i posiadaczowi tych ziem. Jak mówiła Margaret Teatcher „Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy”.

        Te une co bioro, nie bedo nawet chciały słuchać, że tak jest, jak powiedziała była premier Wielkiej Brytanii. Wykształciuchy też do nich należą. Niestety!!!!!!!!!