Nie siedź bezczynnie! Pomóż szukać paragrafu!

Andrzej Wyszyński, prokurator, dawno temu powiedział: Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie.

Bernadeta Krynicka, posłanka, niedawno powiedziała: znalazłabym paragraf na tych rodziców, którzy przetrzymują swoje dzieci w Sejmie w takich warunkach niegodnych.

Dlaczego „znalazłabym”? Bo mi się nie chce? Bo nie płacą mi za szukanie?

P. poseł w zeszłym roku (zgodnie z oświadczeniem majątkowym) otrzymała uposażenie poselskie w wysokości 117.372 zł i 60 gr oraz dietę parlamentarną w wysokości 30.525 zł i 50 gr. Pani poseł uważa, że 500 złotych  [dla osób niepełnosprawnych] sprawy nie załatwi. Lepiej nie dać nic?

Można postawić kasztany przeciwko dolarom, że gdyby niepełnosprawni zarabiali 100.000 zł rocznie, to nie zawracali by głowy 500-złotowym zasiłkiem ani sobie, ani władzy. Niestety, nie zarabiają.

Na stronie wybierzpis.pl można przeczytać, że Bernadeta Krynicka jest

Urodzona 16 kwietnia 1970 r. w Łomży, wychowana w katolickiej, wielodzietnej rodzinie na wsi. Matka trojga dzieci. Patriotka i aktywna działaczka społeczna.

W swojej pracy zawodowej i społecznej stawia dobro człowieka jako najwyższą wartość. Sumienna i rzetelna, konsekwentnie dążąca do celu, pracowita i dobrze zorganizowana. Otwarta na potrzeby innych ludzi i chętna do pomocy.

W sejmie wisi krzyż. Wszędzie wisi krzyż.

Czemu pod krzyżem, pod tym świętym znakiem
Człowiek tak szybko staje się łajdakiem?

 

PS.
Bernadeta Krynicka ujawniła, że sama ma niepełnosprawne dziecko na utrzymaniu. Wychodząc naprzeciw problemom p. poseł protestujący domagają się dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji wprowadzenia dodatku rehabilitacyjnego w wysokości 500 zł bez progu dochodowego. Nie godzi się bowiem, by osoba zarabiająca 100.000 zł rocznie dokładała do rehabilitacji z własnej kieszeni.

Dodaj komentarz


komentarzy 6

  1. Ciekawe stanowisko w sprawie niepełnosprawnych http://mamdziecko.interia.pl/rodzice/news-rzad-nie-odroznia-pomocy-spolecznej-od-praw-czlowieka,nId,2579005 , a tam słowa

    Państwo nie myśli, że powinno wejść na inny poziom rozważań. Rozważań o asystencji osobistej czy o mieszkaniach wspomaganych. Te osoby mają prawo do takiego samego życia, jak pozostali, a rząd mówi, że zapewni im pieluchomajtki. Sprowadzono dyskusję do poziomu absurdu. Mam wrażenie, że w rządzie panuje przeświadczenie, że rozmawiamy o pomocy społecznej, a nie o prawach człowieka.