Propaganda, czyli jak dać się nabrać

Na pewnym portalu drobnym drukiem, niczym klauzula umowy, widnieje taka oto deklaracja: „Nie będę dyskutował z idiotami. Najpierw sprowadzają cię do swojego poziomu, a później zwyciężają doświadczeniem”. Chwila zastanowienia wystarczy, żeby uznać to za bardzo rozsądne i chwalebne zobowiązanie. Tyle, że ma drugie dno, bowiem każdą dyskusję można uznać za uprawianie propagandy

Propaganda jest właśnie sprowadzaniem odbiorców do poziomu idioty! Z tą różnicą, że propagandyści bynajmniej idiotami nie są, realizując swoje lub zlecone cele. Wystarczy wejść na dowolny portal, by przekonać się o tym naocznie. Często nie trzeba nawet artykułów czytać, bo przekaz propagandowy zawarty jest już w tytule. Na przykład: »„Cyrk”. Rząd podpisał „porozumienie” z własnym ciałem doradczym. Na salę zwieziono niepełnosprawnych ze środowiskowego domu samopomocy«. Nawet klikać nie trzeba, żeby wiedzieć o co chodzi i co o sprawie, a zwłaszcza o takim rządzie myśleć. Albo »Premier Mateusz Morawiecki ma problem. Złożył obietnice za miliardy złotych, ale o czymś chyba zapomniał«. Wielokrotne wnikliwe studiowanie materiału nie da odpowiedzi na zawartą w tytule sugestię — nie wiadomo o czym „chyba zapomniał” premier.

Wróćmy do zacytowanej na początku deklaracji, którą śmiało można przyrównać do dowolnego postanowienia typu „od jutra nie piję”, „od wtorku nie palę”, „od pierwszego zaczynam się odchudzać”. Oczywiście jest pewna różnica, bowiem to akurat postanowienie bardziej przypomina uzasadnienie ambitnej decyzji podjętej przez pewnego rolnika, który zadeklarował: nie będę wstawał z kurami. Wcale nie dlatego, że nie mam takiej potrzeby lub lubię pospać. Dlatego, że nie znoszę jajek.

Wyobraźmy sobie wieś w środku nocy. Wszyscy śpią. Nagle gdzieś zaczyna szczekać wyrwany ze snu pies, któremu przyśniły się koszmary. Chwilę później ujadają psy w całej okolicy. Analogicznie jest z „dyskusją z idiotą”, ponieważ do tanga trzeba dwojga to raz, a dwa, że jeśli ktoś potrafi sprowadzić rozmówcę „do swojego poziomu” to znaczy, że nie on jest idiotą. Jest przecież w stanie wodzić swego rozmówcę za nos, prowokować go i wmówić mu wszystko. Najgorszym sposobem obrony jest wsadzenie sobie stoperów do uszu — nic nie słyszę, tralalala lala la, jestem bezpieczny, „nikt mi nie wmówi, że…” (alternatywna wersja: „żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe a czarne jest czarne”). Przy czym warto sobie zdawać sprawę, że ktoś, kto ucieka się do takich deklaracji lub do ataków osobistych jest pospolitym durniem, często z kompleksami. W przeciwnym razie po co uciekałby się do takich sztuczek? Człowiek rozumny zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń, wie, że nie wszystko wie, nie wszystko rozumie. Nieomylny jest tylko bóg i buc.

Konkludując, każdy człowiek mniej lub bardziej świadomie stosuje różne sztuczki by przekonać innych, że to on ma rację. Jednak idiotę robi z siebie wtedy, gdy ubzdura sobie, że jest nieomylny i zawsze ma rację.

Dodaj komentarz


komentarzy 13

    1. ps.Znalazłem ciekawy tekst. Jest jak znalazł gdy czytam to, jak mnie opisujecie z Twoim przyjacielem:
      „Najpierw zdziwiłem się pismem – nie jego treścią, ta była dość standardowa (opisano mnie całkowicie obiektywnie jako skrzyżowanie Hitlera, Stalina, Pinocheta i Pol Pota; musiałem dwa razy przeczytać, żeby się upewnić, że to o mnie chodzi;.”

      1. Świetnie to odczytałeś: to streszczenie pisma od prawnika, ale sądząc z Waszych reakcji,w sam raz pasuje do mnie. No, może jest zbyt łagodne.
        Co do poczucia Twojej  własnej nieomylności….Oczywiście Katonie, masz jak zwykle rację.

        1. Jeśli nikt nie obraża, to co szkodzi obrażać się samemu, a potem żalić się, że nikt Cię nie szanuje. Bo przytoczyć choćby jeden przykład, że podobnie Cię opisujemy po prostu się nie da, bo to kłamstwo. Szkoda, że zamiast rozmawiać szukasz zwady. Mam też złą wiadomość — Twoje zaczepki na mnie nie działają.

          Ale trzeba Ci oddać sprawiedliwość — udało Ci się wreszcie odnieść sukces — skutecznie pogoniłeś Zielony Kwiat.

          1. „Mam też złą wiadomość — Twoje zaczepki na mnie nie działają.”- tiaaaa.Pocieszaj się dalej.
            A jak nie masz o czym pisać, cytujesz wiadomość powitalną z mojej, nic nieznaczącej strony.
            „skutecznie pogoniłeś Zielony Kwiat.”- moją coraz rzadszą obecnością na Twojej stronie?
            Szukając winnych spójrz w lustro.

            1. Pozwól, że przypomnę Twoją opinię o mnie:

              Oczywiście odpuszczam z powodu starego powiedzenia że lepiej zgubić z mądrym niż z głupim zaleźć. ale też że nie należy dyskutować z idiotą: najpierw sprowadziłeś mnie do swojego poziomu, następnie zwyciężyłeś doświadczeniem. Zegnam. To ostania moja wizyta u Ciebie.

              Jak widać skłamałeś, ponieważ gdyby udało się sprowadzić Cię do wspomnianego poziomu dziś rozmawialibyśmy na temat propagandy. A nie rozmawiamy. Nie przeczę, że podejmowałem próby, ale były wołaniem na puszczy. Jedynym efektem tych prób była podjęta przez Ciebie, na szczęście udaremniona w porę, próba dewastacji tego miejsca.

              Ponieważ nie jestem nieomylny żyłem nadzieją, że każdy może pójść po rozum do głowy. A przynajmniej sięgnąć po jakąś publikację traktującą o tym co wypada, a co nie. Niestety, myliłem się. Czy sprawi Ci przykrość jeśli będę ignorował wszelkie zaczepki, ataczki i próby obrażania? Szkoda mi czasu na takie… dywagacje.

              1. Ależ nie jesteś w stanie sprawić mi przykrości niczym. Nie Ty i Twój „kumpel”.
                Teraz też bym nie wszedł, ale zaczepiłeś mnie, więc odpowiedziałem.
                Zawsze możesz usunąć mój profil. Powinieneś jako administrator danych osobowych zgodnie z RODO.Drugiego nie założę. Będę pisał co chcę dopóki tego nie zrobisz.

                1. Przecież piszesz co chcesz. Natomiast jako administrator muszę zaprzestać przetwarzać Twoje „dane osobowe”. Tyle, że ja nie przetwarzam żadnych danych osobowych. Nie znam personaliów, lokalizacji, nawet do IP nie mam dostępu.

                  1. I uważasz że GIODO Ci uwierzy że nie przetwarzasz?
                    Oczywiście żartuję, ale co do I.P to w sposób naturalny masz do tego dostęp. Jest wszędzie.Nie da się zalogować żeby nie zostawić tego śladu. Każda odwiedzona strona to nie tylko otrzymane od niej „ciasteczko”,ale pozostawiony adres I.P oraz medium access control, czyli MAC. Nie trzeba się logować, a i tak wiesz kto wchodził.

                    1. Tak. Można tak powiedzieć, że jak ktoś wszedł, to zostawił i ja wiem. Podobno rodzina Hitlera, Stalina, Pol Pota i innych chce skorzystać z prawa do bycia zapominam i żąda usunięcia danych o swoich przodkach z wszelkich publikacji.