Nie ma tego złego…

PiS chce podporządkować sobie wszystko, od prokuratury, poprzez sądy po konie rasy arabskiej. Wielu się takie zmiany nie podobają. Zastanówmy się przez chwilę, czy nie są zasadne bez względu na to, w którym kierunku zmierzają i czy nie wyjdą nam wszystkim na dobre.

Od lat narzekamy na działanie wielu instytucji. Powszechne jest mniemanie, że w zasadzie nic nie działa tak, jak powinno. Z drugiej zaś strony skostniały system broni się z całych sił przed zmianami. Ktoś nieśmiało zaproponuje reformę sądownictwa i już podnosi się wrzask, że to zamach na niezawisłość sądów. I oto władzę objęła formacja, która nie zapowiada reform, tylko je po prostu wciela w życie nie zważając na protesty. Nie jest ważne w którym kierunku „reformy” zmierzają. Bowiem z punktu widzenia przeciętnego Kowalskiego bez znaczenia jest, czy sąd wyda kuriozalny wyrok — powiedzmy — sam z siebie czy na polecenie z góry. Skutek będzie identyczny — poczucie krzywdy i niesprawiedliwości.

Żeby daleko nie szukać pierwszy z brzegu przykład dotyczący innej „reformy” przygotowanej przez poprzednią władzę, czyli zmian w prawie farmaceutycznym. Ustawodawca, co warto podkreślić pod wodzą liberała, wymyślił sobie, że apteki nie powinny się reklamować. Art. 94a ust. 1 (Dz.U.2008 nr 45 poz. 271), nie pozostawia żadnych wątpliwości:  „Zabroniona jest reklama aptek i punktów aptecznych oraz ich działalności.” Na szczęście ustawodawca w swej liberalnej łaskawości zgodził się na pewne ustępstwo: „Nie stanowi reklamy informacja o lokalizacji i godzinach pracy apteki lub punktu aptecznego.” Dlaczego to zastrzeżenie jest ważne? Bo do akcji wkroczyły sądy, które spijając z dzióbka ustawodawcy najskrytsze intencje poszły na całość.

I tak w wyroku WSA w Warszawie z dnia 14.05.08r., stwierdzono, że „Za reklamę działalności apteki należy uznać każde działanie, skierowane do publicznej wiadomości, niezależnie od sposobu i metody jego przeprowadzenia oraz środków użytych do jego realizacji, jeśli jego celem jest zwiększenie sprzedaży produktów leczniczych i wyrobów medycznych oferowanych w danej aptece.” Nawet dla laika jest jasne, że gdyby ustawodawca nie zastrzegł, że informacja o lokalizacji i godzinach otwarcia nie jest reklamą, to sąd w swej bezgranicznej, acz niezawisłej mądrości uznałby, że jest. Ponieważ żadna inna informacja w tak bezpośredni sposób nie „zwiększa sprzedaży produktów leczniczych i wyrobów medycznych oferowanych w danej aptece” jak informacja o adresie i godzinach otwarcia. Co prawda w Trybunale Konstytucyjnym są aż dwie skargi dotyczące zakazu reklamy (SK23/15 i SK32/15), ale skarżącym musi na razie wystarczyć domniemanie zgodności z Konstytucją tego przepisu, bo Trybunał ma teraz ważniejsze sprawy na głowie.

Wprowadzona z pompą i zadęciem Karta Dużej Rodziny to system zniżek i dodatkowych uprawnień dla rodzin 3+ zarówno w instytucjach publicznych, jak i w firmach prywatnych. Zapewnia zniżki przy zakupie jedzenia i kosmetyków, odzieży i obuwia, książek, zabawek oraz paliwa. Ale chorować duże rodziny nie powinny, bo na leki żadnych zniżek nie przewidziano. Apteka przystępując do programu musi przecież to jakoś zasygnalizować. A to jest reklama. Hельзя!

Żeby coś zmienić trzeba mieć nie tylko wolę, ale i odwagę. Co prawda często odwaga jest brawurą i wynika z niewiedzy, ale umożliwia przetarcie szlaku. Często bowiem łatanie, remontowanie, jest droższe i mniej efektywne od wyburzenia i postawienia nowego w miejscu starego. Nie oznacza to oczywiście, że zmiany dokonywane przez PiS są dobre. Ale na tych ruinach i zgliszczach, które po sobie zostawi można będzie nareszcie zbudować sprawny, uczciwy, przejrzysty system, w którym na rozstrzygnięcie nie trzeba będzie czekać latami, a chociażby areszt tymczasowy będzie zasądzany rzadko, w rzeczywiście wyjątkowych sytuacjach.

Sądy to nie jedyna skostniała dziedzina, która wymaga reform. Na szczęście dobra zmiana dotknie praktycznie wszystkich przejawów życia, więc będzie okazja wypracować najlepsze rozwiązania. Problemem może być przypadkowe społeczeństwo, które znowu postawi na populistów i tych, którzy obiecają większe, dorodniejsze i słodsze gruszki na wierzbie. Tak czy owak nie wolno popełnić po raz kolejny tego samego błędu i znowu zmieniać władzę totalnie. Po to są dwie izby parlamentu i prezydent, żeby rozdzielać władzę. Gdy w jednej izbie przewagę miała jedna opcja, to w drugiej musi być inna. Dywersyfikacja władzy zapewnia bezpieczeństwo i zapobiega dyktaturze.

Jednym minusem dobrych zmian jest ośmieszanie Polski na arenie międzynarodowej. Nigdzie na świecie nie dokonywano dotąd zamachu stanu tak nieudolnie.

Dodaj komentarz


komentarzy 6

  1. Czasami zastanawiam się czy może z tych zmian wyniknąć dla Polski coś dobrego. Jednak osobniki pokroju Ziobry, nie skazanego a ułaskawionego Kamińskiego, Macierewicza, są zaprzeczeniem myślenia racjonalnego. Obserwując historię Rosji i Niemiec w XX wieku i patrząc na ich polityków, stosowane metody, mam ogromne obawy co do dobrych zmian.

    Jeśli chodzi o bałagan w Polsce to jest on wszechobecny. Weźmy pod uwagę sprawę codzienną i niezbędną. Żywność. Gdy jedna firma drobiarska zareklamowała się, że do wykarmienia  swojego drobiu nie używa hormonów, to konkurencja w ostrym sprzeciwie wniosła do prokuratury o zakaz stosowania takiej reklamy uzasadniając to tym, że klienci mogą sugerować się, iż oni hormonów używają.

    Prościej byłoby napisać: W naszej firmie hormony rzecz nieznana i nie używana. Ale pieniactwo, wrzaski, brak odpowiedzialności jest wszechobecny. I BRAK KONTROLI. Kontrolerom (także w farmacji) płaci się tak mało, że chętnych nie ma. Czy to nie jest celowe działanie rządzących i ich uleganie różnym wpływom? Przypomnę sprawę soli. Nawet nie wymieniono jednej firmy, która paskudztwa sypała do żywności.

    W żywności stosuje się już tak wiele dodatków, że trudno je wymienić. A w opakowaniach do żywności nie jest lepiej.

    Wywalczone prawo pracy, które gwarantowało 8 godzinny dzień i 46 godz. tydzień pracy, zostało wyrzucone do kosza. Pojawiły się śmieciówki, za nimi brak od wypłat składek ZUS, a nowy rząd od dobrej zmiany obiecuje 12 zł/godzinę, ale nie w urzędach centralnej biurokracji. Tam ma być wyzysk gorszy od niewolnictwa. Stawki pozostaną. I nikt z partyjnych mniemanologów o swojej cudowności, a uważających się za opozycję protestu nie wnosi. Związki zwane zawodowymi także nie. Jednak świętuje się 1 Maja ochoczo

    Co musi się stać by w Polsce nastąpiły zmiany? Chyba aż rewolucja, ale to nie daje żadnych gwarancji, że nie zostaną przywódcy wspomożeni przez USA i nastąpi powtórka z historii.

    Na dziś nie ma żadnej dziedziny życia państwowego, samorządowego, która mogłaby pochwalić się słowami: tu jest dobrze, tu porządek prawny działa. Jak długo tak potrwa? Może 150-200 lat?

    1. Ostatnio zacząłem szukać promyczka nadziei. Bo krytykować, wyśmiewać to, co się dzieje jest niebywale łatwo. PiS dokonuje bezczelnego zamachu stanu, niczym junta wojskowa zagarniając pełnię władzy. Po raz drugi mamy bezkrwawą rewolucję. Tylko czy ludzie pozbawieni zasad i honoru oddadzą władzę tak, jak komuniści?

      1. Nie sądzę by pozbywali się władzy. Będą jak na Białorusi trwać. Tylko czy wtedy istnieje możliwość bycia w Unii? Raczej zrobią nam exit.

        Zapowiedzi niczego dobrego nie wróżą. Ale Polakom musi zabraknąć jadła by chcieli większych zmian. Czy aż puste półki poruszą umysły?

        Zastanawiam się czasami czy szanowny prezes nie jest poważnie chory i stąd te ruchy dziwne? Albo to taka „paranoja”

        1. Żeby władzę utrzymać trzeba mieć w czymś oparcie. W gospodarce, sąsiednim mocarstwie, społeczeństwie. Jakie umocowanie ma rząd PiS? To po pierwsze. Po drugie żeby utrzymać władzę trzeba mieć wiedzę, doświadczenie, umiejętności. PiS spaja wódz, który nie ma nic. Jedyna rodzina to bratanica, która uświadamia mu jego własne puste, nieudane życie. Jedynym jego celem jest irracjonalna zemsta. Marsze KOD-u, protesty tylko go umacniają w przekonaniu, że trzeba jeszcze bardziej, jeszcze szybciej, jeszcze dogłębniej.