Nie do wiary niedowiarki

APN. Pipidówka Górna. Księdza przechodzącego obok posesji znanego działacza gejowskiego niebywale zajadle obszczekiwał pies. Gdy duchowny znalazł się niedaleko bramy nagle przyspieszył, otworzył ją i wtargnąwszy na posesję dotkliwie psa pogryzł. Kuria wyraziła ubolewanie. „Wyrażamy ubolewanie, że doszło do takiej sytuacji. Na pewno nie powinna mieć ona miejsca. Nie wiemy jednak, co spowodowało taką reakcję kapłana.” oświadczył rzecznik diecezji i wyjaśnił: „Z tego, co wiem, zachowanie psa także pozostawiało wiele do życzenia. To, co się stało, pokazuje, że podgrzewanie emocji niczemu nie służy.” Psa czeka długa rehabilitacja.

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń w tej fikcyjnej notce prasowej jest przypadkowe. Chodzi o zasygnalizowanie problemu. Otóż wbrew pozorom często nie agresor ponosi winę za to, że go poniosło. Winny zawsze jest ten, kto prowokuje swym wyzywającym wyglądem, zachowaniem, orientacją seksualną, religią, kolorem skóry czy narodowością. Należy pamiętać, że Pismo Święte to nie jest przesłanie miłości. Owszem znajduje się w nim kilka zachęt do bycia miłosiernym, ale główne przesłanie skupia się na nakazie posłuszeństwa. Chcesz udać się na wycieczkę w góry? Do piachu! (Strzeżcie się wstępować na górę i dotykać jej podnóża, gdyż kto by się dotknął góry, będzie ukarany śmiercią1)). Odepchnęłaś natręta, a ten wywrócił się tak nieszczęśliwie, że rozbił sobie głowę i zmarł? Do piachu! (Jeśli kto tak uderzy kogoś, że uderzony umrze, winien sam być śmiercią ukarany2)). Nie mogłeś już znieść ciągłych pretensji i narzekań i powiedziałeś rodzicom parę ciepłych słów? Do piachu! (Kto by złorzeczył ojcu albo matce, winien być ukarany śmiercią3)). Zasuwasz do pracy w świątek, piątek i niedzielę? Do piachu! (Sześć dni będziesz wykonywał pracę, ale dzień siódmy będzie dla was świętym szabatem odpoczynku dla Pana; ktokolwiek zaś pracowałby w tym dniu, ma być ukarany śmiercią4)). Zachciało ci się urządzić wieczorek spirytystyczny i wywoływać duchy? Do piachu! (Jeżeli jaki mężczyzna albo jaka kobieta będą wywoływać duchy albo wróżyć, będą ukarani śmiercią5)). Niepochlebnie wyraziłeś się o Panu swoim? Do piachu! (Ktokolwiek bluźni imieniu Pana, będzie ukarany śmiercią6)). Łagodniejszą opcją jest wyrzucanie niepasujących do sztampy na zewnątrz, w ciemność, tam gdzie płacz i zgrzytanie zębów.

Trudno się dziwić, że słudze bożemu wychowanemu na piśmie, które nie zna pojęcia tolerancja, poszczają nerwy. Pozwala sobie na rękoczyny, ponieważ szacunek należy się nie tyle ludziom ile ich członkom (Bóg tak ukształtował nasze ciało, że zyskały więcej szacunku członki z natury mało godne czci7)), a całe Pismo to jedna wielka instrukcja wymuszania posłuchu. Dlatego skrucha nie wchodzi w grę. Jeśli bowiem nawet zostały przekroczone jakieś granice, to widocznie Bóg tak chciał. A skoro tak, to krewki klecha jest niewinny. To samo rozumowanie dotyczy księży pedofilów. Przecież pan Bóg wszystko wie i wszystko może. Gdyby miał coś przeciwko temu co ksiądz robi dzieciom, to na pewno by sprawił, żeby mu to nie sprawiało przyjemności. A skoro mu sprawia, to znaczy, że Bóg jednak tego chce. Tezie głoszonej przez niektórych, że nie reaguje po prostu dlatego, że nie istnieje, nikt rozsądny nie da wiary.

Nie tak dawno kamery uchwyciły taki oto dialog:
Ustawa o KRS jasno stanowi, że listy poparcia sędziów kandydatów do KRS-u nie są upubliczniane — tłumaczy Sebastian Kaleta, wiece mini ster sprawiedliwości.
Jak to się ma do wyroku Sądu Administracyjnego? — pyta dziennikarka.
Ja się pytam jak się ma wyrok do przepisów prawa? — się pyta Kaleta. — Wydaje mi się, że przepisy prawa są wyżej […] Tłumaczę! Według mnie przepisy prawa są jasne.
Choć sądy orzekają w oparciu o przepisy, to wyroki stawiające władzę w kłopotliwej sytuacji są bezprawne, bo takie są przepisy prawa. Jasne?

Olsztyński sąd wydał postanowienie, w którym nakazał Kancelarii Sejmu udostępnienie mu list poparcia sędziów kandydatów do KRS-u. Kancelaria Sejmu nie może podporządkować się, ponieważ, jak tłumaczy dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka, To jest półstronicowy dokument jednoakapitowy, który nakazuje udostępnić załączniki pod rygorem odpowiedzialności finansowej. I koniec. Nie jest tam napisane dlaczego Kancelaria Sejmu ma to zrobić, nie jest stroną w tej sprawie, która toczy się w Olsztynie, to po pierwsze, a po drugie nie jest też napisane co miałoby to udostępnienie zmienić w tej sprawie, która się toczy. Więc warto, służby prawne [sic!] Kancelarii Sejmu i Kancelaria Sejmu w związku z tym też jest w specyficznej sytuacji bo ta korespondencja jest bardzo, bardzo nietypowa. W tezę głoszoną przez niektórych, że Kancelaria Sejmu nie udostępnia list poparcia po prostu dlatego, że takich list nie ma, trudno uwierzyć. Mimo to coraz trudniej oprzeć się wrażeniu, że jest prawdziwa. Gdyby bowiem z listami poparcia wszystko było w porządku, nie stawiano by całego porządku prawnego państwa na głowie tylko po to, by jej nie ujawnić.

Pozornie nie ma żadnego związku między pobitą przez księdza kobietą a zdegradowanymi przez ministra sędziami. Kobieta wspiera ofiary księży pedofili, więc należała jej się nauczka. Podobnie jak sędziom, którzy mają czelność podważać działania władz i żądać ujawnienia czegoś, czego władza ujawnić nie chce w interesie kraju i własnym.

KRS została powołana zgodnie z prawem i są na to dowody. Jednak nie można ich ujawnić, ponieważ prawo na to nie zezwala!


1) Wyj 19:12, Biblia Tysiąclecia
2) Wyj 21:12, Biblia Tysiąclecia
3) Wyj 21:17, Biblia Tysiąclecia
4) Wyj 35:2, Biblia Tysiąclecia
5) Kpł 20:27, Biblia Tysiąclecia
6) Kpł 24:16, Biblia Tysiąclecia
7) 1Kor 12:24, Biblia Tysiąclecia

Dodaj komentarz


komentarze 2

    1. Chory często nie zagląda do wyników swoich badań z obawy co w nich znajdzie. Podobnie jest z wiernymi. W nich często agresję wzbudza cytowanie ich własnej świętej księgi. Albo zaczynają tłumaczyć tak jak PiS prześladowania sędziów, czy wybór Banasia że to nie tak, że to co napisane wcale nie znaczy to, co znaczy, tylko zupełnie co innego.

      Pewien Świadek Jehowy, który Biblię dobrze zna tłumaczył mi pewną zawiłość za pomocą słownika. Otóż w grece podobno to słowo znaczyło co innego i to dowodzi, że chodzi o co innego niż jest napisane. Upewniłem się, że Biblia to dzieło boże, natchnione przez Boga. Tak, oczywiście! A tłumaczenia? Na tym rozmowa skończyła się. Gdyby przyznał, że tłumaczenia też przyznałby także, że jego wywody o słowie, które znaczy co innego niż znaczy są bez znaczenia. Gdyby zaprzeczył przyznałby, że łazi po domach nie ze słowem bożym, lecz z jego ludzką interpretacją. Więcej się nie pokazał.