Neutralna stronniczość poglądowa

Joanna Kluzik-Rostkowska uważa, że powinna: Szkoła publiczna powinna być neutralna światopoglądowo, także nauczyciel uczący w szkole publicznej powinien w swojej pracy tę neutralność zachować, inaczej łamie prawo. Tako rzecze mini ster edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska. I, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, roztacza wizje: Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której za deklaracją, o której w tej chwili mówimy, swoje deklaracje będą chcieli mieć przedstawiciele innych wyznań, którzy również są nauczycielami i pracują w polskich szkołach. Na końcu tej drogi możemy mieć całkiem niemałą, poważną wojnę religijną, w którą zostaną wplątane dzieci. Zupełnie nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Będę robić wszystko, by neutralność światopoglądowa polskiej szkoły została zachowana.

Nawet niemowlęta w tym kraju wiedzą, że jak minister w rządzie premiera Donalda Tuska, choćby nawet był(a) PiSiorem mówi, że będzie robić wszystko, to znaczy, że nie zrobi nic. Pani minister edukacji może i szczerze pręży muskuł, może nawet znajdzie poparcie u pełnomocniczki rządu do spraw równego traktowania wszystkich, a nie tylko normalnie ubranych. Po pierwsze nikt nie odważy się wywalić z roboty nauczyciela, któremu wiara nie pozwala. Po drugie nikt nie osądzi nauczyciela, który łamie prawo, bo prawo Donald Tusk, premier, oddał w pacht fanatykom religijnym.

Pani minister powołała się na artykuł 6. Karty Nauczyciela,  który mówi, że Nauczyciel obowiązany jest między innymi 4) kształcić i wychowywać młodzież w umiłowaniu Ojczyzny, w poszanowaniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w atmosferze wolności sumienia i szacunku dla każdego człowieka; 5) dbać o kształtowanie u uczniów postaw moralnych i obywatelskich zgodnie z ideą demokracji, pokoju i przyjaźni między ludźmi różnych narodów, ras i światopoglądów.

W odpowiedzi zagrzmiał sam arcybiskup. Określił jej słowa mianem „groźby” tak strasznej, bezprawnej i niedopuszczalnej, że aż wydał w tej sprawie oświadczenie. W odpowiedzi na te groźby pragnę zauważyć, że w Konstytucji RP nie istnieje sformułowanie „neutralność światopoglądowa”. Konstytucja mówi natomiast o bezstronności religijnej i światopoglądowej władzy publicznej i państwowej (Konstytucja RP, art. 25 ust. 2: „…Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych…”). W myśl tego przepisu organy administracji państwowej mają być bezstronne wobec światopoglądu nauczycieli, rodziców i dzieci, a więc nie mogą narzucać im własnego światopoglądu.

Jak widać ekwilibrystyka prawna ministra cha cha cha „sprawiedliwości” wywarła na arcybiskupie wrażenie. Można oczywiście dociekać, czy pan minister sam na to wpadł, skoro na co dzień głosi poglądy episkopatu. Ale po co? Zresztą nie tylko twórczo interpretuje Konstytucję, ale także słownik języka polskiego twierdząc, że konstytucyjna zasada „bezstronności” w sprawach przekonań religijnych nie powinna być utożsamiana z „neutralnością”. Tylko w głowie kogoś oświeconego Duchem Świętym mogło się coś takiego ulęgnąć. Wynika z tego, że Talib mógłby pełnić rolę opiekuna pielgrzymek, bo jeśli nawet nie jest bezstronny, to na pewno jest neutralny. Albo odwrotnie.

Arcybiskup nie doczytał, a minister nie wspomniała, bo i po co, że art. 63 ust. 1 Karty nauczyciela stanowi, iż Nauczyciel, podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, korzysta z ochrony przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych na zasadach określonych w ustawie z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny (Dz. U. Nr 88, poz. 553, z późn. zm.). Kto jak kto, ale funkcjonariusz państwowy, reprezentujący organ państwowy, ma w pierwszym rzędzie obowiązek zachowania „neutralności światopoglądowej”. Wywody ubranego w długą suknię trefnisia są więc jak zwykle zwykłym bełkotem.

C.b.d.o.

 

P.S.
Przed wojną budowa państwa wyznaniowego, podlizywanie się duchownym, doprowadziło do klęski, milionów ofiar i utraty suwerenności na pół wieku. Dlaczego słowa prepozyta poznańskiego sprzed pięciuset lat:

Cieszy mię ten rym: „Polak mądry po szkodzie”.
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.

są wciąż aktualne? Różnica polega na tym, że wtedy Polak tę przypowieść zamierzał dopiero kupić. Teraz, i to od dawna — na co dowodów mnóstwo w podręcznikach historii — jest już w jej posiadaniu. Dziś owieczki gardłują za Chazanem, jutro przed Chazanem staną, a ze względu na jego sumienie pojutrze staną przed obliczem Pana. I co mu powiedzą, gdy zapyta: „Jak wykorzystywaliście moje dary — rozum i wolną wolę?” Wyrzekł słowo stań się, to i пошли вон wyrzecze…

Dodaj komentarz