Nasze prawo zgodne z prawem jest

W dzisiejszym EKG redaktor Głogowski domagał się dobrych wieści gospodarczych. Zaproszeni goście z umiarkowanym entuzjazmem podchodzili do tej idei. A przecież jak kij ma dwa końce, tak wszystko ma dobre i złe strony. Dom płonie? Może to i niedobrze, ale przynajmniej w sąsiedztwie jest ciepło. Niestety, sytuacja gospodarcza nawet nie jest zła. Jest tragiczna. I nie ze względu na koniunkturę, lecz chaos i nieprzewidywalność. Z regularnością szwajcarskiego zegarka wyskakuje niczym Filip z konopi jakiś prominentny polityk czy członek rządu z pomysłem, którym musi, po prostu musi natychmiast podzielić się z opinią publiczną. Na dodatek kilka dni temu partia rządząca pokazała, że może uchwalić co chce zamykając się we własnym gronie w stołówce czy piwnicy i barykadując drzwi. Wybitni specjaliści od eksplodujących parówek i implodujących puszek już piszą ekspertyzy, w których dowodzą, że nie tylko jest to jak najbardziej zgodne z prawem, ale i Konstytucją. Nie tylko Rzeczpospolitej Polskiej, ale także, a może przede wszystkim, Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.

Na stronie Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej pojawiła się „Notatka Szefa Kancelarii Sejmu ws. kontynuacji 33. posiedzenia Sejmu w Sali Kolumnowej”, w której czytamy w punkcie czwartym: Z uwagi na warunki techniczno-organizacyjne istniejące w Sali Kolumnowej Marszałek Sejmu podjął, na podstawie art. 188 ust. 3 regulaminu Sejmu, decyzję o zarządzeniu głosowania poprzez podniesienie ręki i obliczenie głosów przez sekretarzy. W tym celu Sala Kolumnowa została podzielona na sektory z wyznaczonymi sekretarzami. Marszałek Sejmu ogłaszał wynik głosowania na podstawie protokołów przedstawianych przez sekretarzy. Wyniki wszystkich głosowań ogłaszane przez Marszałka Sejmu jednoznacznie świadczyły o tym, że głosowania przeprowadzane były przy zachowaniu konstytucyjnego kworum.

Wyniki wszystkich głosowań ogłaszane przez Marszałka Sejmu jednoznacznie świadczyły o tym, że brała w nich udział określona liczba glosujących. Nie dają jednak odpowiedzi na kluczowe pytanie: czy wszyscy głosujący byli posłami? Wspomniany w „Notatce szefa” art. 188 w punkcie 2 mówi bowiem jednoznacznie, że Głosowanie jest jawne. Głosowanie w Sali Kolumnowej jawne nie było. Poza tym art. 189 stanowi, że

  1. W razie gdy wynik głosowania budzi uzasadnione wątpliwości, Sejm może dokonać reasumpcji głosowania.
  2. Wniosek może być zgłoszony wyłącznie na posiedzeniu, na którym odbyło się głosowanie.
  3. Sejm rozstrzyga o reasumpcji głosowania na pisemny wniosek co najmniej 30 posłów.

Nigdzie, w całym regulaminie sejmu nie ma mowy o tym, że większość może wykluczyć opozycję z obrad, uniemożliwiając tym samym zgłoszenie wniosku o reasumpcję głosowania. Transmisja z obrad odbywających się w Sali Kolumnowej za pomocą jednej kamery nie obejmującej nawet całej sali nie pozostawia złudzeń co do prawdziwych intencji przyświecających pomysłowi całkowitego usunięcia dziennikarzy z sejmu.

Przed konsekwencjami tego kroku ostrzega Stanisław Skarżyński z OKO.press w artykule zatytułowanym „Koniec złudzeń” w Wyborczej. Na szczęście dla władzy za darmo dostępne jest jedynie kilka zdań. Za resztę trzeba zapłacić. Nie byłoby w tym niczego zdrożnego, gdyby nie to, że ważą się losy wolności słowa i mediów. W tej sytuacji chciwość może mieć zgubne skutki. Zwłaszcza gdy się otwarcie przyznaje, że niezależność niezależnością, czytelnicy czytelnikami, ale prawdziwe pieniądze daje władza. To nas straszliwie walnęło po kieszeni. Oni chcą nas zniszczyć metodą najprostszą: jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze łkał A. Michnik, któremu jak wiadomo nie chodzi o pieniądze ponieważ Władza postanowiła z nas wypić krew i dziurki nie zostawić. Więc jak rozmawiam z moimi dziennikarzami, to mówię „albo-albo”: albo ocalimy „Gazetę” i z nią ważną instytucję demokracji polskiej i będziemy mieli w CV: „ocalili demokrację”, albo nie ocalimy, będziemy mieli wtedy w CV: „do ostatniej kropli krwi bronili demokracji”. Tylko czy bez rządowych dotacji da się aby bronić demokracji?

Jeśli były opozycjonista tak twierdzi, to rodzi się pytanie, czy Jaruzelski i Kiszczak walili po kieszeni i niszczyli niezależne medium, czy wręcz przeciwnie? I na ile ono w ogóle jest niezależne skoro jest na garnuszku władzy? Tragedia obecnej sytuacji polega właśnie na tym — nie widać ludzi zdolnych nas wyciągnąć z tego bagna. Demokracji chce z jednej strony bronić dziennikarz za pieniądze podatników, a z drugiej mianowany na stanowisko lidera lider partyjny…

 

PS.
Trudno nie postawić tego pytania: czy dziś policja przed sejmem stoi tam gdzie stało ZOMO i — jak wtedy — broni władzy przed suwerenem?

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Swojego nie ułożę, bo nie potrafię, nawet z zaśpiewem częstochowskim.

    Kawałek z Trubadurów, ale dopasowany do dnia wczorajszego i dzisiejszego:

    Wysokie płoty prezes grodził,
    wysokie płoty prezes grodził,
    żeby do Sejmu, do Sejmu żeby,
    żeby do Sejmu nikt nie chodził,
    żeby do Sejmu, do Sejmu żeby,
    żeby do Sejmu nikt nie chodził.

    http://fakty.interia.pl/raporty/raport-kryzys-sejmowy/aktualnosci/news-prof-staniszkis-dla-interii-pis-nie-umie-zwyciezac,nId,2324469  Jestem za, a nie przeciw. To prowokacja, ale jaki będzie następny krok?