Nasza szkapa

Borys Budka, który stchórzył podczas wyborów na przewodniczącego Platformy Obywatelskiej teraz pręży muskuły i zapewnia, że się uczą na błędach, choć gołym okiem widać, że to mówiąc delikatnie nieprawda. Populizm i propaganda robią swoje, uczymy się na błędach, pokazujemy, że PO potrafi wyciągać wnioski z przeszłości — przekonuje Budka u Jacka Nizinkiewicza w programie #RZECZoPOLITYCE. Poszerzyliśmy bardzo mocno koalicję, która była do tej pory, o nowych partnerów, jak Zieloni, Nowoczesna, czy Inicjatywa Polska. Mamy zaufanie do obywateli, prezentujemy absolutnie odmienną wizję państwa i to nas odróżnia. W Koalicji Obywatelskiej, mówimy, że to obywatel stoi na pierwszym planie, człowiek powinien mieć prymat nad państwem. PiS mówi, tak: chcemy państwa, które ma pieczę nad wszystkim co się dzieje. I to jest główna oś sporu.

Obecny okres to wyścigi rydwanów. PiS zaprzągł do swojego najlepszego konia jakiego ma i galopuje do przodu nie oglądając się na nic. PO wygrzebało sobie z tylnych szeregów cherlawą chabetę ledwo powłóczącą nogami, która przegrywa jedna gonitwę po drugiej, ale strosząc wyliniałą grzywę zapewnia, że „jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa”. Przypomina jako żywo pożałowania godnego hazardzistę, który zastawił dom, ogród, żonę i odgraża się, że jeszcze jego czas nie nadszedł. Skąd miałyby się brać dobre notowania partii, na której czele stoi polityk, który w rankingu nieufności wiedzie prym?

25 lipca 2019 roku Centrum Informacji Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej wydało oświadczenie, w którym nawiązało.

W nawiązaniu do pojawiających się w przestrzeni publicznej informacji, że Marszałkowi Sejmu w podróżach służbowych towarzyszą inne osoby, w tym członkowie rodziny, Centrum Informacyjne Sejmu wyjaśnia, że obecność dodatkowych osób na pokładzie nie wpływa w żadnej mierze na koszt przelotu. Z możliwości towarzyszenia Marszałkowi Sejmu w podróżach korzystają zresztą przede wszystkim reprezentanci Izby, pracownicy Kancelarii Sejmu oraz funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa, co ułatwia sprawną realizację programu podróży, a zarazem nie ma nic wspólnego z korzyściami o charakterze osobistym.

To ciekawe, ponieważ artyści zrzeszeni w przeróżnych organizacjach zbiorowego zarządzania prawami autorskimi przekonują, że ten, kto słucha lub ogląda na tak zwany krzywy ryj jest złodziejem i należy go ścigać i karać z całą surowością.

Marszałek Senatu także lata, ale zdecydowanie mniej, za to znacznie więcej wynajmuje, o czym informuje Kancelaria Senatu:

Biuro Administracyjne Kancelarii Senatu zawarło umowę z Centrum Obsługi Administracji Rządowej na najem pomieszczeń w Zespole Rezydencjalnym „Parkowa”. Marszałek Senatu korzysta z pomieszczeń wynajmowanych od Centrum Obsługi Administracji Rządowej od 2016 r. Opłata za korzystanie z obiektu to 5 601,85 zł netto miesięcznie. Zgodnie z umową, najemca zobowiązał się do pokrywania opłat za korzystanie z obiektu, a w stawce czynszu zawarte są wszystkie koszty związane z utrzymaniem obiektu. Kwota najmu nie zmieniła się od 2016 r. Umowa najmu nie obejmuje cateringu, a także usług prania i sprzątania willi.

I w tym przypadku wyjaśnienie jest podobne — mieszkanie jest wynajmowane, bo i tak stoi, a gdyby nie było wynajmowane, to też stałoby tyle, że puste: Gdybym to nie ja wynajmował to mieszkanie, to stałoby puste — wyjaśnia Karczewski z rozbrajającą szczerością. Twierdzenie, że wynajmowane mieszkanie kosztuje podatników więcej niż stojące puste niewynajmowane nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości. Ponieważ nie tylko premie im się należą, ale także samoloty, loty i mieszkania. Przy czym zachęta skierowana do lekarzy, by pracowali dla idei nie jest sprzeczna z wynajmem, ponieważ po pierwsze Wynajmowanie tego mieszkania jest dużo tańsze, niż gdybyśmy wynajmowali inne. Po drugie Kancelaria Senatu płaci za wynajem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów więc wszystko pozostaje w rodzinie, to znaczy państwie.

Byc może dlatego Borys Budka nie wierzy, by PiS zdecydował się, po 4 latach bardzo prostej propagandy i populizmu, na merytoryczną debatę. Niestety, jego pryncypała także o merytoryczne wypowiedzi oskarżyć nie sposób. Na dodatek nie ma pomysłu, nie potrafi wyznaczyć sobie i partii celu i konsekwentnie dążyć do niego. Jest jak ta chorągiewka na wietrze drżący i niezdecydowany. Rano mówi co innego, wieczorem co innego, w poniedziałek jedno, we wtorek drugie. A przecież ten człowiek aspiruje do fotela premiera! Jak ktoś, komu niewielu ufa, którego praktycznie nikt nie poważa (poza kilkoma działaczkami partyjnymi zapatrzonymi w niego jak w tęczę), który partii nie potrafi poprowadzić do zwycięstwa, wyciągnie kraj z zapaści gospodarczej i prawnej? Najtragiczniejsze jednak jest to, że gdy zdesperowani wyborcy zagłosują na koalicję populistyczną, będą musieli do znudzenia oglądać głupkowaty uśmiech i słuchać zapewnień, że opozycja zwyciężyła dzięki jego talentom i geniuszowi. A przecież przykładów tragedii, będącej rezultatem powierzenia władzy osobie nieinkompetentnej, jest mnóstwo. Weźmy Szewczyka Dratewkę, który pokonał smoka. Od wdzięcznego króla otrzymał rękę królewny i pół królestwa. Ponieważ nazwisko Dratewka wydało mu się zbyt pospolite i niegodne władcy, zmienił je na Popiel. Wiemy co było dalej — wyzwaniem nie do pokonania okazały się zwykłe szare myszki. Wypada więc zaapelować do Warszawiaków, by pomijali 13 października pierwsze nazwisko na liście koalicji populistycznej i stawiali krzyżyk przy kolejnych.

Niestety, równie nieudolna jest lewica. Na jej czele stanął gość, który w każdym programie zapewniał, że jak wygra wybory do Europarlamentu, to zrzeknie się mandatu i wystartuje w wyborach do polskiego sejmu, bo jest liderem i nie zostawi partii bla bla bla. Gdy jednak przyszło co do czego, to ani myśli się czegokolwiek zrzekać. Dlaczego? Bo — jak przekonuje — Polska potrzebuje go w Brukseli. Parafrazując Jana Pietrzaka można westchnąć i zapytać: „Gdzie ci liderzy prawdziwi tacy?” Dlaczego mikrowodzunie nie tylko nie mają jaj, ale nawet ikry? Gdyby tak wyglądała w czasach minionych tak zwana opozycja demokratyczna, to PZPR rządziłaby do dzisiaj.

Dodaj komentarz