Narodowy program trwonienia

Na początku był chaos. Potem przygotowano narodowy program szczepień i… chaos nasilił się. Najpierw nie szczepiono, ponieważ nie było szczepionek. Potem nie szczepiono, bo nie było wiadomo kto godzien szczepić się już, a kto może poczekać. Bowiem najważniejsza w służbie zdrowia od powstania NFZ, będąca częścią procedury medycznej i kluczowym elementem terapii jest kolejka oraz zapisy. Wstępem przygotowującym chorego psychicznie do wizyty lub zabiegu jest kolejka do rejestracji. Terapia zaczyna się już przy okienku: proszę czekać, przed panią/panem na zabieg/wizytę oczekuje 1385 osób. Te godziny, dni, miesiące, a bywa, że lata oczekiwania pacjent może spożytkować na wyciszenie się, zrobienie rachunku sumienia, pogodzenie się  z losem i rodziną, uporządkowanie swoich spraw. Właśnie dlatego w narodowym programie szczepień od samego początku nacisk położono na rejestrację, zapisy i kolejność. Wstępnie podzielono szczepienia na pięć etapów poczynając od personelu medycznego, po czym przystąpiono do żonglowania kolejnością. Co i rusz okazywało się bowiem, że którejś grupie należy się bardziej niż pozostałym. Dlatego wybuchł skandal gdy zaszczepili się leciwi aktorzy, a gdy zaszczepili się młodzi żołnierze, to nie wybuchł, bo to oczywiste, że ich należy szczepić w pierwszym rzędzie.

Od początku było wiadomo, że szczepionek będzie mało, ponieważ zapotrzebowanie jest gigantyczne, a moce produkcyjne ograniczone. Politycy, zwłaszcza lewicy, postulowali, by „uwolnić patenty”. Dobry pomysł — potakiwali wyborcy, którzy na co dzień są przekonani, że zygota to człowiek, a produkcja szczepionki to sprawa równie prosta i nieskomplikowana jak ubijanie piany. Niestety, zapał populistycznych oszołomów studzi prezes Agencji Badań Medycznych Radosław Sierpiński: Sam patent to „przepis na”. To jest książka, która opisuje dokładnie cały proces technologiczny. Nawet gdyby doszło do uwolnienia takich patentów to nie jest tak, że jutro zaczniemy w Polsce produkować szczepionki na tym przepisie. Innymi słowy nie wystarczy zdobyć schemat smartfona żeby go samodzielnie złożyć. Trzeba dysponować urządzeniami, zapleczem, komponentami, wiedzą. A przecież szczepionka jest znacznie bardziej skomplikowana niż widły czy głosowanie. Aby zagłosować wystarczy przejść tygodniowy intensywny kurs naciskania guzika i podnoszenia ręki, a mimo to niektórych to przerasta.

Chociaż szczepionek było zbyt mało, to nie szczędząc sił i środków przystąpiono do organizowania punktów szczepień masowych. Przy ich tworzeniu nie opierano się na rzeczywistych zapasach i dostawach, lecz koncentrowano na możliwościach przerobowych. Jesteśmy gotowi zwiększyć trzykrotnie, czterokrotnie liczbę szczepionych osób dziennie, tak żeby osiągać bardzo wysokie liczby miesięcznie 10, a nawet ponad 10 mln pacjentów — deklarował premier Morawiecki. Na wyprzódki tworzono więc punkty zdolne szczepić tysiące nie zaprzątając sobie głowy czy będzie czym. Jednak aby w pełni zrozumieć ogrom wyzwań należy zajrzeć za kulisy. Tworzenie punktów szczepień masowych władza zleciła samorządom sobie pozostawiając dystrybucję szczepionek. Gdy punkty szczepień były już gotowe rząd umyślił sobie, że powoła punkty mobilne i nie szczędząc sił i środków przystąpił czym prędzej do wcielania pomysłu w czyn. Choć cztery miesiące mozolnie ustalał i korygował kolejność szczepień, to na trzy majowe dni zrezygnował z jakichkolwiek zasad. Każdy mógł ustawić się w kolejce i po kilku gadzinach stania na deszczu mógł zaszczepić się.

Po zakończeniu akcji szczepienia wszystkich jak leci zajmujący się dystrybucją urząd postarał się, by w jednych rejonach szczepionek było za dużo, a w innych nie było wcale. Dzięki temu na przykład w Białymstoku było czym, ale nie ma kogo, a w Trójmieście odwrotnie — chętni są odprawiani z kwitkiem. Oczywiście taki drobiazg jak brak szczepionek nie może stanowić przeszkody w kolejnych korektach narodowego programu szczepień. Dlatego — zgodnie z zapewnieniami Dworczyka —  od wtorku 25 maja posiadacze orzeczenia o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności będą mogli zaszczepić się w punktach szczepień powszechnych poza kolejką.

Narodowy program szczepień to kwintesencja rządu zjednoczonej prawicy. To marnotrawstwo, rozrzutność, nieliczenie się z kosztami w pigułce. Doświadczenia nabyte w trakcie jego realizacji pozwolą sprawnie, szybko i skutecznie roztrwonić 770 miliardów pochodzących z unijnego Funduszu Odbudowy. Zbigniew Ziobro wie co mówi, gdy ostrzega, że przejadanie pieniędzy nie przyniesie żadnych korzyści poza długami.

 

PS.
Tow. Gdula przystąpił do szturmu. Najpierw stwierdził, że jako poseł przymiera głodem, bo ma duże wydatki.

Naprawdę nie lubię propagandy i hipokryzji dlatego tłumaczę:
2500 diety idzie na kampanie
Z 6000 tys na rękę 500 zł oddaje się partii
Pieniądze na biuro idą na wynajem biura (na rynku) i pensje pracowników.
Zostaje do ręki 5500.

Teraz oznajmił, że ci, którzy zarabiają tyle co on nie powinni uskarżać się na Nowy Ład, na którym stracą, bo po pierwsze jest ich mało, a po drugie pozostali mają gorzej. On oczywiście zalicza się do kategorii biednych jak mysz kościelna, albowiem co z tego, że zarabia dużo więcej niż 90% Polek i Polaków, skoro wydatki ma jeszcze większe?

Płacz komentatorów liberalnych, że na #PolskiŁad stracą osoby zarabiające powyżej 10 tys. są zabawne. Ile jest takich osób? Otóż 6-8%. Branie ich interesów na sztandary to odwracanie się od 90% Polek i Polaków.

Nieukrywana nienawiść do „liberalnych komentatorów” budzi poważne wątpliwość, czy tow. Gdula to jeszcze Lewica czy już PiS. Coraz wyraźniej widać także, że Lewica nie tylko nie wyciągnie Polski z bagna, w które wepchnęła ją obecna władza, ale jeszcze bardziej ją pogrąży.

Dodaj komentarz