Nacisk zasad

Reforma edukacji to doskonała okazja by podstawę programową uzupełnić o najnowsze zdobycze polszczyzny oraz wyprostować historyczne nieścisłości i przeinaczenia. Weźmy na przykład Niemcy i Japonię, dwa państwa, które przegrały wojnę, a mimo to są potęgami gospodarczymi świata. Japonia czwartą, a Niemcy piątą.

Ten fenomen trudno pojąć dopóki nie zrozumie się istoty. Osamotnienie Polski w Unii Europejskiej — według Beaty Szydło — to przede wszystkim porażka Unii Europejskiej. I jesteśmy w domu! Osamotnienie Niemiec i Japonii podczas II Wojny Światowej to przede wszystkim porażka świata. Z kolei według prezesa PiS Beata Szydło pokazała, że Donald Tusk nie będzie już mógł funkcjonować z biało-czerwoną flagą. Analogicznie Niemcy i Japonia pokazały, że świat nie mógł już dłużej funkcjonować z białą flagą.

Można już także z właściwej perspektywy spojrzeć na Powstanie Warszawskie, które przede wszystkim było porażką hitlerowskich Niemiec. A także Waterloo, które było porażką Wellingtona, Blüchera i całej Europy oraz ogromnym zwycięstwem moralnym Napoleona. Problem może nastręczać nowa interpretacja znaczenia bitwy pod Grunwaldem czy cudu nad Wisłą. Z tym ostatnim będzie łatwiej, bo ci co walczyli, to walczyli, reszta klęczała po kościołach i modliła się o cud. Oczywiście gdyby wojsko polskie pod wodzą Piłsudskiego nie walczyło, a mimo to Rosjanie by wycofali się i podpisali traktat pokojowy, to cud byłby prawdziwy, a nie malowany, ale i tak można uznać, że to przede wszystkim porażka.

Nowa rzeczywistość wymaga także uaktualniania słowników języka polskiego. Na pierwszy ogień powinno pójść słowo ‚zasada’. Weźmy szachy. Jedna z zasad głosi, że roszadę można wykonywać tylko wtedy, gdy żadne z pół pomiędzy królem a wieżą nie jest szachowane. W tym momencie na arenę wkracza szachista, który łamię tę zasadę… w imię zasad. Chciałam powiedzieć — chciała powiedzieć premier Beata Szydło — że dla Polski najważniejsze są zasady. I to jest — zgodnie z nomenklaturą księdza Józefa Tischnera — święta prawda. Jedna z zasad zapisanych w Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, czyli dla Polski najważniejsza głosi, że Ponowny wybór do składu Trybunału jest niedopuszczalny. Ponieważ dla Polski najważniejsze są zasady, więc Polska unieważniła wybór trzech sędziów i ponownie wybrała nowych. W imię zasad. Albo napisane jest, iż Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów […] wyróżniających się wiedzą prawniczą. Ponieważ wiadomo, co jest najważniejsze, wiec wybrano kandydatów nie wyróżniających się niczym, nawet dorobkiem.

Oczywiście pojawiają się głosy — polska premier przystąpiła do omawiania pojawiających się głosów — iż nie ma sprecyzowanych i sformalizowanych zasad wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej. Ale nie ma też… i to niedoprecyzowanie pozwala na różnego rodzaju działania, z którymi my się nie zgadzamy, z którymi nie zgadza się polski rząd. Nie ma zasad, nie ma też, to oczywiście nie ma i zgody. Dlatego wszyscy, ilu by was nie było, macie stosować się do tych zasad, które właśnie dla was wymyślamy. A ponieważ nie ma ani sprecyzowanych, ani sformalizowanych, to Ja powołałam się na artykuł 17 Traktatu, przez analogię wyboru  członków Komisji Europejskiej, które to osoby muszą mieć poparcie rządu państwa z którego pochodzą. Ponieważ nie ma doprecyzowanych zasad wyboru przewodniczącego Rady, więc uważam, że powinien być również tutaj zastosowany właśnie ten artykuł. Niestety, żaden z 27 przywódców, włącznie z Viktorem Orbánem, nie podzielił tego przekonania. Zamiast przyjąć to z pokorą do wiadomości polska premier położyła się Rejtanem.

Na marginesie warto zauważyć, że choć są zasady wyboru wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, to lepsze wypracowano w Sali Kolumnowej. Należy więc rozważyć, czy w wyborach samorządowych nie powinny być przez analogię zastosowane właśnie one*.

Dla zasad trzeba wreszcie jasno powiedzieć — wreszcie jasno powiedziała p. premier — że zasady, te które legły u podstaw Wspólnoty Europejskiej — wzajemnego szacunku, solidarności — muszą wrócić do Unii Europejskiej. Dzisiaj tutaj, w Unii Europejskiej, jest wyraźny kryzys zasad. Jeżeli nie odbudujemy wzajemnego zaufania, szacunku, nie odbudujemy tego, iż liczy się głos każdego państwa członkowskiego, to Unia Europejska będzie przez kolejne lata trawiona kryzysami — ostrzegała. I miała rację! Jeśli oni nie odbudują wzajemnego zaufania, szacunku, nie odbudują tego, iż liczy się głos każdego, to przez nich Unia Europejska będzie przez kolejne lata trawiona kryzysami. Bo solidarność to „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”, a nie „jeden przeciw wszystkim”, zaś demokracja to podporządkowywanie się, a nie sobie, większości.

Unia Europejska, Rada Europejska straciła okazję — uparcie przekonywała szefowa polskiego rządu — by mieć przewodniczącego, który mógł wprowadzić nas na tory głębokich reform i mógł przyczynić się do tego, że Rada Europejska zacznie wreszcie spełniać swoją rolę. A jej rolą podstawową jest reprezentowanie obywateli naszych państw i dbanie o interesy państw członkowskich. I znów każdy przyzna, że to święte słowa, a PiS stoi w obliczu historycznej szansy, niepowtarzalnej okazji, by wykorzystać doświadczenie i obycie kogoś, kto zna się na rzeczy. Saryusz-Wolski może wprowadzić partię na tory głębokich reform i przyczynić się do tego, że zacznie wreszcie spełniać swoją rolę. A jej rolą podstawową jest reprezentowanie wszystkich obywateli i dbanie o interesy państwa. Chociaż…

Polityk kandyduje po to, by pełnić funkcję, objąć stanowisko, zdobyć mandat, realizować program dla dobra ogółu. A Saryusz-Wolski nie. Właśnie wyznał szczerze na Twitterze, że kandydował bynajmniej nie po to, by zostać szefem Rady Europejskiej, lecz by zaprotestować. Kandydowałem, żeby zaprotestować przeciw oszczerczym, zniesławiającym i uwłaczającym oskarżeniom polskiej demokracji, które P autoryzował.  Protest udał się nadspodziewanie dobrze — od chwili jego rozpoczęcia nikt nie odważył się złego słowa powiedzieć o polskiej demokracji. Polish democracy is cacy — powtarzali na wyprzódki europejscy politycy i wybrali Tuska.

Prezes PiS jest dumny z pani premier. To, co pokazała w Brukseli […] to coś to właśnie napawa dumą. Była w bardzo trudnej sytuacji, była pod ogromnym naciskiem. Nawet najzagorzalsi antagoniści, ba, wrogowie prezesa PiS-u muszą, po prostu muszą przyznać mu rację. Tak, Beata Szydło była w bardzo trudnej sytuacji, była pod ogromnym naciskiem. Nacisk był tak niewyobrażalnie ogromny, że wolała ośmieszyć siebie i kraj, który reprezentowała, narazić się 27 przywódcom… z obawy przed jednym…

Czy można wykluczyć, że wtedy także przyczyną wybuchu był nacisk?

 

PS.
Bardzo celnie zaistniałą sytuację podsumował Rafał A. Ziemkiewicz na Twitterze: Polski algorytm: najpierw się puszymy, że nie oddamy ani guzika, potem nam zabierają całe gacie, na koniec się pocieszamy, że im pokazaliśmy.


* PiS musi przejąć samorządy, ponieważ w razie przegranej rzeź drzew może pójść na marne. Istnieje bowiem obawa, że opozycyjne władze samorządowe nie wydadzą zezwoleń na inwestycje na zdewastowanych terenach.

Dodaj komentarz