Na zawsze, czyli do wtorku

Na zawsze… Co to znaczy na zawsze? To znaczy tak długo, jak nam pasuje. Weźmy taki portal oko.press, który zawsze bierzemy gdy trzeba coś zilustrować, ponieważ doskonale nadaje się do ilustrowania. Portal jak wiadomo utrzymuje się datków. Na stronie „O nas” opisano powody dla których został założony i cele jaki mu przyświecają. Dotąd można było bez trudu cały ten tekst skopiować i wkleić w formie cytatu. Teraz najwidoczniej wstyd twórców ogarnął, więc zablokowali możliwość kopiowania. Co tam takiego wstydliwego napisali? Być może chodzi o to:

Naszą odpowiedzią jest sięgnięcie do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Potrzeba rzetelnej analizy słów i czynów w życiu publicznym staje się nagląca. Wiarygodne, sprawdzone informacje, rzeczowość, odwoływanie się do danych liczbowych i ekspertyz naukowych – w ten sposób chcemy tworzyć w OKO.press miejsce godne zaufania.

Ta deklaracja stoi w sprzeczności z wydźwiękiem samych tytułów. Nawet „Trybuna Ludu” bardziej dbała o zachowanie pozorów bezstronności. Tu zaś wystarczy przeczytać sam tytuł, żeby stracić ochotę na resztę. Nasuwa się analogia z prowadzoną przez ideowych członków SZSP (Socjalistyczny Związek Młodzieży Polskiej) gazetką szkolną, w której przybudówka partii rządzącej (innej wtedy nie było) walczyła z wrogiem klasowym. Pierwszy z brzegu tytuł: »Biskupi na święta: aborcja, zła Unia i prześladowani księża. O ofiarach pedofilów – nic«. Albo »Kempa: Kaczyński umie wznieść się ponad podziały. Czyżby?« Dla kontrastu tytuły z „Trybuny Ludu: »W kolejce po wodę — deficyt pogłębia się«. Albo »Wróg klasowy nie śpi — trujące kuchenki«. Też propaganda, ale jak podana!

Na stronie zatytułowanej „Wspieraj OKO” redakcja zachęca do „dorzucenia się do prawdy”:

Polska potrzebuje wolnych mediów. OKO.press potrzebuje Twojego wsparcia. Utrzymujemy się z wpłat Czytelników. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Każdy wpłaca, ile może – jednorazowo lub co miesiąc (sprawdź Abonament na wolność słowa)

Na stronie głównej z kolei widnieje baner, który głosi, że OKO jest twoje, ale twojsze będzie dopiero po zarejestrowaniu się:

Mrugamy do ciebie okiem

Specjalne teksty. Niepublikowane taśmy. Poufne wiadomości. Za darmo. Na zawsze.
Załóż konto. Otwórz OKO!

Za darmo, na zawsze, dotąd bez ograniczeń, odtąd dla wybranych, czyli zarejestrowanych, a jutro? Po co

portal sprawdzający fakty i prowadzący dziennikarskie śledztwa, medium społecznościowe i archiwum życia publicznego

reglamentuje dostęp do publikowanych przez siebie treści?

Nie tak dawno, za siedmioma rzekami, za siedmioma górami, ale tu, na Ziemi, był sobie kraj, w którym obywatele zaczęli coraz odważniej wypowiadać się i nie byli szykanowani. Na wszelki wypadek czynili to jednak anonimowo. „Czego się boicie, głupi?” — zapytała władza. „Możecie się spokojnie ujawnić, włos wam przecież z głowy nie spadnie, bo my respektujemy wasze prawa i wolności” — zapewniła. Sporo uwierzyło, ujawniło się. Po jakimś czasie władza zmieniła zdanie uznając, że krytyka jednak jej nie służy i wszystkich, którzy ujawnili się zgrabnie i szybko spacyfikowała. Trudno zakładać, że portal sprawdzający fakty poszedł na współpracę z władzą, ale wykluczyć tego nie sposób.

Finansowanie

Ktoś powie, że to czepialstwo, szukanie dziury w całym. Spójrzmy więc na zagadnienie z innej perspektywy. Świeżo w pamięci mamy loty p. Kuchcińskiego. Czy można by było stawiać mu zarzuty, gdyby nie wykorzystywał instytucji państwowych do celów prywatnych i latał na swój koszt? Jaki jest związek jednego z drugim? Ano taki że zarówno portal, jak i władza „potrzebuje Twojego wsparcia”. Różnica polega na tym, że wpłaty na OKO.press są dobrowolne, płaci kto chce, a na władzę przymusowe, płaci każdy. Korzystając z przywileju, jakim jest dostęp do środków publicznych marszałek latał sobie wte i wewte w celach prywatnych zabierając ze sobą nieuprawnione osoby. Podobnie portal wykorzystuje wpłacane przez użytkowników pieniądze na finansowanie systemu ukrywania niektórych tekstów, blokowanie możliwości kopiowania i tym podobne. Z opublikowanego podziału kosztów wynika, że obsługa systemu pochłania sporą część środków, jest drugą po płacach największą pozycją. Gdybyż jeszcze portal sam administrował danymi użytkowników, ale on je rozsyła po całym świecie.

4. Odbiorcy danych osobowych

a. Dane użytkowników Portalu przekazywane są wyłącznie podmiotom świadczącym na rzecz Administratora usługi związane z funkcjonowaniem Portalu i bazami danych, a w tym:
i) […] The Rocket Science Group LLC z siedzibą w Stanach Zjednoczonych Ameryki […];
ii) Auth0 Inc. z siedzibą w Stanach Zjednoczonych Ameryki […];
iii) Salesforce.com EMEA Limited, […] London, UK […]
[…]

b. W przypadku korzystania przez Administratora z usług podmiotów mających siedzibę w państwie trzecim, dane użytkowników Portalu mogą być przekazywane są do takiego państwa trzeciego, tj. Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Można oczekiwać, że ludzie, którzy stawiają przed sobą tak ambitne cele, skupią się właśnie na nich. Wydawanie pieniędzy darczyńców na działania zbędne, czy wręcz stojące z w sprzeczności z założeniami, rodzi skojarzenia z działalnością byłego szefa KOD-u czy fundacji Nie Lękajcie Się. Lękamy się i nic nie możemy na to poradzić. Tym bardziej, że portal nie raczył nawet uzasadnić celowości poczynionych inwestycji.

 

PS.
Z jednej strony

Potrzeba rzetelnej analizy słów i czynów w życiu publicznym staje się nagląca.

Z drugiej

Obalając narkofobiczne mity powielane przez europosła Piechę, popełniliśmy błędy. Przepraszamy za to Czytelników i Czytelniczki.

Wydaje się, że rzetelność polega na sprawdzaniu podawanych informacji przed publikacją, a nie po, gdy na nieścisłości zwrócili już uwagę czytelnicy. Zwłaszcza, że podobnych, wątpliwych tekstów było więcej. Choćby cykl artykułów dotyczących systemu emerytalnego z p. Oręziak w roli eksperta, czy nachalnie propagandowe teksty wychwalające program 500+.

Dodaj komentarz


komentarzy 7

  1. Media zależne i niezależne?

    Wyborcza.pl

    Prokuratura Krajowa odgrzała umorzone wobec Andrzeja Sterkowicza śledztwa i po uchyleniu sędziemu immunitetu postawiła mu zarzuty karne – dowiedziała się „Wyborcza”. W przeszłości wydawał on m.in. wyroki przeciwko naczelnemu „Gazety Polskiej” Tomaszowi Sakiewiczowi

    Według ustaleń „Wyborczej” we wtorek Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej postawił Sterkowiczowi dwa zarzuty: naruszenia miru domowego i znieważenia funkcjonariuszy policji. Sędzia nie przyznaje się do winy, odmówił składania wyjaśnień. Prokurator nie zastosował środków zapobiegawczych. Wcześniej, w czerwcu, nowa Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego uchyliła sędziemu immunitet.

    – Prokuratura już raz oceniła te sprawy: umorzyła postępowania, które miały ścisły związek z nieporozumieniami rozwodzących się wówczas małżonków. Nie pojawiły się żadne nowe okoliczności, które mogłyby uzasadniać podjęcie na nowo umorzonych postępowań – mówi Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, obrońca sędziego. – Działania prokuratury mają charakter odwetowy. Trudno ich nie wiązać z działalnością orzeczniczą sędziego dotyczącą dziennikarzy związanych z „Gazetą Polską”. Obawiam się, że w sprawie chodzi o zastraszenie również innych sędziów.

    Czy Sakowicz, redaktor Gazety Polskiej” jest zależny czy niezależny?

      1. Nie mam pojęcia. System komentarzy obsługuje wtyczka, którą najwidoczniej twórca „poprawił”, tak jak „poprawiono” podczas tworzenia wpisów wklejanie linków i parę innych rzeczy. Bo teraz praktycznie wszystkie pojęcia mają odwrócone znaczenia i pogorszenie to teraz „poprawa” względnie „dobra zmiana”.

  2. temat finansowania niezależnych mediów interesował mnie już lata temu , doszedłem wtedy do dość smutnej konkluzji -NIE MOŻNA BRAĆ KASY CHCĄC BYĆ NIEZALEŻNYM .

    Branie kasy , uzależnia , czy to od pracodawcy , czy od odbiorcy . Przykładów dziennikarskich mamy na pęczki a pieniądz przyjmuje tez tam różne formy . Z kolei nie branie kasy za wykonaną prace jest altruizmem na który nie wielu może sobie pozwolić , ale to tak jak z prawdą i wolnością  też niewielu może sobie na nią sobie pozwolić . Ja piszę i publikuję  za darmo tak jak i (jak myślę ) większość tu czy na śp. TOK, czy śp. blox .Płacę za to niewieloma czytelnikami do których dociera to co myślę  , ale jestem niezależny i wolny w swych wypowiedziach , nie deprecjonuje dziennikarzy pracujących na etatach ale ilu jest takich , którzy nigdy nie muszą iść na  moralne kompromisy . Pieniądze dają skuteczność w szerzeniu swych poglądów ale jednocześnie zmieniają same poglądy …Może jestem mało w tym oryginalny ale uważam że dziennikarz nie powinien żyć z dziennikarstwa a przynajmniej nie  głównie z dziennikarstwa.. i to bez względu na to kto mu płaci i czym.

    1. Nie zgodzę się. Są tam czasem ciekawe i wartościowe materiały. Niestety, giną pod zwałami chłamu i bylejakości. Sporo analiz robionych jest pod z góry założoną tezę. Dużo bardziej rzetelny jest TVN ze swoim „Konkretem24”. Jest też strona AFP (Agencja Francuska Prasowa). Wyborcza także uruchomiła coś podobnego, co nazwano „Sonar” i skwapliwie ukryto za paywallem. Masz dostęp to sprawdź co to warte. Ja tam zaglądałem gdy zaczynali, ale jakość „analiz” pozostawiała wiele do życzenia. Największe wrażenie wywarł na mnie dział „Wydarzenia”, który przykuł moją uwagę na długie godziny. Tylko dzięki pomocy rodziny udało mi się odrywać wzrok od ekranu. Mówią, że historia się nie powtarza, a tu proszę: żabka za boćka, bociek za gąskę, gąska za kurkę, kurka za Kicię, Kicia za Mruczka, Mruczek za wnuczka, wnuczek za babcię, babcia za dziadka, dziadek za synową, synowa za męża, mąż za żonę, żona za wzrok co „Wydarzeniach” utkwił. Na szczęście w porę zamknęli oczy, więc ta historia dalej się toczy. Zanim więc tam wejdziesz pościel sobie, zgaś światło, zakręć gaz, zarygluj drzwi i zapnij pasy, żeby nie spaść z krzesła i przygotuj krople Inoziemcowa i zaparz zielonej herbaty. Niechaj bóg ma Cię w opiece, ponieważ zwykły, normalny człowiek w zderzeniu z taką dawką profesjonalizmu nie ma najmniejszych szans!