Na psa urok tanio rzucę

Tragiczne wydarzenia można podzielić na dwie kategorie: naturalne i nienaturalne. Naturalne to naturalnie te, na które człowiek nie ma żadnego wpływu, jak trzęsienie ziemi, wybuch wulkanu, tornado, powódź. Nienaturalne to naturalnie wszystkie pozostałe, czyli wypadki i katastrofy spowodowane lub sprowokowane przez ludzi. Zaś stopień tragizmu mierzony jest ilością ofiar. Oczywiście chodzi o ofiary w ludziach, bo zagłada zwierząt czy roślin na nikim nie robi żadnego wrażenia.  Dopóty, dopóki jest co jeść i czym oddychać.

Natychmiast gdy coś się stanie lub wydarzy do akcji wkraczają ci, którzy wszystko wiedzą. I w mniej lub bardziej zawoalowanej formie dają do zrozumienia, że oni już dawno to przewidzieli i ostrzegali, tylko nikt ich nie słuchał. Weźmy pierwszy z brzegu, acz spektakularny przykład – masakrę w Norwegii.  Wszystkowiedzący od razu wskazali na blog Andersa Behringa Breivika, na którym znaleźli „twarde dowody”, zapowiedź tego, co się później wydarzy. A nieco później…

Nieco później na portalu „Rzeczpospolitej” pojawił się wywiad z obecnym ministrem sprawiedliwości, w którym późniejszy minister powtarzał tezy z manifestu Breivika: wszystkiemu winna jest polityczna poprawność, bezideowość i wielokulturowość. W Europie powinno się rodzić więcej Europejczyków. Islam nas zalewa, to są barbarzyńcy… Zaskoczona dziennikarka zwróciła uwagę na zbieżność tej argumentacji z manifestem Breivika. Nie zrażony ani speszony Gowin innymi słowami powtórzył to samo. Nawet to, co stało się w Oslo, nie przekonało go, że parlamentarzysta, zwłaszcza mający pełne usta frazesów o wartościach, powinien ostrożniej formułować myśli. Jeśli to w ogóle można określić tym mianem.

Gdy ma miejsce jakieś wydarzenie na skalę globalną wszystkowiedzący sięgają po stare księgi i dopasowują zawarte w nich opisy. Najlepiej nadaje się do tego Biblia. A gdy jeszcze przepuścić ją przez program komputerowy wyposażony w odpowiedni algorytm, to wypluje dowolną zadaną frazę i nazwisko. Zjawisko odkrył już Stanisław Lem i opisał w powieści „Pamiętnik znaleziony w wannie” z roku 1961. Warto wspomnieć ten fragment:

– Proszę podać jakiś fragment utworu literackiego – zwrócił się do mnie Prandtl.
– Może być… Szekspir? (…)
– Mam! – powiedziałem naraz, podnosząc oczy. – „Jeszcze me ucho stu słów nie wypiło z twych ust, a jednak głos ich tak mi znany, jestżeś Romeo? Mów!”
– Dobrze.
Kapitan naciskał szybko tastry, wystukując podany cytat. Z podobnego do listownika otworu wychynął, poruszając się w powietrzu, papierowy wąż. (… ) Podniosłem wydrukowany tekst do oczu. „Łaj dak Mat hews Łaj dak ręce bym i nogi mu podrobił ze sło dy czą nie ziem ską Mat hews ma cio ry odrośl Mat hews Math”
– I cóż to jest? – spytałem, nie kryjąc zaskoczenia. Kapitan pokiwał głową.
– Przypuszczam, że pisząc tę scenę, Szekspir żywił nieprzyjazne uczucia do osobnika nazwiskiem Mathews i zaszyfrował je w tekście dramatu.

Podobnych przykładów na wszystkowiedzę wszystkowiedzących można przytaczać na pęczki. Co jednak zrobić, gdy nie wiemy, a wiedzieć chcemy? Udać się do wróżki lub jasnowidza. Choć Pismo nie pozostawia wątpliwości: Jeżeli jaki mężczyzna albo jaka kobieta będą wywoływać duchy albo wróżyć, będą ukarani śmiercią oraz Nie pozwolisz żyć czarownicy, to według CBOS 34% Polaków wierzy, że można na kogoś rzucić urok. Jedna trzecia dużą wagę przywiązuje do astrologii i zodiaku, a podobny odsetek nie rozstaje się z talizmanami. Zaś do korzystania z usług wróżek przyznaje się co siódmy dorosły Polak.

Na Allegro można znaleźć mnóstwo ofert, za które jeszcze nie tak dawno można było trafić na stos. Na przykład za 150 zł sprawić sobie indywidualny horoskop urodzeniowy, horoskop na rok 2012 i na najbliższe lata oraz horoskop partnerski stworzone na podstawie zasad astrologii. Można też oczywiście komuś zaszkodzić zamawiając rzucenie uroku, klątwy czy co tam jeszcze się rzuca. Przy czym oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że wróżba się sprawdzi, a urok zadziała. Z drugiej strony nie było także przypadku, żeby ktoś zgłosił reklamację. Polacy doskonale wiedzą, że nie ma cudów i płacą bez szemrania za chwile ułudy.

Wróżbita, wróżka, czarownik, czarownica nie muszą obawiać się konsekwencji gdy magicznie skłócą małżeństwo, drastycznie obniżą nieśność kur czy mleczność krów. Względnie wywołają łysienie plackowate oraz owrzodzenie żołądka. Wystarczy, że zgłoszą działalność i już. Ustawodawca tak definiuje to, czym się zajmują: Astrolodzy, wróżbici i pokrewni badają wpływ poszczególnych planet układu słonecznego i gwiazd stałych na środowisko ziemskie, opowiadają o wydarzeniach z przeszłości i przewidują przyszłe zdarzenia w życiu osobistym, korzystając z metod astrologicznych, w oparciu o cechy charakterystyczne dłoni klienta, wylosowane karty lub inne techniki oraz ostrzegają i dają rady dotyczące przyszłości. Z kolei księża to Specjaliści do spraw religii – duchowni różnych religii i wyznań oraz zakonnicy kultywują święte tradycje, praktyki i wierzenia. Odprawiają nabożeństwa, celebrują obrzędy o znaczeniu religijnym; udzielają porad duchowych i moralnych oraz pełnią inne funkcje związane z praktykowaniem religii. W odróżnieniu od pracowników z zakresu działalności religijnej, którzy pomagają duchownym lub wspólnotom religijnym w działaniach religijnych, głoszeniu zasad wiary i nauk właściwych dla danej religii oraz starają się pozytywnie oddziaływać na wiernych poprzez demonstrowanie siły wiary i doradztwo duchowe.

Czy w tej sytuacji może dziwić naiwność i łatwowierność? Łatwość z jaką większość daje się wodzić za nos? Przecież z usług wszelkiej maści hochsztaplerów korzystają w większości ludzie inteligentni, wykształceni, z tytułami naukowymi. Nie wyłączając policji, której ostatnio coraz częściej zdarza się zwracać o pomoc do jasnowidzów, wróżek czy różdżkarzy….

Dodaj komentarz