My zawsze, wy nigdy

Człowiek się różni. To truizm. Różni się na pierwszy rzut oka. Różni się kolorem skóry, oczu, włosów. Także płcią się różni. Przy czym w wielu kulturach płeć piękna traktowana jest jak człowiek kategorii be. U nas też panuje powszechne przekonanie, że kobieta to wyprodukowany z surowców wtórnych dodatek do człowieka. Więc nie dziwota, że skoro została wykonana z żebra, to żebra, żeby ją człowiek traktował jak człowieka.

Zostawmy jednak podziały, a skupmy się na meritum, czyli różnicach. Jak już wspomniano człowiek się różni, a jak się nawet nie różni, to różni tacy na głowie stają, żeby nas poróżnić. Bo „jeden sposób by nas zmielić to poróżnić i podzielić” — śpiewał kiedyś ktoś i miał rację. Niektóre różnice zasadzają się na przeciwieństwach. Na przykład chudy — gruby, niski — wysoki, rudy — blondyn — szatyn — łysy. Itp. Ale są i takie które przeciwieństwa nie mają. Na przykład człowiek prosty. Mimo, że prosty, to równie skomplikowany jak pozostali. Także wyposażony w charakterystyczny, dwunożny napęd, uszy, tułów, układ oddechowy, trawienny, wydalniczy, CPU itp. Prosty jest więc nie dlatego, że nieskomplikowany, ale dlatego, że wszystko jest dla niego proste, jasne i zrozumiałe.

Ponieważ jest to bardzo ciekawy przypadek zatrzymajmy się przy nim resztę podziałów i różnic pozostawiając na inną okazję. Człowiek prosty, to niekoniecznie człowiek niewykształcony. Ponieważ często ludzie bardzo sprytni i cynicznie chytrzy podszywają się chytrze. Cechą charakterystyczną omawianego osobnika jest to, że on wierzy, że wie. Dlatego nie musi potwierdzać, weryfikować informacji i wystarczy, że zna nazwisko i sympatie polityczne rozmówcy lub publicysty by wiedzieć czy interlokutor kłamie, czy mówi lub pisze prawdę.

Podstawowym sposobem dyskutowania ludzi prostych nie jest posługiwanie się argumentami i kontrargumentami, nie jest wymiana zdań i myśli. Oni przekonują do swoich racji na inne sposoby. Najskuteczniejszym według nich jest argument siły. Bo silniejszemu nikt nie podskoczy. Silny ma zawsze rację. A jak nie ma, to przywali i będzie miał. Odpryskiem tego sposobu jest głęboka wiara w skuteczność kar. Bo kara świadczy o sile. Jak ojciec spuści manto gówniarzowi, to gówniarz popamięta. Im surowsza kara — rozumują prości ludzie — tym większy strach. A im większy strach, tym większe posłuszeństwo i poszanowanie choćby i najgłupszych przepisów. Bo nie jest ważne, czy prawo ma sens, czy jest zrozumiałe i akceptowane. Najważniejsza jest kara. Jak najsurowsza, jak najdotkliwsza. „Jak posiedzi 10 lat to się nauczy”. Albo „Jak zapłaci 50 tysięcy, to drugi raz sto razy pomyśli”.

Cechą charakterystyczną tego rozumowania jest nie podlegająca dyskusji oczywista oczywistość, że karać, i to surowo, należy wszystkich, tylko nie ich, prostych ludzi. Ponieważ oni, prości ludzie, nigdy niczemu nie są winni. W pijanym widzie prowadzą samochód? A co mają robić, skoro wypili tyle, że nie mogą chodzić? Okradli kogoś? A po co trzymała portmonetkę na wierzchu reklamówki z zakupami? Zgwałcili? No przecież sama się prosiła. Nie dość, że kobieta, to jeszcze wyzywająco ubrana w długie spodnie golf i płaszcz do ziemi. Nikt by się tak ubranej kobiecie nie oparł. W tym miejscu nie wypada nie wspomnieć o pewnym premierze pewnego europejskiego kraju, który poczuwszy głód informacji wpadł w złość, wywalił ministra i nie mógł się powstrzymać żeby nie poinformować opinii publicznej, że pracę stracił też prezes i wiceprezes spółki kontrolowanej przez państwo. Nie, nie dlatego, że źle pełnili swoje obowiązki. Dobrze pełnili, ale „stracili zaufanie”. Gdy okazało się, że prawo zabrania informowania o takich zmianach zanim spółka wyda oficjalny komunikat, najpierw „nie sądził”, że złamał przepisy, po czym wzruszył ramionami i oznajmił, że nawet jak złamał, to przepisy są do bani, bo „wydają się archaiczne”.

Skoro już wiemy mniej więcej na czym polega sposób pierwszy przejdźmy do drugiego, często wykorzystywanego gdy z różnych przyczyn sił nie staje, żeby przekonać do swoich racji. Otóż sposób ten polega na takim uogólnianiu, że rzecz wydaje się absurdalna. Weźmy pierwszy z brzegu przykład – aborcję. Wiadomo, że zakaz nie tylko nie spełnia swojej roli, ale prowadzi do nieszczęść i tragedii. Jaki jest więc argument przeciwników zniesienia tej sankcji? „Zlikwidować kodeks karny i edukować – wtedy będzie dobrze” (w tym miejscu serdeczne podziękowania dla Alchemika9999 za dostarczenie tak przekonywującego argumentu). Przy czym nie chodzi o edukowanie tych, którzy uznali, że zarodek to człowiek, bo to akurat jest wiedza objawiona, a więc obiektywna i niepodważalna. Nawet jeśli nie da się odróżnić zarodka krowy od zarodka człowieka. Na tej samej zasadzie konstruowane i równie absurdalne są argumenty przeciw zalegalizowaniu marihuany czy związków partnerskich.

Trzecim wreszcie sposobem na zapewnienie sobie przewagi w dyskusji jest odsądzenie przeciwnika od czci i wiary. Można to zrobić na dwa sposoby. Pierwszy to wykazanie, że przodkowie delikwenta służyli w UB, SB, Gestapo, Wehrmachcie lub byli Żydami. Drugi to zaprzeczenie polskości, albo wręcz człowieczeństwa. „Ci co mówią takie rzeczy nie są Polakami”. Albo „Nie sądzę żeby wobec takich indywiduów, takich kreatur, można było zastosować termin ‚człowiek'”. Rozumowanie jest w tym przypadku proste — człowiek, który nie jest Polakiem, albo — co gorsza — człowiekiem, nie może mieć racji. A skoro nie może, to nie ma sensu tracić czasu na jałowe spory z nim. Przy czym oczywiście przodkowie prostych ludzi też byli prości, więc nie rzutują. Dlatego ich pochodzenie czy przynależność nie gra roli.

Historia uczy, że takie zamykanie się, utwierdzanie w przekonaniu posiadania monopolu na rację, wiara w słuszność sprawy i nieomylność, sekowanie, stygmatyzowanie i zamykanie ust inaczej myślącym zawsze prowadziło do nieszczęść. — Na razie zamaskowani, ryczący, przeklinający i źle wychowani młodzi ludzie usiłowali zakłócić wykład akademickiego profesora, pani Magdaleny Środy. Ale jeśli nie będziemy reagowali w sposób jednoznaczny, to za miesiąc czy za pół roku nie tylko będą ryczeć, ale będą bić — podzielili się wizją ze społeczeństwem premier Tusk i… Czekają aż proroctwo się spełni.

Dodaj komentarz