My jesteśmy członkami

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zdecydował o zawieszeniu stosowania przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym. Musiał zastosować środki nadzwyczajne, ponieważ Polska, podobnie jak w przypadku Puszczy Białowieskiej i w wielu innych przypadkach, działała metodą faktów dokonanych.

Poseł PiS, który nie pełni żadnej funkcji państwowej oświadczył, że są członkami. My jesteśmy członkami Unii Europejskiej — oświadczyli prezes i obiecali, że będziemy przestrzegać prawa Unii Europejskiej. Jest jednak jedno ‚ale’. Ale będziemy oczywiście korzystali z naszych praw — mamy prawo do odwołania — poinformowali wprowadzając swoich wyznawców w błąd. Nie mają prawa do żadnego odwoływania się od tymczasowej, do czasu rozpatrzenia sprawy, decyzji o zabezpieczeniu powództwa. To jest wstępna decyzja, jednoosobowa decyzja wiceprezesa i będziemy się od niej odwoływali — zapowiedział Kaczyński nie zdradzając, czy ostatecznie będą się odwoływali do Sądu Ostatecznego, czy bezpośrednio do pana Putina. Bo co prawda Myśmy podpisali traktaty i będziemy ich przestrzegać, ale — powtarzam — będziemy też bronić naszych interesów.

Jeśli prezes twierdzi, że dewastacja wymiaru sprawiedliwości leży w ich interesie i będą bronić tego, co udało się dotąd osiągnąć, to nie ma podstaw, by mu nie wierzyć. Oczywiście będą robili wszystko to, co robią normalne, broniące swoich interesów państwa europejskie, ale w ramach prawa europejskiego i przy założeniu, że prawo europejskie jest obowiązujące wobec wszystkich państw, które są członkami Unii Europejskiej. Niestety, zła wiadomość jest taka, że instytucje unijne są poza zasięgiem prezesa. Nie da się ich zwasalizować tak, jak to uczyniono z Trybunałem Konstytucyjnym, Krajową Radą Sądownictwa czy — nie do końca, ponieważ opór materii okazał się większy niż przypuszczano — sądami powszechnymi.

Co w tej sytuacji należy zrobić? Ano wykazać, że prawo europejskie nie jest obowiązujące wobec wszystkich państw, które są członkami Unii Europejskiej. W tym celu należy skierować do Trybunału Konstytucyjnego pytanie, czy aby traktat, który podpisali i którego „będą przestrzegać” jest zgodny z polską Konstytucją. Jeśli nie jest, a oczywistą oczywistością jest, że nie jest, to choć podpisali1) przestrzegać nie będą, bo im nie wolno. Co prawda Konstytucja jest i do bani, i do zmiany, ale akurat w tym punkcie jest dobra i należy ściśle się do niej stosować w interesie „bohaterskiej klasy robotniczej” i „ludu pracującego miast i wsi”2).

Co ciekawe podobną decyzję podjął Sąd Najwyższy na początku sierpnia. Później Naczelny Sąd Administracyjny wstrzymał wykonanie uchwały Krajowej Rady Sądownictwa z wnioskami o powołanie sędziów Sądu Najwyższego do Izby Karnej. Można się było do tych decyzji zastosować i uniknąć międzynarodowego blamażu i wstydu. Ponieważ o wstydzie w odniesieniu do tej władzy nie może być mowy, więc nie dziwi, że uznała te postanowienia za sprzeczne z jej interesem i zlekceważyła je. Nie musiała się niczego obawiać, ponieważ gdy biznesmen działa na szkodę firmy, naraża ją na straty, podejmuje kontrowersyjne decyzje, może odpowiadać karnie. Gdy polityk demoluje kraj włos mu z głowy nie spadnie, dawno już o to zadbał. Polityk może stanąć przed Trybunałem Stanu. Repertuar kar jest imponujący. Może zostać skazany na

1) utratę czynnego i biernego prawa wyborczego w wyborach Prezydenta, w wyborach do Sejmu i do Senatu, w wyborach do Parlamentu Europejskiego oraz w wyborach organów samorządu terytorialnego;
2) zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub pełnienia funkcji związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych i w organizacjach społecznych;
3) utratę wszystkich albo niektórych orderów, odznaczeń i tytułów honorowych.

Zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku menadżera. Karą jest sprawa w sądzie, który w skrajnym przypadku może skazać na dziesięć lat odsiadki (art 296 kodeksu karnego3)). Nawet działając w dobrej wierze można trafić za kratki na trzy lata (§ 4). Żeby wyrobić sobie pojęcie czym różnią się szkody znaczne od wielkich należy zajrzeć do art. 115 kodeksu karnego:

§ 5. Mieniem znacznej wartości jest mienie, którego wartość w chwili popełnienia czynu zabronionego przekracza dwustukrotną wysokość najniższego miesięcznego wynagrodzenia.
§ 6. Mieniem wielkiej wartości jest mienie, którego wartość w chwili popełnienia czynu zabronionego przekracza tysiąckrotną wysokość najniższego miesięcznego wynagrodzenia.

Pytanie czy chodzi o wynagrodzenie brutto czy netto jest nie na miejscu, ponieważ

§ 8. Najniższym wynagrodzeniem jest najniższe wynagrodzenie pracowników określone na podstawie Kodeksu pracy.

Czyli za trwonienie miliardów, podejmowanie błędnych decyzji, o których z góry wiadomo, że są błędne (rozbudowa elektrowni Opole, lotnisko w Radomiu), nieudolność skutkująca nałożeniem embarga na mięso wieprzowe, zaniechania, a nawet doprowadzenie kraju do bankructwa, co najwyżej ordery można stracić. Bo państwo to nie firma, a prezes nie jest „obowiązany na podstawie przepisu ustawy, decyzji właściwego organu lub umowy do zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą”. Na dodatek mając w pamięci jak sprawnie Platforma Obywatelska z Tuskiem na czele i PSL-em u boku przed Trybunałem Stanu stawiała kolesi z PiS-u, to i o ordery politycy martwić się nie muszą.

Dla nikogo, kto wstał z kolan i gorliwie popiera dobrą zmianę, nie może ulegać żadnej wątpliwości, że w interesie Polski jest całkowita izolacja na arenie międzynarodowej, wyprowadzenie z Unii Europejskiej i przygotowanie kraju na ZRiP , czyli Związek Polski i Rosji. Jednak wtedy skończy się lekceważenie prawa. Kreml bowiem to nie Bruksela i grać sobie na nosie nie pozwoli.


1)  Prezydent Lech Kaczyński złożył podpis pod dokumentem 10 października 2009 roku.
2) Sformułowania zaczerpnięte z Konstytucji Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.
3) Art. 296. § 1. Kto, będąc obowiązany na podstawie przepisu ustawy, decyzji właściwego organu lub umowy do zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej, przez nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku, wyrządza jej znaczną szkodę majątkową, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 1a. Jeżeli sprawca, o którym mowa w § 1, przez nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku, sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody majątkowej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Jeżeli sprawca przestępstwa określonego w § 1 lub 1a działa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 3. Jeżeli sprawca przestępstwa określonego w § 1 lub 2 wyrządza szkodę majątkową w wielkich rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
§ 4. Jeżeli sprawca przestępstwa określonego w § 1 lub 3 działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Dodaj komentarz


komentarzy 6

  1. Czasami zastanawiam się jak to z prezesorem jest. Na ile jest sterowany przez tych, których wybrał na zaufanych, poprzez ich komentarze,naświetlanie spraw. Dotyczy to także pierwszego obywatela. Kto podejmuje decyzje: Szczerski czy Pierwszy, który sprawia wrażenie, że łatwo nim manipulować.

    Uważam, że konstytucję trzeba zmienić. Ale nie przez pomysły jednej partii, a w ogólnonarodowej dyskusji i przynajmniej dwukrotnym referendum. W pierwszym, które sprawy mają znaczenie pierwszorzędne i nie powinno ich być więcej niż pięć, by obywatele mogli mieć rozeznanie. Te które nie zostaną „wybrane” należy odłożyć na czas przyszły do rozwiązań. Zbyt wiele wprowadzonych zmian mogłoby zaciemnić ich znaczenie i prawne i polityczne skutki. Recenzentami prezentującymi i omawiającymi zmiany przed referendum powinni być profesorowie konstytucjonaliści, którym nie stawiano nigdy zarzutów interesowności.

    Drugie referendum to już zatwierdzenie wprowadzonych zmian.

    Dodam jeszcze, że wszelkie mowy obrażające przeciwników w czasie trwania debat powinny mieć skutek prawny i być wysoko karane finansowo. Być może byłby to jakiś hamulec dla słów chamskich, wyzwisk. Poza tym takim karom powinni podlegać także duchowni, którzy w kościołach, w salkach przykościelnych będą agitować za lub przeciw. Kościół nie powinien brać w polityce udziału, a radio M, tv Trwam, których cele nie są polityczne powinny oczekiwać zamknięcia i likwidacji nadawcy. Łagodność w rozumieniu wielu to głupota. Niestety.

    Ciekawy artykuł o braciach Czechach i demokracji https://www.newsweek.pl/protest-w-katedrze-sw-wita/m99sbxc

    1. Widzę, że się dałaś złapać na lep populizmu. Najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie po co konstytucję zmieniać? Co w niej jest złe lub nie działa? Owszem, można by wywalić wstęp o uniwersalnych wartościach które podobno niesie wiara w boga. Wiara w boga to głównie cierpienie i pożoga. Jedno wielkie ciągnące się przez wieki pasmo płonących stosów, morderstw i zbrodni. A Konstytucja? Niektóre zapisy można by ewentualnie doprecyzować. Ale o tym powinni decydować profesorowie, a nie chłopki roztropki. Bo po prostu się na tym nie znają.

      1. Doprecyzowanie to też zmiana. Nie widzisz potrzeby zmiany preambuły? Wiceminister sprawiedliwości w rządzie PO prof.Michał Królikowski wywodził, że to preambuła daje tak ogromne prawa KK, na który należy łożyć pieniądze, dawać władzę, itp. Poza tym jasne określenie, że żaden kościół nie ma własności nieruchomości, a są one własnością gminy lub miasta. I jasne podkreślenie aby nie było niedopowiedzeń o rozdziale państwa i KK. Także o równości wobec fiskusa. Także o zniesieniu przywilejów niektórych grup wyznaniowych lub zawodowych. Jasny zapis o tworzeniu świąt państwowych i kościelnych, które mają mieć dni wolne.

        Co b.ważne to likwidacja Senatu, który nic RP nie daje. Zniesienie dotacji dla partii ze skarbu państwa.

        Przede wszystkim zostawiłabym ocenę konstytucjonalistom, którą przedstawialiby w publicznej debacie. Bo zdania polityków, to zbyt niski poziom i swoista paplanina.

        Itd.

        1. Pomieszanie z poplątaniem. To nie konstytucja jest zła, tylko jej interpretacja. A to oznacza, że można sobie do niej dopisać co się tylko chce i kompletnie nic z tego wynikać nie będzie. To nie preambuła łoży na Kościół, ale sprzedajni politycy. Sprawę majątków kościelnych można załatwić zwykłą ustawą. Zasada równości wobec prawa w obecnej konstytucji już jest. Należy ją powielić? Po co?

          Art. 32.

          1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
          2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.

          Senat jest bardzo potrzebny, ale jeśli idioci wybierają tych samych do obu izb, to przekształca się w karykaturę. Gdyby w senacie PiS nie miało większości, to dewastacja kraju nie byłaby możliwa. Ale tak to jest jeśli bez mała 30 lat po transformacji wyborcy nie rozumieją o czym decydują i dlaczego nie wolno oddawać wszystkich instytucji jednej, choćby najbardziej prawej i sprawiedliwej partii.

          Nawiasem mówiąc w Konstytucji jest mowa o zmianie konstytucji. Prezydent próbował obejść ten zapis chcąc tworzyć nowe prawo łamiąc obecne. Dlaczego go naśladujesz tego jako żywo nie pojmuję.

          1. To NIE były moje interpretacje!! To ludzie KK tak mówią, a politycy wcielają w życie. I żadna opcja temu się nie sprzeciwia. Czy ktoś powiedział NIE gdy „za cierpienia doznane w komunie” przyznano lekką rączką KK ponad 120 000 ha ziemi? Oraz „zwrócono” ponad 40 000 ha. A ileś z tych nieruchomości miało już zwrot w gotówce. Takie są podstawy niesławnej preambuły.

            Dodam, że nie jestem prawnikiem, nie znam się na konstytucyjnych podstawach działań. Ale czytam o podstawach jakie obecna konstytucja daje. Być może brakuje mi umiejętności by to jaśniej opisać.

            Zmiany niezbędne nie są równoważne i tożsame z chęcią zmian dokonywanych przez PIS. Partia np. wykorzystała niezadowolenie społeczne z działań sądów, które wynosiło na plus ok.30%. Chcieli je przeprowadzić mając jakieś swoje urojone, pozaprawne wizje. Czy w sądownictwie też ma być jak było? To jak mam rozumieć Twoją negatywną ocenę sądu w przedstawionej sprawie dot.szpitala?

            Art.32 jest piękny i słuszny. Czy w Konstytucji jest zapis o przywilejach KK? O zaopatrywaniu go w odpowiednie fundusze, by sobie kler beztrosko żył? Nie ma, ale można wykorzystać preambułę, a potem tworzyć, zwalniać z podatków, odpowiedzialności za czyny, gwałty. Czy w Konstytucji jest zapis o zakazie stosowania przywilejów? Nie ma zapisu o przyzwoleniu, ale w naszym kraju „jak coś nie jest zabronione, to jest dozwolone” To zdanie z PRL jest takie wygodne.

            Nie chcesz zmian i masz do tego prawo, niechęć jako argument, brak wizji na przyszłość. Ja to rozumiem i aprobuję. Czy jednak prawie 30 lat tzw „wolnej Polski” lub Polski z kolejnym numerkiem nie Dławi Cię, nie masz poczucia zmarnowanych szans, brak życia społecznego, bo nie ma społeczeństwa, a są grupy plemienne jedynie słuszne.

            Ma tak pozostać? Czy może napiszesz co zrobić by było lepiej?

            1. I znowu niegodny Ciebie przytyk osobisty? Muszę się z Tobą zgadzać, bo jak nie to każesz mi napisać wypracowanie na temat „co zrobić by było lepiej?”

              Od dopisywania do Konstytucji lepiej nie będzie. Bo to tylko słowa. Już dziś wiele zapisów jest martwych, wiele łamanych. Dobre rozwiązanie to  takie, które polegać będzie na dopisaniu jeszcze większej liczby nieprzestrzeganych punktów?

              Najlepsze prawo jest do bani, jeśli się go powszechnie i bezkarnie nie przestrzega, lekceważy. Konstytucja to nie śmietnik, do którego można wrzucić wszystko, co tylko komuś do głowy przyjdzie, bo od tego są ustawy. To szkielet, fundament na którym wspiera się państwo, podstawowe zasady, zręby funkcjonowania. Musi być zwięzła i jasna. I jeśli wymaga zmian to tam, gdzie jeden artykuł doczekał się pięciu tomów wykładni. I tylko tego typu zmiany mają sens – doprecyzowujące, rozwiewające wątpliwości, wyjaśniające niejasności. Ale co zrobić jesli stoi jak byk, że kadencja trwa pięć lat, a ktoś twierdzi, że można ją skrócić i skraca? Pomoże dopisanie jeszcze dwudziestu artykułów?

              Nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem dlaczego uczeni prawnicy, którzy przygotowywali Konstytucje nie napisali jej tak, żeby nie trzeba było pisać interpretacji i wykładni obszernych jak Encyclopedia Britannica? Dlaczego prawo jest tak niechlujne, rozmyte, uznaniowe? Komu na tym zależy i dlaczego?