Módlmy się…

Przez niemal całe 45 lat minionego okresu wbijano dzieciom i młodzieży do głów, że socjalizm to awangarda, postęp, że tylko socjalizm zapewnia dobrobyt oraz równość wszystkich obywateli. Po niewiele ponad dziesięciu latach, już w roku 56 okazało się, że to nie do końca prawda. Dla Węgrów dodatkowo okazało się bardzo boleśnie i krwawo. Potem oni nam wmawiali, że czarne jest białe, a my udawaliśmy, że wierzymy. Ale przy każdej okazji demonstrowaliśmy sceptycyzm.

Rzecz charakterystyczna – niemal do ruiny swoje państwo doprowadził satrapa w Rumunii i nasi światli przywódcy. Takiej mizerii, jaką osiągnęli nie udało się osiągnąć nikomu w tak zwanych „demoludach”. W Polsce jedynymi kwitnącymi wyspami na oceanie nędzy był – oprócz rezydencji bonzów partyjnych – Kościół. Zwłaszcza w latach osiemdziesiątych, gdy władza przestała udawać, że go prześladuje i zwalcza. Polskie radio transmitowało mszę świętą* w niedziele i święta, mimo braków na rynku kościoły i domy parafialne rosły jak na drożdżach. Kościół entuzjastycznie podszedł i twórczo rozwinął komunistyczny wynalazek, tak zwany „czyn społeczny”. Parafianie, wyczytywani często podczas mszy, mieli obowiązek świadczyć nieodpłatnie usługi na rzecz parafii.

Kościół jawił się ostoją wolności. Wspierał drugi obieg publikacji, udzielał schronienia opozycjonistom, umożliwiał działania satyrykom, miedzy innymi Jackowi Fedorowiczowi, Janowi Tadeuszowi Stanisławskiemu. Można by pomyśleć, że przyczynił się do odzyskania przez Polskę niepodległości. Nic bardziej mylnego. Kardynał Józef Glemp u boku Wojciecha Jaruzelskiego apelował o spokój. Los księdza Jerzego Popiełuszki i innych ofiar reżimu świadczy o tym, że reżim, gdyby chciał położyłby kres tej działalności w jeden dzień – ani chwili nie wahał się przed wypowiedzeniem wojny własnemu narodowi, gdy władza zaczęła mu się wymykać z rąk, a sojusznik naciskał.

Jeśli kościół wtedy walczył o wolność, intonując pieśń „Ojczyznę wolną racz nam wrócić panie”, to o co walczy dziś, intonując pieśń „Ojczyznę wolną racz nam wrócić panie”? Oj czy zna ojczyzna większego hipokrytę, który dysponując ogólnopolskim radiem, telewizją i prasą, krzyczy, że jest tłamszony, cenzurowany, prześladowany, kneblowany? Dlaczego nie zdradza przez kogo i w jaki sposób?

Podobnie jak w czasach minionych, tak i teraz indoktrynacja prowadzona jest od kołyski. I tak wtedy, jak i teraz ci, którzy obnażają zakłamanie, kłamstwa, szwindle, domagają się normalności i sprawiedliwości, odsądzani są od czci i wiary. Również jak wtedy duże kłopoty i szykany spadają na tych, którzy „szargają świętości”. Zmieniła się jedynie kwalifikacja prawna czynu. Dziś nie jest się prześladowanym z powodu próby obalenia siłą ustroju, godzenia w sojusze, czy tp., ale za obrazę uczuć religijnych.

Od dwudziestu lat mamy religię w szkole. Religia, zwłaszcza katolicka, to zbiór zasad, które czynią człowieka lepszym – uczciwszym, prawdomówniejszym, tolerancyjnym. Rzeczywistość jaka jest każden jeden widzi – sól przemysłowa w żywności, toksyczne jajka, mrożone zgniłe ryby, nie nadające się do spożycia, przeterminowane mięso, chrzczone, fałszowane wyroby garmażeryjne, powszechne fałszowanie książeczek sanepidu. Przykłady można mnożyć, niestety, niemal w nieskończoność. Bowiem jeśli można mieć kłopoty za sfałszowanie legitymacji szkolnej, to sfałszowanie książeczki sanepidu i roznoszenie zarazy „nie nosi znamion przestępstwa” według naszego – kierującego się „uniwersalnymi” wartościami** – bezmiaru sprawiedliwości.

Może powinniśmy wszyscy upaść na kolana i modlić się żarliwie: Panie, któryś jest w niebie spraw, żeby twoi słudzy i wyznawcy przestali kraść, oszukiwać, truć, kłamać…

Aha, no i panie niech twoi słudzy dadzą wreszcie spokój naszym dzieciom.


* Program Pierwszy Polskiego Radia nadał pierwszą mszę świętą 21 września 1980 roku z kościoła Świętego Krzyża w Warszawie. Transmisja mszy świętej była jednym z 21. postulatów sformułowanych przez strajkujących robotników w Stoczni Gdańskiej (im. Lenina).
** Nie będziecie kraść, nie będziecie kłamać, nie będziecie oszukiwać jeden drugiego. (Ksiąga Kapłańska, 19.11, Biblia Tysiąclecia)

Dodaj komentarz