Mocno jednoznacznie

Portal oko.press przeanalizował dokument Episkopatu Polski noszący tytuł „Chrześcijański kształt patriotyzmu” nazywając go „przełomowym” i „zaskakująco jednoznacznym”. Skąd ten zachwyt? Ano stąd, że mocny głos Kościoła przeciwko nacjonalizmowi był i jest bardzo potrzebny. Jak widać oczekiwania nie są wygórowane. Nikt nie oczekuje, że głos Kościoła, bądź co bądź wspieranego autorytetem samego boga, będzie mądry, czy choćby tylko rozsądny. Wystarczy, że jest mocny. Dla porządku należy odnotować, że w innym materiale portal zarzuca manipulację Wiadomościom TVP, które skupiły się na patriotyzmie krytykę nacjonalizmu pomijając milczeniem. Uznano to za ocenzurowanie dokumentu Episkopatu. Niestety, sam portal dokonał dokładnie takiego samego zabiegu tyle, że w drugą stronę.

Na „mocny” dokument zareagowały środowiska narodowe. Zareagowały jednak zupełnie niezgodnie z oczekiwaniami portalu oko.press, który wypunktowawszy „10 najmocniejszych stwierdzeń” spodziewał się zupełnie czego innego. Tymczasem „zaskakująco jednoznaczny” dokument narodowcy również zaskakująco uznali za… jednoznaczny, czemu dali wyraz: Z wdzięcznością przyjmujemy dokument Konferencji Episkopatu Polski, który w tak jednoznaczny sposób afirmuje patriotyzm w każdym aspekcie życia społecznego. Dziękujemy za docenienie wysiłków wielu środowisk, w tym organizacji narodowych, w patriotyczne odrodzenie i przebudzenie, którego doświadczamy w ostatnich latach w naszej Ojczyźnie. Utożsamiamy się z poglądem wyrażonym przez Episkopat, że nacjonalizm, którego integralną częścią nie jest chrześcijańska zasada miłości bliźniego, może prowadzić tak jednostki jak i całe narody – na manowce. Szowinizm, czyli postawa wyższości czy pogardy w stosunku do innych narodów, opisywana w dokumencie Episkopatu, obca jest polskiemu, zdrowemu, chrześcijańskiemu nacjonalizmowi.

W tej sytuacji nie można wykluczyć, że nie tyle narodowcy źle odczytali przesłanie, ile analizy portalu śledczego są niewiele warte, gdyż opierają się na pobożnych życzeniach, a nie na rzetelnym rozbiorze tekstu. Potwierdza to nie tylko policyjna ochrona marszu narodowców, ale i wczorajszy wywiad prezydenta Andrzeja Dudy.

Najpierw Episkopat: Wspominając wielką i piękną lekcję polskiej historii, trzeba z uznaniem dostrzec i docenić podejmowany dziś wysiłek historyków, organizacji publicznych i poszczególnych obywateli w utrwalaniu, a czasem przywracaniu narodowej pamięci. To dzięki niemu z wdzięcznością przypominamy sobie, a niekiedy dopiero poznajemy imiona narodowych bohaterów. To dzięki niemu pamiętamy o martyrologii tych wszystkich naszych braci i sióstr, którzy byli mordowani i prześladowani tylko dlatego, że byli Polakami.

A teraz p.rezydent: […] nasza polityka historyczna jest niezwykle ważna […] Ta polityka przywracania pamięci […] zarówno okresu walki po 1945 roku o rzeczywistą wolność Rzeczypospolitej, czyli tych, których dzisiaj nazywamy Żołnierzami Niezłomnymi, czyli tych, których nazywamy drugą konspiracją, drugim podziemiem niepodległościowym, jak i tych, którzy walczyli przeciwko komunie już w latach 60., 70., 80. A jakoś ta Rzeczpospolita po 1989 roku w ogóle o nich zapomniała i splendory dostała pewna grupka, która się szybko ustawiła w polityce. A o tych, którzy rzeczywiście walczyli, cierpieli, często byli zwalniani z pracy – zapomniano.

I dalej, zgodnie z nomenklaturą „mocno”: […] miejmy tego świadomość, że dzisiaj dzieci i wnuki zdrajców Rzeczypospolitej, którzy tutaj walczyli o utrzymanie sowieckiej dominacji nad Polską, zajmują wiele eksponowanych stanowisk – w biznesie, w mediach, w różnych wpływowych miejscach. Oni nigdy nie będą chcieli się zgodzić na to, żeby prawda o wyczynach ich ojców, dziadków i pradziadków zdominowała polską narrację historyczną. Będą zawsze przeciwko temu walczyli ‒ i w tym znaczeniu tej jedności nie będziemy mieli nigdy.

Jak widać im bardziej mętna, niejasna wypowiedź, tym bardziej napuszony, eufuistyczny styl omówienia, moc nic nie znaczących określeń-wytrychów. Zamiast tracić czas na czytanie czegoś takiego lepiej zadać sobie trochę trudu i zapoznać się z oryginałem, wyrobić sobie opinię i ewentualnie skonfrontować ją z opinią dziennikarza. Bo łacno może okazać się, że nie tyle „mocne” ile po prostu niezbyt mądre.

Czy czytelnicy nie mający czasu na analizę materiałów źródłowych znajdują się na straconej pozycji? Niekoniecznie. Na rozsądną wypowiedź nawet politycy zwracają uwagę. Dobrym przykładem jest pani premier, która słowa swojej minister oceniła jednoznacznie: Nie rozumiem wypowiedzi minister Streżyńskiej…

Dodaj komentarz