Młodość mówi dość

Wiadomości z grubsza dzieli się na dobre i złe. Choć nie zawsze wiadomo do której kategorii należy daną informację zaliczyć.
— Kochanie! — zagaja mąż. — Mam dwie wiadomości…
— Zacznij od złej — prosi żona.
— Mamy dziewięćdziesiąt tysięcy zaległego długu do spłacenia.
— To fatalnie. Coś jeszcze?
— Zostało nam 100 tysięcy.
— O, to świetnie…
— … kar i odsetek do zapłacenia.

Albo z innej beczki. Lasy południowej Europy pustoszą pożary. Nasze puszcze i knieje pustoszą huraganowe wiatry i ministerstwo środowiska z pomocą swojego zbrojnego w piły i siekiery ramienia — leśników. Czy straty w drzewostanie spowodowane wiatrem to dobra wiadomość, a straty w drzewostanie spowodowane wycinką zła? Może faktycznie lepiej wyciąć drzewa zanim spopielą je pożary i spustoszą wiatry?

Dotychczas na manifestacje w obronie sądów i nie tylko przychodzili głównie ludzie w podeszłym wieku. Trudno się dziwić — oni to co jest i to co będzie znają z autopsji. Rozumieją też diametralną różnicę — bratni Związek Radziecki nie wypuściłby Polski z rąk bez względu na stan jej gospodarki i panującego w niej prawa. Zaś opuszczenie Unii rzuci nas z powrotem w ramiona Rosji — po wojnie Stalina, po Unii Putina. A oni woleli by na własnej skórze nie przekonywać się na czym polega różnica.

Teraz nagle na ulicę wtargnęli młodzi. I to jest dobra wiadomość dla wszystkich, a zła dla polityków i działaczy, którzy nie potrafią wznieść się poza populistyczne zaklęcia i utyskiwania. Młodzi nie po to przyszli, żeby jęczeć, ale po to, żeby coś zrobić, coś osiągnąć. I nie chcą tracić czasu na mazgajów. To bardzo zła wiadomość, zwłaszcza dla liderów dwóch głównych partii opozycyjnych, bo oni inaczej nie potrafią. Petru na przykład  młodzieży, która przeważnie telewizji nie ogląda i nawet telewizora nie posiada, zgromadzonej pod mównicą proponuje „Nie oglądajcie telewizji PiS-owskiej”, wyczerpując tym samym cały swój katalog pomysłów. Jego kumpel z partii opozycyjnej nawet takiego konceptu nie ma, więc albo gada od rzeczy głównie o tym, że PiS jest dziki, PiS jest zły, PiS nam w szyje wbije kły, albo stoi z głupią miną. To drugie zdecydowanie zdrowsze, bo przynajmniej uszy nie więdną i szczęka nie opada.

W Kwaśniewicach stanął w ogniu dom. Jedzie straż ogniowa, wyje syrena, błyskają światła jak na dyskotece, sam komendant prowadzi wóz. Zajechali, wysiedli, lecz do gaszenia nie przystąpili, ponieważ komendant stanął przed płonącym domem, popatrzył, pokiwał głową, podrapał się za uchem, wdrapał się na hydrant i wygłosił płomienną przemowę: „Temu domowi potrzebna jest nasza aktywność” — rzekł. — „Dziś rozpoczynamy długi marsz. To nie kwestia strażackich polewaczy, ale całej wsi, gminy, województwa, całej Polski, przyszłych pokoleń. To sprawa dla przyszłości tego domu. Jesteśmy razem, żeby powiedzieć, że nie dopuścimy do koszmaru pogorzeliska. Nie pozwolimy na łamanie legarów, dźwigarów, łamanie konstrukcji. Nie będzie na to naszej zgody!” On sobie gadał, dom sobie płonął…

Złą wiadomością dla organizatorów manifestacji jest to, że politycy, a zwłaszcza liderzy opozycyjnych partii zniechęcają do działania, ponieważ swoją bełkotliwą gadaniną sprawiają, że ręce opadają. Jeśli B. Szydło ma na stanowisku premiera zastąpić G. Schetyna, a M. Morawieckiego R. Petru, to lepiej siedzieć w domu, pójść na piwo czy uwiązać sobie kamień u szyi i skoczyć z dachu. Na dodatek do rzadkości należą wypowiedzi polityków, w których używają zaimka osobowego w pierwszej osobie liczby mnogiej. Za to ‚Polacy’ odmieniani są przez wszystkie przypadki. Kim są ci, którzy nie czują się Polakami? ‚Polacy’ powie o nas Niemiec, Francuz, Marsjanin… Chociaż nie, Marsjanin powie ‚Ziemianie’. A ci, którzy przemawiają do Polaków, lecz siebie do tej kategorii nie zaliczają? Z choinki się urwali? „Polacy nam nie wybaczą” — przekonują ględzący. I dziwią się że Polacy mówią o nich ‚oni’…

Jeszcze gorszą wiadomością jest ta, że bez struktur i pieniędzy żadne nowe ugrupowanie nie ma wielkich szans na nawiązanie równorzędnej walki z PiS-em mającym do dyspozycji całą doskonale prosperującą machinę propagandową i milionowe dotacje. Trzeba więc wodzuniów naszych jurnych przekonać, by stery oddali komuś, kto ma więcej charyzmy, wizję, lepiej się nadaje i z dwóch partii stworzy jedno wiarygodne, cieszące się zaufaniem ugrupowanie. Tragiczna wiadomość jest taka, że nawet niemowlę nie uwierzy, że oni byliby zdolni poświęcić cokolwiek dla dobra… Polaków.

Budujące, choć to też zła wiadomość dla starych wyjadaczy, jest podejście do języka. Młodzi nie życzą sobie obraźliwych tekstów pod adresem oponentów, niesmacznych, seksistowskich żartów. I mają rację — jeśli mamy walczyć o wolną, demokratyczną Polskę, to nie możemy jednego knajackiego języka zastępować niewiele lepszym własnym. Nie na tym polega wina Jarosława Kaczyńskiego, że jest niski czy samotny albo że jest lub nie jest gejem czy osobą chorą psychicznie, tylko na tym, że cynicznie okłamuje naród i niszczy polską demokrację, nasze wspólne dobro — pisze Jacek Dehnel w Wyborczej. Obok nas może stać w tłumie ktoś, kto też jest niewysoki; kto leczy się na schizofrenię czy depresję; kto jest gejem albo lesbijką; kto jest aseksualny, co też nie jest żadną zbrodnią; kto jest samotny, bo ominęła go wielka miłość, bo był wykorzystywany w dzieciństwie, bo jest nieśmiały, z najróżniejszych powodów. Nie sprawiajmy, żeby poczuł się z tego powodu gorszy, bo w niczym nam nie zawinił, a stoi razem z nami.

Podczas niedzielnego protestu przed Sejmem Władysław Frasyniuk o sukcesie „Czarnego Protestu” powiedział, że Jarosław Kaczyński wystraszył się kobiet, bo „nigdy w życiu kobiety nie widział”.  Z kolei lider KOD Krzysztof Łoziński podczas poniedziałkowego protestu przed Sądem Najwyższym zapewniał: „Gdybym był kobietą, tobym się rozpłakał, ale jestem twardym facetem, he he”. Z całym szacunkiem, ale czy obaj leciwi panowie nie mogliby powstrzymać się od takich… Właściwe czego? żartów? uwag? spostrzeżeń? Frasyniuk tylko dlatego jest taki odważny, że kobietę widział? Łoziński, gdyby był kobietą, to by się rozpłakał. A gdyby nie był?

Kiedyś ktoś gdzieś śpiewał „Jeden sposób by nas zmielić to poróżnić i podzielić”. PiS sobie to wziął do serca. Ale dlaczego liderzy opozycji także przykładają do tego rękę? Młodość jest niecierpliwa. Dlatego młodzi powinni zainteresować się historią protestów. Są bowiem dwa sposoby rozprawienia się z nimi — siłowy i biorąc na przeczekanie. Po początkowej panice wybrano ten drugi — ponad miesiąc, z uwagi na „wakacje parlamentarne”, nic się nie będzie działo, a tymczasem podpisana przez prezydenta ustawa o sądach będzie nabierać mocy urzędowej, powoli wchodząc w życie. Gdy wreszcie wejdzie, a protesty wypalą się, bo cierpliwości i determinacji braknie, garstka protestujących spacyfikowana zostanie w okamgnieniu.

Młodzi powinni szybko uwierzyć w coś, co wydaje im się niewiarygodne, a co już od jakiegoś czasu ma miejsce. Otóż RMF podało, że Ministerstwo Finansów tworzyło wykaz stron, które łamią polskie prawo i mają zostać zablokowane. Znajdują się tam takie witryny, które umożliwiają uprawianie hazardu bez wymaganych koncesji, zezwoleń lub zgłoszenia. Na stronie ministerstwa pojawiła się już ich oficjalna list. Z dniem 1 lipca 2017 roku witryny przestaną być dostępne dla polskich użytkowników. Osoby próbujące je odwiedzić będą przekierowywane na specjalną stronę ministerstwa z komunikatem wyjaśniającym powód zablokowania dostępu. Najbardziej jednak powinno zainteresować, że pod lupę urzędników trafił również Facebook, który także ma nielegalnie oferować hazard. Uwagę na gry hazardowe na Facebooku zwrócił poseł Kukiz ’15, Jacek Wilk. Pod koniec kwietnia napisał on interpelację do ministra finansów Mateusza Morawieckiego, wskazując na konkretne gry oferowane na Facebooku również polskim użytkownikom – Real Vegas, Slotomania czy Vegas Stars Casino. Dziś z dnia na dzień możemy się skrzyknąć na Facebooku by zaprotestować. Jutro Facebook może być niedostępny. A przecież nie tylko ustawa „hazardowa” (sztandarowy pomysł koalicji PO-PSL) umożliwia blokowanie stron internetowych. Jest także ustawa „antyterrorystyczna” i wiele innych pomysłów.

Czy coś można zrobić? A i owszem. Chociażby połączyć siły (w jedności siła!) i stworzyć realną alternatywę dla PiS-u mającą duże szanse na zwycięstwo wyborcze. Wystarczy, że swoją szansę zobaczy kilku bardziej racjonalnych lub przyzwoitych z PiS-u czy kukisu, żeby PiS straciło większość. Tyle, że dla wodzirejów opozycyjnych to zadanie ponad siły. Aaaby pójść po rozum do głowy… trzeba wiedzieć gdzie iść…

Dodaj komentarz