Masz tu pięć stów i spadaj

Na stronie kancelarii sejmu znalazła się lista lotów p. marszałka Kuchcińskiego. Z tej okazji warto wspomnieć pełne polotu wypowiedzi tego wybitnego polityka. Pierwsza dotyczyła domu. P. marszałek wraz z kolegami przystąpił do jego odbudowy.

My odbudowujemy dom — Polskę, w którym mieszka 38 milionów ludzi, prawda — poinformował Kuchciński i wyjaśnił dlaczego odbudowa idzie jak po grudzie. Ślimaczy się, ponieważ nie możemy odgrzybić, odszczurzyć, prawda, zastosować środków chemicznych, żeby raz-dwa wyremontować, tylko musimy, prawda, jeszcze dbać o zdrowie obywateli, więc trudno to się robi. Często możemy założyć, proszę państwa, [że] to, co pozostało po komunizmie, po tych kilku, paru pokoleniach jeszcze z II wojny światowej, no to musimy kilka, wiele pokoleń poświecić na to, a tutaj nie mamy czasu!

Aby nie tracić czasu p. marszałek przystąpił niezwłocznie do walki ze szczurami, grzybami, pluskwami, szkodnikami, tam, gdzie mógł, czyli w sejmie. Najpierw odgrodził go szczelnie od szkodliwych wpływów zewnętrznych (Brunon Kwiecień, który zamierzał wysadzić sejm wraz z marszałkiem właśnie zmarł w więzieniu), potem wewnątrz poustawiał zasieki, zapory, zasłony, wreszcie przystąpił do walki z insektami na sali sejmowej odbierając co bardziej krewkim głos, wyłączając mikrofon i dyscyplinując za pomocą kar finansowych. Coraz częściej latał także w swoje strony rodzinne porównując wyniki osiągnięte w parlamencie z wzorcem.

Mimo dołożonych starań do sejmu udało się przeniknąć kilku niepełnosprawnym. To nie mogło spodobać się pedantycznie zwalczającemu wszelkie plugastwo marszałkowi. Zwłaszcza, że — jak zapewniał — starał się z kolegami jak mógł, by ochronić niepełnosprawnych przed czającym się na każdym korytarzu sejmowym, za każdym załomem muru, na każdym kroku i za każdymi drzwiami niebezpieczeństwem. Staramy się zapewnić bezpieczeństwo tym osobom — zapewniał marszałek, ale To są także koszty, bo codziennie wyżywienie kosztuje itd. Bierzemy to na siebie, ale będziemy musieli zastanowić się, czy ktoś musi za to zapłacić.

Dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka przyznał, że Staramy się tę sprawę zbadać, tzn. nie mamy jeszcze wszystkich okoliczności finansowych, bilansów, podsumowania finansowego tych wydatków, ponieważ akcja protestacyjna trwa. Oczywistą sprawą jest, że Kancelaria Sejmu dysponuje pewnym budżetem, który możemy wydawać w takich konkretnych okolicznościach, ale zazwyczaj jest to związane z naszym regulaminem wewnętrznym. Tego typu akcje protestacyjne nie są w nim ujęte. Zamiast natychmiast zmienić rozporządzeni, tak jak to miało miejsce w przypadku nieujęcia w przepisach lotów podniebnych marszałka wraz z rodziną, CIS zastanawiało się komu wystawić rachunek. Według Grzegrzółki roszczenia finansowe powinny być kierowane do osób, które zaprosiły protestujących do Sejmu, ponieważ strona zapraszająca osoby protestujące w Sejmie jest dosyć konkretna — jest to jeden z klubów parlamentarnych.

Niedawno ten sam dyrektor Andrzej Grzegrzółka przyznał, że w kwietniu, gdy Gazeta Wyborcza zwróciła się do Centrum Informacyjnego Sejmu z pytaniem o wykorzystanie samolotów przez marszałka Kuchcińskiego, nic nie było wiadomo.  Wówczas w temacie lotów mieliśmy okazję przedstawić informację, że według naszej wiedzy takich połączeń nie było. Chciałbym podkreślić i przypomnieć, że rzeczywiście, wówczas takich informacji nie posiadaliśmy. To znaczy, że przekazaliśmy informację taką, jaką mieliśmy wówczas dostępną. W miarę upływu czasu dostępna wówczas informacja ewoluowała i powoli liczba lotów marszałka zaczęła piąć się. Radio Zet podało, że marszałek latał z rodziną, zaś rodzina latała bez marszałka i wykonał aż sześć lotów. Centrum (dez)Informacyjne Sejmu natychmiast zdementowało tę wiadomość. Gdy liczba lotów przekroczyła dwadzieścia p. marszałek uniósł się tym, czego nie posiada, czyli honorem i postanowił zapłacić mimo, że wszystko było zgodne z prawem. Jak postanowił, tak podobno uczynił (Caritas dotąd nie odnotował wpłat wielu ministrów, którym „te premie się po prostu należały”) i wpłacił 5 tys. zł na Klinikę Budzik działającą przy Centrum Zdrowia Dziecka oraz 10 tys. zł na Caritas Polska. Oznacza to, że latał rządowymi maszynami za pieniądze podatków, a zapłacił jak za lot rejsowy tanią linią.

Gdy „Rzeczpospolita” zasugerowała, że sprawę powinna zbadać prokuratura, CIS wydało komunikat, w którym stwierdziło, że dziennik oparł swoje rozważania na „nieprawdziwej i opartej na anonimowych źródłach informacji, jakoby część lotów samolotami rządowymi była wykonywana na potrzeby członków rodziny Marszałka Sejmu, za to bez obecności drugiej osoby w państwie na pokładzie”. Szybko okazało się, że „nieprawdziwa i oparta na anonimowych źródłach informacja” jest do bólu prawdziwa, co potwierdził sam zainteresowany odczytując ją z kartki.

Z wykazu zamieszczonego na stronach Sejmu wynika, że pan marszałek nie tylko latał, ale także teleportował się. Na przykład 1. września 2018 roku poleciał z Warszawy do Gdańska, teleportował się do Warszawy i poleciał do Rzeszowa. W locie do Gdańska towarzyszyło mu 6 osób, do Rzeszowa 5.

21 1 września 2018 r. Warszawa → Gdańsk Udział w uroczystościach 79. rocznicy wybuchu II wojny światowej – Westerplatte
22 1 września 2018 r. Warszawa → Rzeszów Wcześniej tego samego dnia udział w uroczystościach 79. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte, następnie w Przemyślu – uroczystość podpisania listu intencyjnego ws. współdziałania na rzecz podjęcia prowadzenia Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej jako wspólnej instytucji kultury przez MKiDN

Z kolei 22 grudnia p. marszałek poleciał sobie do Rzeszowa, ponieważ 21 grudnia odbyły się wybory Rzecznika Praw Dziecka, na które musiał zdążyć.

52 22 grudnia 2018 r. Warszawa → Rzeszów 21 grudnia w Warszawie powołanie Rzecznika Praw Dziecka

Po doliczaniu się ponad stu przelotów (wykaz umieszczony na stronie Sejmu liczy 85 pozycji, ale niektóre są wieloetapowe, np. Warszawa → Kraków → Warszawa) zaczęto podliczać koszty. A przecież nie koszty są najważniejsze, ani nawet nie to, że zostało złamane prawo, a władza w coraz większym stopniu i coraz bardziej otwarcie wykorzystywana jest dla osobistych korzyści. Najważniejsze jest to, że po oponowaniu praktycznie wszystkich instytucji i obsadzeniu ich swymi ludźmi prawo jest traktowane instrumentalnie, a obciążające dowody niszczone. „Rzeczpospolita”:

Dokumenty na temat ponad stu lotów Marka Kuchcińskiego, które dostali posłowie PO, obejmują tylko ostatnich 16 miesięcy. Reszta została zniszczona.

Gdy przestępcy mataczą, zacierają ślady, niszczą dowody to jest to normalne. W końcu są przestępcami. Gdy tak samo postępuje władza…

 

PS.
Tomasz Lis poruszył bardzo ważną kwestię: Czy nielogiczny byłby wniosek wyciągany przez ważnych ludzi w Brukseli pod tytułem „Dobra, każdy się może pomylić. Brytyjczycy zagłosowali kretyńsko na brexit, Amerykanie wybrali Trumpa, Polacy też się mogli pomylić”. Ale jeśli po czterech latach takich doświadczeń zrobiliby to samo, to znaczy, że to nie jest, jak z Kuchcińskim, to nie jest odstępstwo od normy. To jest norma. To jest standard. I w tym momencie […] determinacja […] Unii, żeby — cudzysłów — ratować Polskę przed ich błędem jest zdecydowanie mniejsza, […] a naturalnym odruchem byłoby „no, przepraszam, tak sobie wybrali, no to sorry, widocznie taki system ćwierćdemokratyczny im bardziej pasuje”.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Gdy urzędnik otwiera usta… to…wrażenia ….bywają szokujące ….

    „..O mowo polska, ty czujny odzewie
    Serdecznych żalów, utrwalony w śpiewie!
    Czyliż ciebie ścigać w gniewie?
    W tobie litość dla niedoli,
    W tobie żałość i skarga,
    Pojmująca, czująca, co boli…*

    „Bo ty jesteś  mową upodlonych
    mową nierozumnych i nienawidzących
    siebie bardziej może niż innych narodów
    mową konfidentów
    mową pomieszanych
    chorych na własną nienawiść **

    A nam przychodzi słuchać tego niewykształconego bełkotu urzędnika państwowego po „wyższych” studiach lub na najwyższych urzędach

    *Wyspiański ** Miłosz