Manipulacja kontrolna

Propaganda według słownika języka polskiego dwa znaczenia ma. Pierwsze związane jest z celami — «szerzenie poglądów, haseł politycznych itp. mające na celu pozyskanie zwolenników». Drugie koncentruje się na technicznych aspektach zagadnienia «technika sterowania poglądami i zachowaniami ludzi polegająca na celowym, natarczywym, połączonym z manipulacją oddziaływaniu na zbiorowość». Wynika z tego, że elementem składowym propagandy jest manipulacja, czyli «wykorzystywanie okoliczności, naginanie lub przeinaczanie faktów w celu udowodnienia swoich racji lub wpływania na cudze poglądy i zachowania».

Czy są sposoby na walkę z nachalną propagandą? Oczywiście. Znano i stosowano je z dawien dawna. Pierwsza i najważniejsza jest edukacja, czyli prawdziwa informacja, śmiertelny wróg manipulacji. Stąd latające uniwersytety w czasach zaborów, tajne komplety podczas okupacji i komuny.

Dziś znowu propaganda wdarła się do przestrzeni publicznej na niespotykaną dotąd skalę. Są jednak dwie istotne różnice między tym, co obserwujemy dziś, a tym, z czym mieliśmy do czynienia dawniej. Po pierwsze obecna propaganda jako żywo przypomina propagandę zrębów socjalizmu, adresowaną do najprymitywniejszych, niewykształconych odbiorców. Choć dziś nikogo nie próbuje się przekonać, że kornika na Puszczę Białowieską zrzucano z samolotów wysyłanych przez Unię, to już oskarżanie własnych i ościennych polityków o dokonanie zamachu w zagajniku opodal lotniska jak najbardziej wpisuje się w tego typu narrację. Na marginesie warto zwrócić uwagę na jeszcze inną, diametralną różnicę. Otóż walka ze stonką w owych czasach, w przeciwieństwie do walki z kornikiem w obecnych, nie polegała na wyrywaniu ziemniaków i sadzeniu buraków.

Fundamentalną i tragiczną zarazem różnicą jest postawa szeroko pojętej opozycji. Podczas gdy dawniej zajmowała się głownie edukacją i odkłamywaniem, dziś zajmuje się tym samym co władza. By daleko nie szukać przykładów spójrzmy na portal sprawdzający fakty i prowadzący dziennikarskie śledztwa, medium społecznościowe i archiwum życia publicznego. Który ma stać się obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Na czym polega owa kontrola? W pierwszym rzędzie na podpięciu się do systemu komentarzy zagranicznej firmy, która weryfikuje tożsamość swych użytkowników żądając od nich skanów dokumentów tożsamości. Choć przed takim i praktykami przestrzegają urzędy państwowe, a GIDO zastanawia się czy w ogóle nie zdelegalizować takich praktyk, portal postanowił mieć pełną kontrolę nad swoimi użytkownikami, którzy zdecydują się komentować.

Kontrola to — znowu sięgnijmy do słownika — «sprawdzanie czegoś, zestawianie stanu faktycznego ze stanem wymaganym». Jak to się odbywa w omawianym przypadku? Weźmy na tapetę rozważania pod tytułem „Wpadka czy manipulacja? Z orzeczenia TK nie wynika, czy Ziobro może przerwać kadencję członków KRS”. Nie dowiemy się z nich, czy mamy do czynienia z wpadką, czy z manipulacją. Poza zawartą w pierwszym akapicie tezą, że Ze stwierdzenia, że niekonstytucyjne są przepisy, na podstawie których wybrano sędziów, nie wynika, że ich wybór był nieważny i sugestii, że prezydent powinien wciąż mieć wątpliwości, autor koncentruje się na nowej ustawie forsowanej przez ministra sprawiedliwości. Inny przykład, z tezą w samym tytule: „Dziewięć kłamstw Zalewskiej nie zamieniło się w prawdę. PiS przestraszył się Doroty Łobody i nie pozwolił jej przemówić w Sejmie. OKO.press publikuje jej wystąpienie”. Bowiem tu praktycznie każdy tytuł to nie informacja o czym w artykule mowa, lecz gotowa teza. Żeby czytelnik nawet bez zaglądania do środka nie miał żadnych wątpliwości co o sprawie należy myśleć. Zaś same analizy są często pisane bardzo nieskładnie, nieporadnie i nieprzekonywająco, a bywa, że i nierzetelnie.

Na prawicowych portalach tytuły krzyczały: „Skandaliczne słowa Bodnara: Naród polski współuczestniczył w realizowaniu Holokaustu. Dopiero teraz RPO przeprasza”. Dla odróżnienia portal parający się kontrolą swój materiał tytułuje: „Skandaliczna wypowiedź posła Żalka. Tusk jak folksdojcz, Platforma – czysto niemiecka”. Jak odróżnić jeden portal od drugiego, skoro tezy w tytułach są identyczne, tylko „sprawcy” inni? Czy podobieństwo oznacza, że prawicowe portale także sprawdzają fakty i prowadzą dziennikarskie śledztwa?

W programie „Minęła 20”, do którego pofatygował się Rzecznik Praw Obywatelskich napastliwy, stronniczy prowadzący poinformował telewidzów, że Ska Keller, niemiecka współprzewodniczące grupy Zielonych w Parlamencie Europejskim zaproponowała by w Europie Wschodniej przymusowo osiedlać uchodźców i mówi między innymi o tym, że całe wioski mają być lokowane czy przenoszone do Europy wschodniej. Niemiecka polityk w cudowny sposób rozmnożyła się w pisemnym opisie programu, gdzie czytamy: Politycy europejscy zamiast rozwiązywać problem proponują przymusową relokację czy przenosiny całych wiosek z Syrii. Relokacja, przenosiny, co za różnica? Potem do studia wkroczył pan Rzecznik i w odpowiedzi na jedno z pytań powiedział, że Holocaust, za  holocaust oczywiście byli odpowiedzialni Niemcy i co do tego nie mam wątpliwości. Natomiast musimy pamiętać o tym, że wiele narodów też współuczestniczyło w realizowaniu holocaustu, w tym także, o czym mówię z ubolewaniem, także naród polski. No przecież ile było wyroków wydanych przez Armię Krajową na osoby, które ujawniały na przykład kryjówki dla Żydów. No przecież te wyroki śmierci nie wzięły się znikąd. W tym miejscu prowadzący przerwał Bodnarowi sugerując, że państwo i naród to to samo: Tak, ale te wyroki śmierci były wydawane w imieniu państwa polskiego, a na przykład państwo niemieckie nagradzało tych, którzy mordowali Żydów, państwo polskie karało ich śmiercią. To kto, które państwo jest odpowiedzialne, który naród jest odpowiedzialny?

Prawica uznała, że jej czytelnicy są za mało rozgarnięci, by słuchając Bodnara zorientować się w porę, że powinni się oburzyć, bo wypowiedział „skandaliczne” słowa. Portal kontrolny też uznał swoich czytelników za ociężałych umysłowo i postanowił wykazać, że wypowiedź Bodnara zmanipulowano. Zapomniał jednak poinformować na czym ta manipulacja polegała. Kwestią dlaczego to, co portal podał jako cytat nieco różni się od tego, co powiedział Bodnar nawet nie warto zajmować się. Zaś problem z manipulacją wziął się zapewne stąd, że jedni uznali za „skandaliczne” co innego niż drudzy: (Mi się wydaje, że oczywiście, chociażby ta walka naszej dyplomacji od lat trwająca z używaniem słów „polskie obozy śmierci” jest jak najbardziej słuszna i absolutnie ją popieram, natomiast) nie możemy jednak zapominać o tym, że wśród polskiego narodu także się znajdowały osoby, które najzwyczajniej w świecie popełniły zbrodnie, popełniły błędy. Tak samo, jak były takie osoby w narodzie słowackim, węgierskim, francuskim. Część wypowiedzi ujęta w nawias z niezrozumiałych przyczyn została pominięta podczas cytowania.

Niedawno portal, o którym mowa, przeprowadził równie błyskotliwą analizę programu Kuby Wojewódzkiego, w którym występował bokser Tomasz Adamek. Analiza nosiła nie pozostawiający żadnej wątpliwości co należy o sprawie mniemać tytuł „Przemoc w programie Kuby Wojewódzkiego. OKO.press podpisało list protestacyjny do TVN”. Zareagował wtedy także Adam Bodnar, który dziś zbiera baty za to samo czego sam dopuścił się wtedy — manipulację wypowiedzi.

Na portalu pojawiło się omówienie sondaży. Pierwsze nosiło tytuł „Sondaż OKO.press. PiS najmocniejszy od wyborów, opozycja najsłabsza. Sejm prawicowo-narodowy”, a drugie „PiS pognębił Tuska. Polacy wolą już Dudę. Sondaż prezydencki OKO.press”. Czy takie wyniki mogą dziwić? PiS od lat, konsekwentnie uprawia propagandę. Opozycja zamiast jej się przeciwstawić, odkłamywać, informować i edukować uprawia swoją. Nieudolnie, niewiarygodnie, nierzetelnie, wtórnie. Być może portal celuje ze swym przekazem do wyborców PiS-u, dlatego go infantylizuje i spłyca. Jednak sondaże stanowią poważne ostrzeżenie, że nie tędy droga, że traktowanie czytelników jak przygłupów nie zdaje egzaminu i zamiast wzmacniać opozycję, przekonywać coraz więcej osób, że sprawy idą w złym kierunku, przysparza zwolenników PiS-owi.

Po co wyborca PiS-u miałby zaglądać na portale oko.press, na:Temat czy podobne, skoro równie infantylne, nieporadne teksty znajdzie na Niezależnej czy wPolityce? Po co ktoś miałby zaglądać na portale oko.press, na:Temat, Niezależną czy wPolityce, jeśli wszędzie jest uznawany za idiotę i stosownie traktowany? Po co ma czytać artykuły, skoro same tytuły mówią co należy o sprawie myśleć?

Dodaj komentarz