Ma być jak ja uważam!

To oczywiste i logiczne, że jeśli zgłasza się dobrze wykształcony człowiek, który chce pracować dla dobra kraju i jego mieszkańców, to należy go zatrudnić. Dlatego polskie pielęgniarki i polscy lekarze z otwartymi ramionami przyjmowani byli w innych krajach. Exodusowi medyków próbowano zaradzić na różne sposoby, ale z mizernym skutkiem. Jedynym pomysłem jaki po kilkuletnim namyśle przyszedł koalicji PO-PSL do głowy było zastąpienie honorowanego zagranicą Lekarskiego Egzaminu Państwowego bezwartościowym Lekarskim Egzaminem Końcowym. Jeśli — rozumowali koalicyjni politycy — dobrze wykształceni polscy lekarze są zatrudniani na zachodzie, to należy zadbać o to, żeby nie byli dobrze wykształceni i po sprawie. Nie zreformujemy przecież systemu tak, żeby satysfakcjonującą pracę mogli znaleźć w kraju, bo nie wiemy jak. Jeśli na dodatek przekonamy ich, by kierowali się sumieniem i chrześcijańskim systemem wartości, a nie wiedzą, to nikt ich nie zatrudni.

Co to jest sumienie? To połączenie gumy z komarem — choć niebywale rozciągliwe, to nigdy nie wiadomo kiedy i gdzie ugryzie. Przekonała się o tym pewna p. dr, której sumienie nie pozwalało leczyć Polaków na NFZ, więc spakowała walizki i udała się do Norwegii. Tam została zatrudniona i pracowała kilka lat, aż nagle pewnego dnia sumienie dało znać o sobie. Po tym, jak w 2014 r. zarządzenie odbierało lekarzom rodzinnym prawo powoływania się na klauzulę sumienia. Według norweskiego prawa lekarz ma obowiązek nie tylko zapewnić pacjentom dostęp do środków antykoncepcyjnych, ale także zakładać spirale, a nawet ordynować aborcję. P. dr uznała jednak, że jej sumienie stoi ponad prawem. A skoro tak, to ona nie ma obowiązku wywiązywać się ze swoich obowiązków. Ponieważ Norwegia to nie Polska, więc zamiast cackać się z p. dr po prostu wywalono ją z roboty.

Oczywiście nigdy nie jest tak, że sprzeniewierzający się zasadom jest winny. Wręcz przeciwnie, Ja się o tę historię nie prosiłam, chciałam spokojnie pracować jako szeregowy lekarz rodzinny. Zostałam postawiona przed wyborami i nie mogłam wybrać inaczej. Ja, ja, ja, tylko ja… Pacjenci? Jacy pacjenci? Ja!

Da się jednakowoż nawet w Norwegii dostrzec światełko w tunelu. Także tam pracują bowiem lekarze, którzy wolą kierować się spisanymi tysiące lat temu zasadami, a nie zdobyczami wiedzy. Dlatego do p. dr odezwało się Chrześcijańskie Stowarzyszenie Lekarzy i dosłownie wsparło ją słownie. Zapytałam — zapytała p. dr — co oznacza to wsparcie w praktyce i czy w grę wchodzi również Strasburg. Okazało się, że ich marzeniem było, żeby znalazł się ktoś gotów walczyć o to wyraźniej niż tylko w medialnych dyskusjach! No i dzięki niezłomnej lekarce z Polski ich marzenie wreszcie spełniło się! Znalazł się ktoś gotów walczyć wyraźniej! Aż dziw bierze, że ci zacni ludzie nie zatrudnią się Polsce, skoro ich prawo odmawiania świadczenia usług bez wpływu na pobory jest w Norwegii brutalnie deptane. W tej chwili mocno mnie wspierają, zorganizowali zbiórkę pieniędzy, uczestniczyłam też w zjeździe stowarzyszenia. Jego członkowie mają świadomość, że dzisiaj tracę pracę ja, jutro to samo może spotkać każdego z nich. Wiedzą też, że dziś rozmawiamy o aborcji i spiralach, za chwilę stanie przed nami temat eutanazji i selekcji dzieci przed urodzeniem: już teraz prawo do aborcji rozszerzono o redukcję płodów w ciąży bliźniaczej. Takie wyzwania przed nimi staną i oni będą musieli im sprostać. A jak nie sprostają, to stracą pracę. Norweski reżim sumienia nie ma!

Widzę, że Pan Bóg ma tę sprawę w swoich rękach – tłumaczy p dr, która musiała emigrować z Polski ani chybi w obawie przed prześladowaniami. Nie jej jedynej ubzdurało się, że bóg nie ma nic lepszego do roboty niż zajmowanie się nią i jej sprawami. Niestety, wszystkie dostępne źródła zadają kłam takim twierdzeniom. Bóg bowiem ma w swoich rękach sprawy wszystkich ludzi. Także chorych i potrzebujących. A przede wszystkim rozumnych, którym dał rozum po to, by z daru korzystali. Nie można także zapominać o wolnej woli, której żaden człowiek nie ma prawa ograniczać.

Czymże bowiem jest narzucanie swojej woli innym, zmuszanie do określonych zachowań, wyborów, jeśli nie przemocą w czystej postaci? Z jednej strony jest zwyrodnialec, który zadaje kobiecie gwałt, poniża, zmusza do nieakceptowalnych zachowań. Z drugiej ktoś, kto zmusza do wzięcia odpowiedzialności, związania się na lata, zmierzenia z wyzwaniami, do których często nie jest gotowa. Jak daleko moralnie i mentalnie znajduje się jeden od drugiego? Zwierzęta nie mają wpływu na swoją seksualność, nie stosują środków antykoncepcyjnych, nie planują ciąży. W którym miejscu świętej księgi chrześcijan jest napisane, że człowiek ma zachowywać się tak samo? Że bóg stworzył go na swój obraz i podobieństwo i nakazał by pod względem prokreacji wzorował się na zwierzętach? Żeby nie kierował sie swoim rozumem, ale postępował zgodnie z widzimisię opętanych manią prześladowczą?

Pan Bóg — snuje swą opowieść p. dr — prowadzi mnie w łagodny sposób. Gdyby chodziło tylko o przywrócenie mnie do pracy, pewnie zakończyłabym już tę walkę. Ale lekarze rodzinni stracili prawo do wolności sumienia. Co będzie, gdy w grę wejdą inne zagadnienia na granicy życia i śmierci, na przykład eutanazja? Norwescy lekarze też to czują. Być może jest tak, że kiedy jeden podniesie głowę i się sprzeciwi, inni zaczynają czuć, że również mają prawo się sprzeciwić i o swoje sumienie walczyć? Przecież wprowadzone przepisy sprawiają, że chrześcijanie nie będą mogli wykonywać zawodu lekarza!

W Polsce takie wizje mają wielkie szanse. Ponieważ prawdą najprawdziwszą i niepodważalnym faktem autentycznym, znajdującym potwierdzenie w Piśmie Świętym jest, że choroba to kara boża. Grzesznik zgrzeszył, bóg karze go na ten przekład zapaleniem wyrostka robaczkowego, a co robi lekarz? Gra p. bogu na nosie dokonując aborcji zapalonego wyrostka! I nie ma żadnych wyrzutów sumienia, nie boi się kary boskiej, ogni piekielnych i jeszcze bierze za to pieniądze! Czy to nie tak, jakby ktoś wypuszczał z więzień ukaranych za gwałty czy morderstwa?

W jednym p. dr ma rację. Jeśli lekarz w swej pracy miałby zamiast wiedzą kierować się widzimisię, przekonaniami czy ideologią, to nie powinien mieć prawa wykonywania zawodu lekarza!

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Uważam, że do zdobycia pewnych zawodów niezbędne są badania psychologiczne lub psychiatryczne. Nadmierna pobożność może być objawem jakichś zaburzeń.

    Wiele lat temu studiował medycynę chłopak, który jako uczeń miał same bardzo dobre oceny. To było na drugim roku studiów. Zdawał egzamin. Profesor powiedział, że w jakiejś kwestii student myli się. Na to student tak odpowiedział: w takiej to a takiej książce, na stronie nr…, wymienił nawet kolejny akapit. Profesor powiedział; sprawdzę, spotkamy się …..

    Sprawdził, skonsultował i grono profesorskie skierowało studenta na badania w innym mieście. Okazało się, że ma fenomenalną pamięć, ale i ograniczenia umysłowe. Nie mógł zostać lekarzem. Rodzice odwoływali się do kolejnych sądów, ministerstwa. Student musiał zrezygnować z medycyny.

    Czy taki profesor Chazan dojrzałby nieprawidłowość? Nie jestem pewna. Takich „ślepych” lekarzy jest w służbie zdrowia sporo.

    Także w szkolnictwie, także są tacy profesorowie w innych dziedzinach. Jeśli bada się zdrowie by móc iść do pracy na wysokościach, to dlaczego nie badać zdrowia psychicznego. To też gałąź medycyny.