Ludowy blok popierania PiS-u

W czasach minionych, których triumfalny — w pewnym sensie — powrót właśnie obserwujemy, o wolność i prawa obywatelskie walczyła tak zwana opozycja demokratyczna. Różnica między ówczesną opozycją a obecną polega właśnie na tym, że podczas gdy tamta była demokratyczna, o tej tego powiedzieć nie sposób. Sprawdzianem, którego nie zdała żadna ze stron, były tak zwane prezydenckie wybory kopertowe. Demokratom z bożej łaski, równie prawym i sprawiedliwym jak partia rządząca, nie przeszkadzało złamanie wszelkich reguł i zasad przy zmianie ordynacji. Początkowo nieco grymasili, a jedna z kandydatek wręcz zapowiedziała, że w ramach protestu nie zagłosuje na siebie i wyborcom też to radzi. Później jednak w bezrozumnym pędzie do koryta zgodzili się na wybory zarządzone z pogwałceniem Konstytucji. „Demokratom” od siedmiu boleści nie przeszkadzało nawet niezgodna ze stanem faktycznym uchwała Państwowej Komisji Wyborczej, zgodnie z którą wybory kopertowe nie mogły się odbyć nie ze względu na pandemię i niezgodne z prawem zmiany w ordynacji wyborczej dokonywane w trakcie kampanii wyborczej, lecz ze względu na… brak kandydatów! Z uwagi na to, że kandydatów było 10 ich nagłe zniknięcie można rozpatrywać jedynie w kategorii cudu, na który swego czasu zwrócił uwagę p. Jan Kochanowski: „Pełno nas, a jakoby nikogo nie było”.

Dowodów na to, że dzisiejszej opozycji z demokracją nie po drodze w ostatnim okresie jest tyle, że nie da się ich wszystkich wymienić. Ostatnim jest sprzeczna z prawem polskim i międzynarodowym ustawa o zmianie ustawy o cudzoziemcach. Co prawda w Sejmie przeciw głosowały solidarnie zarówno lewica jak i Koalicja Obywatelska, ale już tak zwani ludowcy odważnie i bezkompromisowo wstrzymali się od głosu. Taka postawa nie dziwi, ponieważ ich działacze od dawna na dwóch łapkach kicają wokół przedstawicieli władzy oferując im swoje usługi.

Wiceprzewodniczący rady naczelnej PSL Marek Sawicki wprost i bez owijania w bawełnę zadeklarował, że jeśli tylko PiS pogoni Solidarną Polskę, to PSL natychmiast z wielką radością zajmie jej miejsce i będzie z równym zapałem reformowało wszystko, co jeszcze nie zostało dostatecznie zdeformowane. Gdybyzadeklarował SawickiJarosław Kaczyński wyrzucił Zbigniewa Ziobrę z całą Solidarną Polską i wycofał się z destrukcji, jaką zafundował wymiarowi sprawiedliwości, to jestem gotowy go wesprzeć. Wtedy będę też robił wszystko, aby namówić PSL do tego, by weszło w koalicję z PiS, naprawiać wymiar sprawiedliwości i przestać ośmieszać Polskę na arenie międzynarodowej. Jeśli mielibyśmy rozmawiać o współrządzeniu z PiS, to tylko jako cały PSL, a nie jakaś grupa. Słowa wiceprzewodniczącego potwierdza przewodniczący, Kosiniak-Kamysz, który uważa, że do wyborów trzeba iść w dwóch blokach, bo jak były trzy, to wygrał jeden, w którym PSL-u nie było. W tym kontekście warto zauważyć, że gdyby guzik miał piórka, to by była przepiórka.

Tak zwana „izba zadumy”, czyli Senat, zlekceważył negatywną opinię Rzecznika Praw Obywatelskich i ustawę o cudzoziemcach przyjął. Za zagłosowali Jerzy Fedorowicz z PO, niezależna Lidia Staroń, zaś trzech senatorów tak zwanej Koalicji Polskiej, czyli PSL (Ryszard Bober, Jan Filip Libicki oraz Kazimierz Michał Ujazdowski) oraz dwóch z Koalicji Obywatelskiej (Marek Borowski i Tomcio Grodzki) odważnie i bezkompromisowo, ale niewątpliwie w poczuciu odpowiedzialności za coś tam, bo przecież nie prawo i Konstytucję, wstrzymało się. W tej sytuacji stojący na straży Konstytucji strażnik Konstytucji, czyli prezydent, nie miał innego wyjścia jak niezgodną z Konstytucją i prawem międzynarodowym ustawę podpisać, co też niezwłocznie uczynił.

Na szczęście Unii to zbytnio nie przeszkadza. Ursula von der Leyen oświadczyła właśnie, że przed wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie mechanizmu warunkowości Komisja Europejska nie będzie piętrzyła przeszkód. Co prawda system dyscyplinarny dla sędziów musi zostać zmieniony, a sędziowie odwołani niezgodnie z prawem muszą zostać przywróceni do pracy, a także oczekujemy, że Polska wdroży orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE, ale polskie władze nie muszą nic robić w tym względzie, ponieważ wystarczy słowo znanego z prawdomówności Mateusza Morawieckiego, który jest premierem, a w zasadzie jego pryncypała, który jest wicepremierem jeszcze. Wzruszająca jest naiwność ludzi, którzy latami wyrażając zaniepokojenie niczego się nie nauczyli i ciągle wierzą, że ci, którzy nie dotrzymują słowa i nie przestrzegają żadnych reguł nagle, ni stąd ni zowąd zaczną dotrzymywać i przestrzegać.

Jeśli ktoś w swej świętej naiwności łudził się, że w obliczu permanentnego łamania prawa przez obóz rządzący posłowie i senatorowie z tak zwanej opozycji zrobią wszystko, by położyć tamę bezprawiu, kolejny raz srodze się zawiódł.

 

 

Dodaj komentarz