Kwitnące ruiny

Ponieważ udawałem się w podróż, więc zaopatrzyłem się w Gazetę Wyborczą. Nie jest to łatwe zadanie, ponieważ papierowe wydanie coraz trudniej upolować. Ma to niewątpliwie związek z przepowiednią, wedle której nadciąga kres papierowych wydań gazet. Gdy to usłyszeli wydawcy postanowili zrobić wszystko, by przepowiednia sprawdziła się. W tym celu tak długo podnosili ceny gazet, aż osiągnęli zadowalające wyniki sprzedaży, czy może raczej zwrotów. Ale nie to jest istotne. Otóż wziąłem ja Gazetę do ręki, patrzę, oczy przecieram, okulary przecieram, tytuł sprawdzam, tak silne było uczucie déjà vu.

W tym miejscu nieunikniona dygresja wyjaśniająca zjawisko. Otóż w czasach minionych towarzysze, z którymi miałem okazję rozmawiać, zwracali uwagę na niesprawiedliwość jakiej się dopuszczam narzekając, wytykając, krytykując. Owszem, nie jest idealnie — argumentowali — ale przecież się buduje, powstają nowe domy, bloki mieszkalne, drogi, linie kolejowe, budowane są fabryki, ludzie mają pracę. Towarzyszom wtórował telewizor, który najsampierw w czerni i bieli, a potem w kolorze prezentował osiągnięcia i sukcesy.

Dzisiejsza Gazeta też prezentuje. Aż dwoje dziennikarzy biedziło się nad pomieszczonym na pierwszej stronie tekstem mającym za zadanie wykazać, że Polska wcale — wbrew temu co twierdzi PiS — nie jest w ruinie. Tekst ilustrują memy, na których widać nowe budynki, szkło i aluminium. Owszem. Mają rację autor i autorka tego tekstu, że Polska nie jest w ruinie. Wręcz przeciwnie. Tam, gdzie państwo nie wtrąca się zbytnio nawet się rozwija, buduje, rozbudowuje, modernizuje. Widać to gołym okiem, gdzie nie spojrzeć wszędzie blichtr, a gdzieniegdzie nawet przepych. Próżno jednak szukać na tych zdjęciach sztandarowych inwestycji, za których realizację odpowiedzialne jest państwo. No więc powspominajmy.

Terminal gazu skroplonego LNG w Świnoujściu zwany gazoportem miał być oddany do użytku 30 czerwca 2014 roku. W marcu 2014 roku premier Donald Tusk poinformował, że gazoport w Świnoujściu będzie gotowy do prób technicznych do końca roku, a na początku 2015 r. będzie nim mógł popłynąć gaz. W styczniu 2015 roku Ewa Kopacz zapowiedziała, że Terminal LNG w Świnoujściu ma ruszyć w lipcu. W kwietniu 2014 roku Ewa Kopacz wyraziła nadzieję, iż gazoport w Świnoujściu zostanie uruchomiony do końca tej kadencji. Czy to oznacza, że Polska jest w ruinie? Ależ skąd. To nie oznacza, że Polska jest w ruinie, ale oznacza, że władza nie radzi sobie z tym, za co odpowiada lub lekce sobie to waży. Wspominać też nie warto o firmach budowlanych, które drogo zapłaciły za budowane na Euro 2012 autostrady i stadiony.

Ale tylko pierwsza strona Gazety napawa optymizmem i krzepi serce. Na drugiej stronie pomieszczono bowiem przygotowany również przez dwóch redaktorów materiał, który stanowi wskazówkę co jest naprawdę w ruinie i gdzie tego szukać. Materiał poświęcony jest popularnemu ostatnio tematowi, czyli obietnicom prezydenta Andrzeja Dudy. Obietnice te, jak wiadomo zwłaszcza redaktorom Gazety, ale nie tylko, są nieodpowiedzialne i nie do zrealizowania. Dlaczego? Powód jest trywialny — w ruinie są finanse publiczne. O tym jednak panowie wprost nie piszą. Nie pozostawiając jednak na obietnicach Dudy suchej nitki pośrednio przyznają, że osiągnięcia na tym polu są niebagatelne.

Gdy tylko PiS i Andrzej Duda zaczęli mówić o odwróceniu emerytalnej reformy, od razu pisaliśmy, że to populizm, na który nas nie staćchełpią się autorzy. Dlaczego nas nie stać? Według nich Z prostego powodu — żyjemy dłużej. Ale Według prognoz Zakładu w ciągu najbliższych pięciu lat na wypłaty emerytur zabraknie ponad 200 mld zł. Aż tak długo będziemy żyć w ciągu najbliższych pięciu lat! A Duda chce wiek emerytalny obniżać. No kompletnie nieodpowiedzialny ci on. Ale, ale! Przecież nie tak dawno wielki mąż stanu, wizjoner i reformator zreformował system emerytalny nacjonalizując składki emerytalne. To może — pozwólmy wypłynąć na powierzchnię myśli, która kołacze się gdzieś z tyłu głowy — może nie tyle głupie są obietnice Dudy ile działania Tuska i koalicji, które polegały na demontażu obecnego systemu emerytalnego, roztrwonieniu zagrabionych pieniędzy i doprowadzeniu tym samym do zapaści. Co ciekawe akurat ruina finansów państwa PiS-owi zbytnio nie przeszkadza.

Dziś dowiedzieliśmy się, że po ośmiu latach intensywnego skakania w kolejnych skokach cywilizacyjnych wracamy do pamiętanych przez starszych sprawdzonych rozwiązań — przerw w dostawach energii elektrycznej. Należące do spółek Skarbu Państwa Polskie Sieci Elektroenergetyczne apelują o ograniczenie zużycia energii w godzinach szczytowego zapotrzebowania, czyli między 11 a 15. Beata Jarosz, rzeczniczka prasowa PSE przyznaje, że ryzyko wystąpienia blackoutu (czyli rozległej awarii zasilania) może wystąpić w ciągu najbliższych dni, a „problem dotyczy całego kraju”. Jak dalekowzroczna i tu okazała się polityka prowadzona przez męża  stanu, wizjonera i reformatora wyjaśnia Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej: Największym problemem jest struktura wytarzania energii przez Polskę. Nasz kraj produkuje 88% energii w elektrowniach cieplnych. Z tym wiąże się problem chłodzenia i zasobów wodnych. A tych nam brakuje. Jesteśmy pod tym względem na jednym z ostatnich miejsc w UE. Jak widać wielce zasadne i zbawienne dla polskiej energetyki okazało się piętrzenie trudności przed energetyką opartą o odnawialne źródła energii i wpakowanie ponad 10 miliardów w rozbudowę elektrowni Opole. Ma to sens, bo jak padnie jeden panel słoneczny czy wiatrak, nikt tego nie zauważy, a jak stanie elektrownia Opole wszyscy będziemy mogli przy świecach wypić zdrowie naszego genialnego wizjonera.

O słuzbie zdrowia nawet nie warto wspominać. Oczywiście nie należy mieć złudzeń, że główni konkurenci, którzy tych osiągnięć w ogóle nie dostrzegają, będą lepsi. Oczywiście nie będą. Ale będą musieli bardziej się starać.

Doświadczając déjà vu mimochodem rzuciłem okiem na winietę Gazety Wyborczej i… Chyba nie przypadkiem zarówno Gazeta jak i Trybuna postawiły na kolor czerwony, kolor robotniczo-chłopskiej krwi. Trybuna Ludu miała czerwoną flagę po prawej, Gazeta Wyborcza ma czerwony prostokąt po lewej. A ostatnio także zbliżony poziom propagandy. Na winiecie widnieje jeszcze dopisek „nam nie jest wszystko jedno”. Sądząc po poziomie merytorycznym dziennikarstwa i częstym, zbyt częstym braku obiektywizmu coraz łatwiej w to uwierzyć.

Dodaj komentarz