Wczoraj, jak co dzień, wzeszło słońce. Zrobiło się jasno. Ludzie obudzili się, wstali, umyli zęby, buzie, niektórzy także i inne miejsca. Ale nie poszli do pracy. Ponieważ wczoraj było cotygodniowe święto. Wczoraj była niedziela.
Niedziela jest dniem szczególnym. To dzień nie wyróżniający się niczym od innych, a mimo to wyjątkowy. Wyjątkowy dlatego, że święty. A święty dlatego, że gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął. Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając.
Czyli dzień siódmy jest dniem błogosławionym. Jest dniem świętym. Pan Bóg nie tylko uczynił siódmy dzień dniem świętym, ale stanowczo i kategorycznie nakazał, by ów dzień święcić, czyli powstrzymać się od wszelkich prac i to pod groźbą śmierci! Przez sześć dni będzie się wykonywać pracę, ale dzień siódmy będzie szabatem odpoczynku, poświęconym Panu, i dlatego ktokolwiek by wykonywał pracę w dniu szabatu, winien być ukarany śmiercią.
Czy może być bardziej kategoryczny nakaz? Czy może być bardziej dotkliwa kara za złamanie go? Nie. Nie może. A mimo to chrześcijanie postanowili zagrać panu Bogu na nosie i świętować pierwszy dzień, dzień stworzenia, a nie siódmy, wypoczynku. Mówi o tym wyraźnie i bez owijania w bawełnę Katechizm Kościoła Katolickiego (1166): Dzień Zmartwychwstania Chrystusa jest równocześnie „pierwszym dniem tygodnia”, pamiątką pierwszego dnia stworzenia.
Jak widać przykazania boskie można lekceważyć i narzucać własne zasady wmawiając owieczkom, że wszystko jest zgodne z wolą bożą. Sęk w tym, że — jak twierdzą nawiedzeni — takie zafałszowane słowo boże to korzenie, podwaliny europejskiej cywilizacji. Że dekalog to ponadczasowy, uniwersalny zbiór zasad moralnych i etycznych. Można zrozumieć wierzące w to ciemne masy w średniowieczu, zastraszone w ten czy inny sposób. Ale powtarzają te tezy współcześni, dobrze wykształceni, inteligentni ludzie. Trudno zrozumieć, co nimi powoduje. Już pierwsze przykazanie, Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną każe zastanowić się, czy prawdziwej istocie wszechmogącej i wszechwiedzącej przyszedłby do głowy taki nakaz. Zwłaszcza, że dalej zapewnia: Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Zazdrosny Bóg? Będzie karał wnuka i za występek dziadka? Występek polegający na braku czołobitności? Jakaż nieziemsko ludzka cecha!
Z kolei kto drugie przykazanie, Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno, traktuje poważnie? Nawet posłowie składając przysięgę biorą imię każąc sobie dopomagać. A wierni domagający się bezustannie, acz nadaremno, zwrotu ojczyzny wolnej? Chciałoby się zapytać wolnej od czego? Pozostałe „uniwersalne” zalecenia też brzmią bardzo ludzko, jeśli wręcz nie dziecinnie jak na „boskie” rady. Od wszystkowiedzącego zdecydowanie można oczekiwać znacznie więcej.
Zarzut, że Bóg opisany w Biblii jest równie prymitywny jak ówcześni Żydzi odpierany jest argumentem, że Biblia była pisana właśnie dla nich, czyli musiała być dostosowana do ich poziomu. Bałamutny argument, bo podręczniki dla dzieci też są dostosowane do ich poziomu, a mimo to uczą. Zaś Święta Księga, która — jak twierdzą wierni i polski sąd — powstała pod dyktando boże nie zawiera niczego wyprzedzającego swoje czasy. Wszystkowiedzący, wszechmocny Bóg wie tyle co prymitywni Żydzi? Nie przekazuje żadnej uniwersalnej, ponadczasowej informacji, myśli, rady, polecenia?
Gdyby człowiek współczesny znalazł się wśród ludów pierwotnych, zostawiłby po sobie przekaz nie budzący wątpliwości, że jego wiedza wyprzedza znacznie ówczesny poziom. Żydowski Bóg tego nie zrobił. Jego wiedza była równie prymitywna jak wiedza Żydów, których umiłował. Najwyraźniej nie przewidział rozwoju ludzkości, cywilizacji, dlatego udziela rad typu Nie będziesz gotował koźlęcia w mleku jego matki. Albo taka, kuriozalna z punktu widzenia etyki, a zwłaszcza podstawowej uczciwości porada: Nie będziecie spożywać żadnej padliny. Dasz to do spożycia przychodniowi w twej miejscowości albo sprzedasz obcemu, bo ty jesteś narodem świętym dla Pana, Boga twego. Czy można mieć pretensje do polskiego rolnika-katolika, że jak mu krowa padnie, to sam jej nie je? Sprzedając takie mięso stosuje się przecież do zasad bardziej bezpośrednio i dosłownie, niż Kościół, jest w całkowitej zgodzie ze słowem bożym.
Żydowski Bóg potępia homoseksualizm, ale tylko u ludzi, w zasadzie wyłącznie płci męskiej. Te same skłonności wykazywane przez zwierzęta nie uważa za naganne. A przecież stworzył je niemal tak samo jak człowieka. Niemal, bowiem aby stworzyć na przykład krowę nie usypiał wołu, by wykorzystać jego żebro. Nazywanie krwawienia menstruacyjnego czy trądu „nieczystością” także świadczy o tym, że o fizjologi i chorobach nie miał zielonego pojęcia. Wszechmogący nie wie najwyraźniej nawet tego, że okres inkubacji trądu wynosi średnio od pięciu do nawet dziesięciu lat. Choć zalecenia są czasem aż nazbyt szczegółowe*.
Biorąc to wszystko pod uwagę można spokojnie postawić tezę, że choć Europa jest od wieków pod wpływem chrześcijaństwa, to w ogromnej mierze był i jest to wpływ destrukcyjny. Większość wojen, mordów, pogromów była motywowana religijnie. Jeden z największych zbrodniarzy XX wieku nie przypadkiem przyozdobił sztandary krzyżem i pod hasłem Bóg z nami utopił we krwi całą Europę. Demokracja, humanitaryzm, tolerancja, prawa człowieka, równość itp. to nie są wartości wywiedzione z Biblii, ale wręcz z nią sprzeczne.
Ksiądz Józef Tischner, formułując swoją słynną definicję prawdy, z wiadomych względów nie mógł wspomnieć o czwartym jej rodzaju, prawdzie kościelnej, której przejawy mieliśmy okazję podziwiać choćby w przypadku Komisji Majątkowej. Na jej poszukiwanie udała się także komisja Macierewicza, której zadaniem jest przemiana katastrofy w zamach. A ponieważ Andrzej Duda w komisji udział brał, więc nadzieje na pozytywne dla Kościoła zmiany są najbardziej uprawnione. Kardynał Dziwisz: Polska woła o ludzi sumienia w polityce i sprawach społecznych. Liczę, że pokładane w Andrzeju Dudzie nadzieje się spełnią i od sierpnia w Polsce będzie lepiej.
____________________