Krzyżyk na drogę

Gdy członek Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej naraził się lub nabroił składał samokrytykę i uderzał w ton płaczliwy.
— Jestem — zawodził — komunistą z przekonania, z dziada pradziada, jestem związany z moją ukochaną partią od kołyski i nie dam się usunąć. Nie wyrzucajcieeee mneee błaaaagam!
Gdy nieco ochłonął stwardniał i zmężniał. — Ja się k…wa wyrzucić tak łatwo nie dam — mruknął pod nosem i wystosował pismo do bratniego sekretarza bratniej partii w bratnim kraju.

Gdy sługa boży naraził się sługom bożym stojącym wyżej w hierarchii służenia bogu lub według nich nabroił, składa samokrytykę i uderza w ton płaczliwy.
— Nie jest moim celem i nigdy nie było — łka — szkodzenie Kościołowi. Moim zdaniem pokora i posłuszeństwo nie mogą oznaczać zgody na niesprawiedliwość i krzywdę jakiej doświadczyłem od ludzi Kościoła.
Gdy nieco ochłonął stwardniał i zmężniał. — Kocham Kościół jest On moim domem i nie pozwolę się z Niego wypchnąć — mruknął i zagroził, ze napisze skargę do przełożonego sług bożych w stolicy. — Jak boga kocham napiszę do papieża skargę, bo nie zrobiłem nic takiego, co by zasługiwało na sankcje!

A tymczasem w Elblągu PO poniosła porażkę. Nie pomogła podróż służbowa premiera i połowy rządu, który zwykle jest niezwykle zajęty do tego stopnia, że nie ma czasu nawet na zajmowanie się sprawami kraju. Przedstawiciele rządu nie przyjechali z pustymi rękami, lecz obietnicami. Janusz Piechociński ogłosił, że od przyszłego roku ulgi dla przedsiębiorców w specjalnej strefie ekonomicznej obejmującej Elbląg będą o 20-30% wyższe niż w Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. A co! Stać chłopa, bo to przecież pieniądze podatników, czyli poddanych.

Pan premier też nie przyjechał z pustymi rękami. Zapowiedział przedłużenie do 2026 r. działania Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej oraz jej powiększenie. Dzięki temu Elbląg będzie znajdował się w dwóch strefach jednocześnie, co pozwoli na jeszcze więcej. Załatwił też dla mieszkańców sprawę dotyczącą przekraczania granicy z Rosją. Przed pierwszą turą elblążanie zabiegali, aby granicę można było przekraczać do 10 razy w miesiącu. I udało się! Choć było ciężko! Bo premier to w sumie ludzki chłop o gołębim sercu. Budżet znowelizuje, OFE znacjonalizuje, podatki niektórym podniesie, ale da.

Jakby tego było mało nagle do Elbląga zwalił się również minister sprawiedliwości Marek Biernacki, który załatwił budowę gmachu sądów rejonowego i okręgowego i zapowiedział powstanie Ośrodka Zarządzania Informacją dla Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Wcześniej był tutaj minister transportu Sławomir Nowak, który zapowiedział przyspieszenie prac nad budową drogi ekspresowej S7 z Elbląga do Gdańska.

Dlaczego rząd centralny angażuje się w lokalne wybory i składa obietnice finansowe w sytuacji, gdy grozi katastrofa finansów publicznych, nikt nie ośmielił się pana premiera zapytać. Ale nawet ten grad deklaracji i obietnic nie pomógł. Elblążanie pogonili panią kandydatkę z PO i wybrali pana kandydata PiS-u. Ewidentnie zaważyła w tym przypadku obietnica złożona przez Jarosława Kaczyńskiego przekopania Mierzei Wiślanej i stworzenia kanału łączącego Elbląg z Pacyfikiem, względnie innym akwenem wodnym położonym na trasie przekopu. Co prawda premier Tusk jak tylko usłyszał zapewnienie prezesa (PiS), to też zapewniał solennie, że Mierzeję przekopie nie tylko wzdłuż i wszerz, ale także wzwyż i wgłąb, ale najwidoczniej mówił bez przekonania i sam nie uwierzył w to, co mówi.

Prezes Kaczyński tak przejął się zwycięstwem, że zaczął straszyć. — Zwycięstwo w Elblągu wskazuje na to, że możemy wygrywać w całej Polsce — obwieścił grobowym głosem. I może mieć rację. Ponieważ społeczeństwo zaczyna przypominać pewną starą pannę, która na gwałt szukała męża przez lata, w końcu zrezygnowana skorygowała warunki przetargu: „Choćby głupawy i o jednym oku, byle w tym roku!” — westchnęła z rezygnacją. Tam bowiem, gdzie rządzi (jeszcze) wolny rynek, tam ceny rosną umiarkowanie lub wcale. Zaś wszędzie tam, gdzie cena bezpośrednio zależy od władzy i tam, gdzie politycy postanowili „usprawnić”, „poprawić funkcjonowanie”, czy tylko „ucywilizować rynek” ceny rosną horrendalnie. Przykładów — od komunikacji miejskiej poczynając, poprzez leki, podatki, na wywozie śmieci kończąc — jest co niemiara.

Czy można się dziwić, że ludzie mają już dość takich po rządków? Baba Jaga Kaczyński zaczyna jawić się mniejszym złem niż Śpiąca Królewna Tusk. Budząca się tylko wtedy gdy skarbiec zaczyna świecić pustkami lub kurczy się poparcie. Bo w PO parcie na władzę utrzymuje się na stabilnym, wysokim poziomie i rośnie.

 

PS.
Ludzie! Obywatele! Wyborcy! Jeśli chcecie, żeby rząd wziął się do roboty już teraz, a nie dopiero przed wyborami, odwołujcie prezydentów swoich miast jeśli są z PO. To pozwoli Tuskowi raźniej przystąpić do pracy. Kto wie, czy nie zlikwiduje przywilejów? KRUS? Spełni kilka obietnic wyborczych, na początek tych złożonych w roku 2005? Może coś zreformuje, a nie zdewastuje?

Dodaj komentarz