(K)raj kwitnącego buraka

Wiadomo od dawien dawna, że służba zdrowia jest darmowa. No bo przecież jeśli ktoś co miesiąc odprowadza w postaci składki prawie jedną dziesiątą poborów, to — według populistów — nic nie płaci i ma za darmo. Ci sami populiści przekonują, że gdyby służba zdrowia była prywatna, to nikogo nie byłoby stać na leczenie. Identycznie argumentowali gdy prywatyzowano uspołeczniony handel — gdy sklep będzie prywatny to nikogo nie będzie stać na zakupy. Większość wierzących w bajania populistów nie chce przyjąć do wiadomości, że ochrona zdrowia w głównej mierze już dawno jest prywatna, a państwowy jest jedynie płatnik kontraktujący w prywatnych podmiotach „usługi medyczne”.

Zakłamanych wyznawców populistycznych bredni nie jest w stanie skłonić do myślenia nic, a zwłaszcza to, co słyszą i widzą. Nawet nie próbują dociec jakim cudem, skoro opieka medyczna jest darmowa, 17 letni chłopak, wolontariusz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy musi żebrać o datki na nowy wózek, a roczne leczenie wraz z rehabilitacją kosztuje aż 80.000 zł. Darmowa ochrona zdrowia jest bowiem darmowa wyłącznie dla ludzi zdrowych. Chorzy muszą płacić krocie, choć przez całe życie pracując oddają niemal jedną dziesiątą swoich poborów. Oczywiście postęp technologiczny sprawia, że usługi medyczne są coraz droższe, ale obecnie obowiązujący system tego nie uwzględnia. Bez Unii i Owsiaka wiele placówek nie miałoby na wyposażeniu podstawowego sprzętu. Reglamentacja zwana „kontraktacją usług medycznych” sprawia także, że z jednej strony czas oczekiwania na zabieg często jest liczony w latach, a z drugiej większość świadczeń i usług stoi na skandalicznie niskim poziomie.

Tym bardziej krzepiące są wieści dochodzące z obozu zjednoczonej prawicy. Okazało się, że rozbrykany syn marnotrawny Jarosław Gowin, prezes tej części Porozumienia, które nie jest Porozumieniem Adama Bielana, wrócił na łono zjednoczonej rodziny złożywszy wiernopoddańczy hołd. Zacinając się z lekka przyznał, że dalsze dewastowanie kraju to jego pasja i misja, a tak zwane credo, które umieścił w sieci to postprimaaprilisowy żart, ponieważ celem jest wyłącznie trwanie przy korycie bez względu na okoliczności. Polska potrzebuje sprawnego, silnego rządu mającego za sobą stabilną większość parlamentarną. Taką stabilną większość może, chociaż ostatnio różnie z tym bywa, ale może zapewnić tylko jeden obóz, obóz mnm mnm zjednoczonej prawicy.

Każdy szeląg ma dwie strony, a i wieści potrafią być dobre i złe jednocześnie. W omawianym przypadku dobre jest niewątpliwie to, że obsługa koryta pozostanie stabilna. To pozwoli Polsce pozostać krajem kwitnącego buraka. Niestety trwanie Jarosława Gowina w koalicji niweczy plany Kosiniaka-Kamysza wcielenia go wraz z towarzyszami do PSL-u, jak to uczynił z Kukizem. To z kolei może opóźnić proces znikania ze sceny politycznej być może raz na zawsze partii orbitującej wokół koryta od stu bez mała lat.

Wynikiem konsultacji wewnątrzpartyjnych w Porozumieniu (nie wiadomo czy uczestniczył w nich Adam Bielan) jest zapewnienie, że

Dzięki członkom Porozumienia każdy Polak, w każdym miejscu Polski będzie mógł włączyć się do dyskusji nad dobrymi rozwiązaniami dla konkretnych spraw, dla swojego regionu, dla Polski.

Choć każdy Polak w każdym miejscu może się włączyć, to nie musi się włączać, bo oczywistą oczywistością jest, że chociażby pisowski kandydat na Rzecznika Praw Obywatelskich to gwarancja zaskakującej niezależności. Jestem przekonany, że gdyby do tej kandydatury przychylił się też Senat, to nowy rzecznik byłby zaskakująco niezależny od wszelkich obozów politycznych. Zamiast od razu wybrać niezależnego wybierzmy sobie zależnego, bo być może okaże się niezależny. Logiczne. Niestety, zaskakująco niezależny z wiadomych względów okazał się dotąd wyłącznie Marian Banaś. Innych przykładów nie ma, ponieważ niezależność samego Jarosława Gowina można rozpatrywać wyłącznie w kategoriach legendy o żelaznym wilku. Tym bardziej, że z PO miał gdzie przejść, więc postawił się Tuskowi i nawiał. Teraz nie ma gdzie.

Gowinowe credo zawiera także, a jakże, deklarację wiary. Z wiarą jest jednak ten problem, że często to, w co się wierzy ma się nijak do rzeczywistości. Doskonałym przykładem jest Latający Potwór Spaghetti, którego wyznawcy wierzą, że jego synem był sam Jezus. W credzie Gowin deklaruje, że

Wierzymy w państwo, które jest wyrazem zbiorowej mądrości jego obywateli – państwo stojące na straży bezpieczeństwa i sprawiedliwości dla wszystkich, państwo, które odpowiedzialnie administruje wspólnymi sprawami w oparciu o prawo i zasady etyczne.

Przejawem tej wiary jest przekonanie, że nielegalna w opinii Trybunału Sprawiedliwości UE i wyrokiem polskiego sądu Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego jest uprawniona do wydawania orzeczeń. Jako wicepremier kompletnie tej sprawy na bieżąco nie śledzę. Generalnie rzecz biorąc uważam Izbę Dyscyplinarną za uprawnioną do wydawania orzeczeń. Jednocześnie

Zależy nam na silnej i sprawnej Unii Europejskiej, która dbając o bezpieczeństwo i dobrobyt wszystkich swoich członków, szanuje i wspiera ich wartości, daje impulsy rozwojowe, korzysta z bogatego dziedzictwa całej Europy.

Lekceważenie wyroków sądowych to wartość? Bezpieczeństwo i dobrobyt zapewni Europie bezprawie? Jak?

Tymczasem Rosja uznała, że najwyższy czas do Krymu dołączyć resztę Ukrainy. Obóz rządzący zareagował nie dopuszczając do głosowania uchwały dotyczącej wstrzymania budowy Nord Stream 2 i koncentrując ogromne siły policyjne w pobliżu siedziby Sądu Najwyższego.

Wierzymy, że nasze długoterminowe bezpieczeństwo opiera się o sojusz europejski i atlantycki – jesteśmy gotowi aktywnie go rozwijać w duchu solidarności i współodpowiedzialności za sprawy międzynarodowe.

Sojusz to wzajemny szacunek i respektowanie zobowiązań. Z tym Polska pod wodzą wicepremiera Gowina ma coraz większy problem. Do Trybunału Konstytucyjnego premier Morawiecki złożył właśnie wniosek, w którym najogólniej mówiąc sugeruje, że prawo unijne jest sprzeczne z polską Konstytucją! Przecież to oznacza wyłączenie Polski z wspólnotowego obrotu prawnego!

Dodaj komentarz