Koszt UE do wzięcia

Ceny rosną coraz szybciej. Główny Urząd Statystyczny podał właśnie, że inflacja w sierpniu wzrosła bardziej niż zakładali „eksperci” i wynosi 5,5%. Najbardziej podrożał transport, aż o 17,8%, nieco mniej użytkowanie mieszkań i domów oraz nośniki energii — 6,9%. Z tym, że stoimy w przededniu skokowego wzrostu cen prądu o kilkadziesiąt procent. Żywność średnio nie podrożała jakoś drastycznie, ale na przykład mięso drobiowe zdrożało aż o 25%. Na szczęście winy za ten stan rzeczy nie ponosi rząd Mateusza Morawieckiego lecz Unia Europejska.

O tym, że prąd produkowany z węgla będzie coraz droższy wiadomo od kilkunastu lat. Mimo to kolejne rządy forsowały rozbudowę elektrowni węglowych. Rozbudowa elektrowni Opole pochłonęła ponad 11 miliardów, w Jaworzno wpakowano ponad 6 miliardów i… blok nie działa. O Ostrołęce C, na którą wydano ponad półtora miliarda złotych nawet wspominać nie warto. Wcześniej nie Unia, lecz rząd Beaty Szydło już w 2016 roku zastopował  rozwój ferm wiatrowych. Tymczasem Marek Suski w porannej rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF stwierdził, że wzrost cen energii zawdzięczamy nie nieudolnemu rządowi polskiemu, lecz wrażej Unii, która stale coś od nas chce. Tak, jest rzeczywiście sytuacja taka, wracając do kochanej Unii, że Unia nam narzuca takie normy opłat za CO2, wiedząc o tym, że Polska energetyka jest oparta na węglu, że niestety ceny energii będą... Zaiste, szczytem bezczelności jest narzucanie wiedząc. Lepiej rżnąć głupa i nic nie robić. A przecież chociażby w raporcie przygotowanym w 2006 roku (15 lat temu!) przez Marcina Tatarzyńskiego stoi czarno na białym, iż:

W obliczu wzrastającego zapotrzebowania na energię, Polska musi podjąć strategiczne decyzje odnośnie źródeł jej pozyskiwania. Obecnie prawie całość energii elektrycznej wytwarzana jest z węgla. Po wejściu do Unii Europejskiej i przyjęciu protokołu z Kioto, Polska musi znacznie zredukować emisję dwutlenku węgla do atmosfery, co stawia pod znakiem zapytania budowę dalszych elektrowni węglowych.

Pięć lat później Donald Tusk, który wtedy był premierem zapowiedział, że prąd z polskiej elektrowni jądrowej powinien popłynąć w 2020 r. Kolejne 3 lata później zamiast inwestować w atom zainwestował w węgiel przekonując, że wszyscy powinni na tym skorzystać, wszyscy powinni na tym wygrać, tym celem najważniejszym jest bezpieczeństwo energetyczne. Dziś widać jak jesteśmy bezpieczni i jak korzystamy na poronionych z punktu widzenia ekonomicznego inwestycjach.

Marek Suski oczywiście nie był oryginalny. Powtarzał prostu za swoim pryncypałem Mateuszem Morawieckim, który jest premierem, a który na początku września tłumaczył, że jego rząd nic nie może poradzić, bo choć powstał z kolan i jest niewyobrażalnie suwerenny, to jednak ceny oscylują. Dzisiaj ceny uprawnień do emisji CO2 oscylują wokół 50 euro, są bardzo drogie. To koszt polityki Unii Europejskiej, koszt polityki klimatycznej będzie w rachunkach klientów. Następnie firmy energetyczne biorą ten koszt Unii Europejskiej, przedkładają propozycje taryf do niezależnego regulatora. Gdybyśmy my zrobili jakąś ingerencję wobec tego regulatora, byłby to, byłoby to naruszenie przepisów. My tego nie robimy! Tymczasem niezależny regulator poinformował właśnie, że choć do rozdania było ponad 4 miliardy złotych, to nie było chętnych.

W naborze na premię kogeneracyjną indywidualną do rozdysponowania było prawie 4 mld zł wsparcia, jednak żaden wytwórca nie złożył oferty. Nabór, który trwał od 1 do 3 września br., przeznaczony był dla nowych i znacznie zmodernizowanych jednostek kogeneracji o mocy zainstalowanej elektrycznej nie mniejszej niż 50 MW

Tłumacząc ten fenomen niechcący wrzucił kamyczek do ogródka władzy:

Ceny gazu i uprawnień CO2 szybują w górę, rosną ceny urządzeń, a do tego pojawiła się niepewność regulacyjna związana z inwestowaniem w gaz ziemny, który jest paliwem kopalnym niechętnie postrzeganym w świetle najnowszych ambicji KE. Czynniki te mogą utrudniać podjęcie decyzji inwestycyjnej w obecnej chwili.

Święte słowa! Kto o zdrowych zmysłach zainwestuje w kraju, w którym prawo zmienia się jak w kalejdoskopie, a władza stosuje się doń tylko wtedy, gdy jest jej to na rękę? Dlatego tutaj należy głęboko pokłonić się protestującym medykom, którzy nie mają za grosz zaufania do ministra zdrowia, za to pełnym zaufaniem darzą człowieka, który ma na koncie postanowienia za — mówiąc oględnie — mijanie się z prawdą. Jak on im coś obieca, to będą to mieli jak w banku. Niezależnym.

Ceny prądu pną się w górę, a rząd zamiast szukać rozwiązań, wyjścia z tragicznej sytuacji poszukuje winnych, których będzie mógł obarczyć odpowiedzialnością za swoją nieudolność. Dzięki temu dzielny naród polski kolejną rocznicę pierwszego narodowego powstania z kolan będzie obchodził tradycyjnie — przy świecach.

Dodaj komentarz