Kompromitujący kompromis

Wyobraźmy sobie kobietę inteligentną, oczytaną, rozsądną, która rozumie co się wokół dzieje i głęboko to przeżywa. Trudno sobie wyobrazić taką postać?

Spróbujmy inaczej. Od jakiegoś czasu kraj przeżywa kolejną dobrą zmianę w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Podczas pierwszej wszystko zostało znacjonalizowane, ponieważ tego wymagała sprawiedliwość społeczna. Podczas obecnej wszystko zostało obsadzone członkami i sympatykami jednej partii, ponieważ tego wymagał proces wstawania z kolan.

Pewnego razu prezes największej partii opozycyjnej zwołał spotkanie. Na spotkanie w te pędy popędzili wszyscy liderzy od prawa do lewa. A wśród nich jedna kobieta. Inteligentna, oczytana, rozsądna, która rozumie co się wokół dzieje i głęboko to przeżywa? Niewykluczone. Jednak spotkanie nie spełniło jej oczekiwań, ponieważ spodziewała się gruszek na wierzbie, a były tylko słone paluszki. Dlatego z obrzydzeniem i pogardą odniosła się do zaproponowanego kompromisu, który miałby polegać na wspólnych obchodach święta 3 maja. Na farsę i tupet — zaszczebiotała jedyna niewiasta w tym gronie — zakrawa propozycja wspólnych obchodów święta 3 maja.

Żadne z wydarzeń związanych z dobrymi zmianami nie skłoniło dotąd kobiet inteligentnych, oczytanych, rozsądnych, które rozumieją co się wokół dzieje i głęboko to przeżywają do zabrania głosu. Trzeba było je jakoś zachęcić. Włożyć kij w mrowisko. Tylko jak, skoro dewastacja i degrengolada państwa nie robi na nich wrażenia? Jest coś, poza programem 500 zł na dziecko, co może wyrwać je z marazmu. I wyrwało! Dały głos!

Kobiety oprócz tego, że pełnią jakieś funkcje są przeważnie czyimiś żonami. Nic z tego nie wynika, poza jednym wyjątkiem. Jest nim tak zwana pierwsza dama, czyli żona prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Choć nie pełni żadnej funkcji oczekuje się od niej aktywności. A obecna Pierwsza Dama uporczywie milczy. Do tej pory nikomu to zbytnio nie przeszkadzało, ale gdy rzucono pomysł zaostrzenia ustawy aborcyjnej nagle jej milczenie zaczęło doskwierać.

W tym miejscu nie możemy już dalej zwlekać z wyobrażeniem sobie kobiety inteligentnej, oczytanej, rozsądnej, która rozumie co się wokół dzieje i głęboko to przeżywa. Cóż taka postać mogłaby powiedzieć trzem poprzednim pierwszym damom, które zabrały głos?

„Dlaczego mam wypowiadać się w sprawie ściemy, której jedynym celem jest odwrócenie uwagi od innych, dużo bardziej niepokojących działań? Jeśli obowiązująca obecnie ustawa antyaborcyjna jest ‚kompromisem’, to tym bardziej kompromisem będzie dopuszczenie zaprzysiężonych przez męża sędziów i wygaszenie mandatów niezaprzysiężonych. Po co więc mam zabierać głos, skoro dla mnie ten wychwalany przez was pod niebiosa ‚kompromis’ żadnym kompromisem nie jest? Poza tym nie czuję potrzeby przechwalania się ‚sukcesem’ polegającym na tym, że wszystko zostanie po staremu. Bo przecież to oczywiste, że zostanie. Bardziej martwi mnie, że szefowe są bardziej bezwzględne i mniej wyrozumiałe dla kobiet niż szefowie. Że środowisko feministyczne jawnie demonstruje wewnętrzne rozbicie, a delegując na scenę polityczną przedstawicielki takie jak np. Anna Zawadzka kompromituje się i ośmiesza. Zaś zatrudnione na umowach śmieciowych kobiety nadal zarabiają mniej niż mężczyźni na identycznych stanowiskach…”

Czy kobieta inteligentna, oczytana, rozsądna, która rozumie co się wokół dzieje i głęboko to przeżywa i jednocześnie jest żoną swojego męża mogłaby coś takiego powiedzieć? Mogłaby. Ale nie mówi. Czy właśnie dlatego, że jest kobietą inteligentną, oczytaną, rozsądną, rozumiejącą co się wokół dzieje i ubolewającą nad tym?

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. Być małżonkiem polityka to ogromny kłopot. Przecież nie każdy i nie każda lubi przepychanki słowne, mijanie się z prawdą, głosowania wbrew poglądom.
    Gdy polityk zostaje prezydentem kraju, a jego żona np.nie cierpi polityki, układzików, poklepywań i robienia świństewek „dla chleba, panie. Dla chleba”, to brak wypowiadania się publicznego jest zrozumiały.
    W takiej sytuacji najprawdopodobniej znalazła się Agata Dudowa.
    Ona politykiem nie jest i niczego nie musi. Może, ale nie musi.
    Oskarżanie, żądanie zajęcia stanowiska bo ktoś tak chce, tak mu się widzi, jest niepoważne.

    Dziwnym i to bardzo jest to, że Agata SAMA nie powiedziała, że w sprawie aborcji nie będzie się wypowiadała.
    Mąż ciągle ” klepiący w imieniu” żony powoduje podejrzenie, że albo boi się wypowiedzenia jakiegokolwiek oświadczenia przez żonę, albo przedstawiane w mediach fotki pochodzą z innego, wcześniejszego okresu, albo usłyszał od żony NIE.

    Poza tym szanowny prezes pokazuje panu Dudzie, że jest nicpotem.Dlaczego?
    Może z powodu tego, że wysiłek włożony w przekonanie rodaków, że jest on nadzwyczajny idzie na marne, bo żona powiedziała dość bratku!
    I może to spowodować, że słupki-głupki spadać zaczną.

    1. Czytałem gdzieś o przemocy domowej. To nie tylko walenie żony pięścią na odlew, ale także grożenie, zastraszanie, znęcanie się psychiczne. Gdzie ma się udać żona funkcjonariusza publicznego w kraju, w którym wszystkie możliwe instytucje podlegają kolegom jej męża? Jej ojciec, brat, to żydzi…

      1. Jej ojciec, brat w dodatku mają nieprawidłowe poglądy. A ojciec jest ciężko chory. Jeden i drugi jest poetą. Gdyby byli tymi „właściwymi”, to już wydano by tomiki ich poezji.

        A co do przemocy – uważam ja za bardzo prawdopodobną. Dlatego wrzaskliwe panie – to tylko skrzeczące papugi.