Kobieta zawsze sama jest sobie winna

Kobieta jak wiadomo z Pisma Świętego została stworzona po to, by służyć swemu panu. Panem jest mężczyzna. Potem Pan Bóg rzekł: Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc. (…) A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta.

Nauka chrześcijańska, czyli najlepsza odkąd nie ma Związku Radzieckiego, dowiodła, że kobieta w zasadzie służy do dwóch celów. W pierwszym rzędzie po to z mężczyzny została wzięta aby zaspakajać jego wszelkie zachcianki i folgować chuciom. Przy okazji ma bezwzględnie urodzić to, co zostało poczęte w wyniku folgowania. Należy podkreślić, że jeśli kobieta jest sama, to prowokuje, ale w tym stanie nie należy jej zmuszać do seksu ani gwałcić. Inaczej sprawa się ma cała, gdy przebywa w towarzystwie swego pana, czyli mężczyzny. Ten dualizm postępowania wyjaśnia seksuolog i biegły sądowy (sic!): Tu są dwie różne kwestie, należy rozróżnić gwałt, gdy kobieta zostaje zaatakowana, potraktowana w sposób bestialski, a co innego, gdy poszła z facetem na drinka lub spotkanie i potem jest zdziwiona, że doszło wbrew jej woli do stosunku. Trzeba w tym miejscu z całą mocą zwrócić uwagę, że gdyby kobieta zdziwiona tym, że łapy mężczyzny zaczęły sięgać tam, gdzie wzrok nie sięga, zdzieliła napalonego samca w łeb, albo nie daj boże (odpukać) złamała mi członka, np. rękę, to to nie byłoby fair. To by było przestępstwo. Naruszenie nietykalności cielesnej pana. I na to są paragrafy.

Dlatego, gdy czternastoletnie dziecko zostanie zgwałcone, a owo dziecko jest dziewczynką, czyli niewiastą, to sąd nie będzie zbytnio dociekał kto zgwałcił, ale skupi się na tym, by to co się poczęło w wyniku czynu uległo urodzeniu. W tej sytuacji sąd może nawet rozważać w swej niezależnej niezawisłości odebranie praw rodzicielskich rodzicom zgwałconej dziewczynki. Żeby nie było niejasności — mowa o sądzie… rodzinnym. Zupełnie inaczej rzeczy się mają, gdy zgwałcona lub uwiedziona jest dorosłą niewiastą, a czynu dokonał młokos w wieku poniżej dozwolonego. Wtedy nie ma zmiłuj. Dlatego zarzuty obcowania płciowego z małoletnim poniżej 15 lat postawiła prokuratura nauczycielce matematyki spod Kalisza. Poczęte poczętym, ale kobieta zdeprawowała nieletniego! Niewinnego chłopczyka!

W tym miejscu nie od rzeczy będzie podywagować nieco o prawach niewiast zgwałconych i nie w katolickim kraju nad Wisłą. Żebyśmy wiedzieli o czym mowa wspomnijmy tylko, że zgodnie z danymi GUS-u w Polsce rocznie ok. 20.000 nastolatek rodzi dzieci. Ile zachodzi w ciążę nie wiadomo, bo żadna matka, ojciec, rodzina o zdrowych zmysłach nie będzie nawet próbowała legalnie pozbyć się ciąży córki. Poza tym funkcjonuje katolicki wynalazek, całkowicie anonimowe „okna życia”. Nastolatka więc po zajściu w ciążę może — jeśli ją lub rodziców stać — dokonać nielegalnej aborcji. Drugim wyjściem jest scedowanie opieki nad dzieckiem dziadkom i próba ukończenia nauki. Można wreszcie udać się do ośrodka dla samotnej matki, gdzie przez jakiś czas znajdzie pomoc i opiekę. Jednak na jakiekolwiek wsparcie, ulgi ze strony państwa nie ma co liczyć. Nawet głupie becikowe nie należy się, bo „takie są przepisy”.

Młoda matka może zapomnieć także o pomocy w znalezieniu zakwaterowania, nie ma mowy o żadnych zasiłkach zapewniających przetrwanie. Za to musi się liczyć z tym, że pod byle pretekstem sąd rodzinny może jej odebrać dziecko i umieścić w placówce opiekuńczej lub rodzinie zastępczej. Uczęszczającej do szkoły dziewczyny nie wesprze także „placówka oświatowa”. Wręcz przeciwnie, prędzej stanie się obiektem kpin i szykan. O indywidualnym dostosowaniu zajęć do potrzeb fizjologicznych dziecka nawet nie ma co marzyć.

Nie do pozazdroszczenia jest sytuacja dziewcząt z małych miasteczek i wsi. Tam dziewczynka przeważnie może zapomnieć o normalnym życiu. Zostanie potępiona z ambony, wyklęta, odsądzona od czci i wiary jako „puszczalska”. Z drugiej strony ani rodzice, ani szkoła nie poruszają „tych tematów”, a jeśli już, to raczej z pozycji grzechu, kary, piekła. Tutaj wiedza zatrzymała się w czasach, gdy Ziemia była płaska. Dla polskich władz oświatowych ważniejsze jest zdanie biskupa, niż naukowców. Stąd nauka religii w wielkiej obfitości, a świadomość, że ciąża tuż po okresie dojrzewania, w wieku 14 – 15 lat, może być śmiertelnie niebezpieczna zarówno dla płodu jak i młodej matki nie dociera do zakutych łbów zajmujących się tak zwaną edukacją. U tak młodych dziewcząt miednica nie jest jeszcze wystarczająco ukształtowana, co wiąże się z większym ryzykiem i dla dziewczyny, i dla płodu. Mówi o tym doktor Michel Benchimol, ginekolog i położnik w szpitalu Jean-Verdier w Bondy we Francji.

Bądźmy jednak sprawiedliwi, co taki francuski seksuolog może wiedzieć? U nas byle klecha wie więcej, a seksuolog to już wie wszystko. Choć i on czasem się dziwi. Dziwić może to zaskoczenie kobiet, które mówią „po fakcie”, że chciały się tylko pocałować, a tymczasem zdarzyło się więcej. Problemem mężczyzn jest to, że trudno jest im odczytywać sygnały płci przeciwnej – ciężko jest się domyślić, kiedy kobieta chce, a kiedy nie chce. Na moje dyżury policja przywozi właśnie ofiary gwałtów, do zbadania czy wydania opinii i powiem pani, że niektóre z nich są faktycznie roztrzęsione, a inne nie, to jest kwestia ich podejścia. Jeśli taka osoba wcześniej regularnie współżyła płciowo, często zmieniała partnerów, takie przeżycie może być dla niej mniej traumatyczne. Natomiast, gdy ofiarą gwałtu zostaje młoda, niewspółżyjąca wcześniej dziewczyna z katolickiego domu, to zdarzenie może być powodem głębokiej depresji czy nawet chęci odebrania sobie życia. Fakty, że tylko 10% kobiet zgłasza gwałt na policję wynika też z nastawienia – dla jednej ten gwałt był wielką tragedią, dla innej niekoniecznie. Wydaje mi się, że na policję zgłaszają się takie kobiety, które faktycznie nieszczęśliwie stały się ofiarami bestialskiego gwałtu, i które nie mają sobie samym niczego do zarzucenia.

Jeśli taki specjalista jest biegłym sądowym, to może dziwić, że tylko 10% kobiet zgłasza gwałt? Po co? Żeby usłyszeć kilka niewybrednych uwag ze strony funkcjonariuszy i dowiedzieć się z ekspertyzy biegłego sądowego, że zostały zgwałcone, bo same tego chciały?

Dodaj komentarz