Kobieta jako instrument

Dawniej wszystko było proste. Partia była jedna, program partii był programem narodu, a dzwoniący nie pytał „Gdzie jesteś?” Gdy na płocie pojawił się napis ‚dupa’ na nikim nie wywierał wrażenia, a jedynym poszkodowanym był pewien erotoman, który wbił sobie drzazgę. Skutkiem ubocznym tego incydentu była utrata zaufania do słowa pisanego.

Dzisiaj wszystko jest skomplikowane. Partii jest kilka, choć gdy już zdobędą władzę, to różnice w jej sprawowaniu są niedostrzegalne. Pierwszą informacją podawaną przez telefon jest aktualne miejsce pobytu. Ale najtłoczniej zrobiło się pod płotem z wymalowanym sprejem słowem ‚dupa’. Protestują wszyscy, od prawa do lewa. Posłanka Kempa w płomiennym przemówieniu nakreśliła zagrożenia jakie dla tradycyjnej polskiej rodziny niesie ze sobą promocja tej części ciała. Posłanka Pawłowicz zwróciła z kolei uwagę na niewinne polskie dzieci, które na to muszą patrzeć i które od tego patrzenia ulegają zgorszeniu. Obu paniom wtórowała prof. Magdalena Środa, która idąc na czele pochodu protestowała przeciw instrumentalnemu traktowaniu kobiet. Bo choć nie wiadomo czyja to dupa, to z pewnością jest rodzaju żeńskiego.

Mimo tych wszystkich przemówień, pokrzykiwań trudno oprzeć się wrażeniu, że tak naprawdę nie tyle chodzi o zmiany, lecz wyłącznie o rząd dusz, o postawienie na swoim. Prawica gdy wygra i zdobędzie pełnię władzy utopi kraj we krwi. Bo nie jest w stanie egzystować bez wroga. Pod tym względem nie różni się niczym od komunistów, którzy także siłą zaprowadzali swoje utopijne porządki. Ojczyzna zaś Franciszka pokazuje co potrafią duchowni. Po co zresztą daleko szukać. Zna ktoś przykład polskiego hierarchy kościelnego prześladowanego przez hitlerowskich okupantów? Panie z obu stron barykady łączy wspólna hipokryzja, a dzieli kilka szczegółów, głównie dotyczących aborcji i seksualności.

Żeby sprawy nie ciągnąć tylko dwa przykłady. Opis pewnej reklamy wygląda tak: »Zmysłowe kobiece wargi, sunący po nich palec i „Jeszcze nie miałam tego w ustach”. Kampania reklamowa zupy instant budzi kontrowersje.« Z kolei opis pewnego wpisu na profilu pewnego polityka w tym samym portalu nie brzmi tak: »Zmysłowe kobiece ciało w bikini, sunący po nim lubieżnie wzrok i podpis „Mógłbyś mnie położyć na tej pani?”« Wpis posła Szejnfelda niczego nie budzi, nawet u tak czujnych zwykle i wyczulonych na instrumentalne traktowanie kobiet bojowniczek jak prof. M. Środa, o Feminotece i Aleksandrze Magrycie nie wspominając. Zdumiewające czy żałosne, oto jest pytanie. A może tylko zdumiewająco żałosne?

Z jednej strony owczarnia wraz z duszpasterzami, z drugiej feministki. I jedne i drugie walczą jak potrafią. A ponieważ nie potrafią, więc ośmieszają i zohydzają szczytne idee. Nie da się żyć w zgodzie z Pismem Świętem, bo Pismo Święte jest pełne sprzeczności a zawarte w nim zasady dobre są po prostu barbarzyńskie i ahumanitarne. Z drugiej strony nie da się zrównać tego, co z definicji jest nierówne. Żadne krzyki i płacze nie zmienią faktu, że samiec gwałci samicę i samica, a nie samiec, ponosi tego konsekwencje w postaci potomstwa. Poza tym to matki, czyli kobiety wpajają swoim pociechom od najmłodszych lat, że chłopaki nie płaczą. Beksa, siksa, owa dupa z płotu, laska, żeby pozostać przy tych mniej wulgarnych, to wszystko pogardliwe, obraźliwe określenia dotyczące dziewcząt. Chłopakom nie przystoi być beksą, a siksą nigdy nie bywają. Jedyny w tym towarzystwie mężczyzna — mazgaj to raczej safanduła, człowiek godny współczucia, lecz nie pogardy.

Nic nie da zaklinanie rzeczywistości bez pracy u podstaw. A wybiórcza histeria feministek sprawia, że nawet kobiety od nich odwracają się. Tylko Gazeta, i to niezbyt konsekwentnie, i radio Tok FM promują jak mogą wszelkie ministry, premiery, etyczki, gościnie i inne dziwolążki i potwory językowe. Jednak jeśli chodzi o poziom zakłamania feministki nie odbiegają od normy, czego dowodem chociażby sprawa premii pani marszałkini Nowickiej, byłej członkini Ruchu Palikota, który już jest Twój. Wielce charakterystyczne jest także, że żony polityków w większości nie mają własnego zdania i powtarzają za mężami jak papugi. W odwrotną stronę zdarza się to znacznie rzadziej. Nelly Rokita jest więc tutaj chlubnym wyjątkiem. Co nie znaczy, że jej niezależność spodobała się feministkom i p. prof. Środzie. Bo tak Bogiem a prawdą nie chodzi o żadną niezależność, samodzielność. Poglądy nie mają być własne, ale słuszne. Reszta się nie liczy.

Niestety, fewministki nie chcą zrozumieć, nie chca przyjąć do wiadomości, że nie da się ruszyć fasady posadowionej na gnijących fundamentach. A tymi fundamentami jest religia panująca i wpisana w nią pogarda dla kobiet. Gdzie dzieci mają nauczyć się szacunku, dobrego traktowania starszych, kobiet, siebie nawzajem? Na lekcjach religii, na które posyłają je głównie matki? Z kolei która kobieta odważy się przeciwstawić dewotowi mężowi i nie zgodzi się na ciąganie dzieci po kościołach i religiach? Gdy od dzieciństwa wbija się jej w głowę, że tylko rodzina, mąż panem twoim, rodzina, rodzinie, prawdziwa rodzina, daj się katować dla dobra rodziny, co Bóg złączył…, nie waż się podnosić ręki na święty sakrament, jak cię bije, to nadstaw drugi…

Prawda jest brutalna, ale feministki nie chcą jej przyjąć do wiadomości. Z prostego powodu — są we własnym mniemaniu wykształcone, niezależne, lecz mentalnie tkwią nadal w kruchcie uczepione sutanny. Nie ma większej utopii niż wiara, że ksiądz pobłogosławi, choć głęboko wierzy, że są opętane i że są przyczyną wszelkich nieszczęść. Że lgną i szukają tylko po to, żeby tego drugiego człowieka wciągnąć. Tak! Kobiety to wysłanniczki szatana i osobniczki kategorii B. Jeśli nie fe.

 

Z OSTATNIEJ CHWILI
Na dorocznym Kongresie Kobiet (KoKo) nie będzie ani wina ani śpiewu. Tylko kobiety.

Dodaj komentarz