Kiełbasa o smaku figi

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami wyciętymi w pień podczas ostatniej wojny z kornikami, za siedmioma rzekami przypominającymi ściek, czyli w sumie nie tak znowu bardzo daleko, do władzy aspirowało dwóch pretendentów. Pierwszy otaczał się ludźmi wykształconymi, nie pozwalał sobie na manipulacje i populizm, nie obiecywał gruszek na wierzbie. Niczego nie ukrywał, bez żadnych oporów publikował informacje na swój temat, w tym rozliczenia podatkowe. Drugi przeciwnie — miał proste recepty i obiecywał wszystko, o czym tylko wyborcy mogliby zamarzyć. Nauką pogardzał, uważając uczonych za durniów z dyplomami. Rozliczeń nie przedstawiał zasłaniając się tajemnicą i tłumacząc, że nie może ujawniać majątku, bo jak się złodzieje dowiedzą, że coś posiada, to mu go uszczuplą.

Do wyborów pozostało niewiele. Przewagę zaczął zyskiwać pierwszy kandydat. Drugi zasugerował, że istnieją bardzo poważne przesłanki, iż wybory zostaną sfałszowane. W tym momencie do akcji wkraczają szaleńcy i przestępcy i dokonują serii zamachów. Pierwszy kandydat zachowuje wstrzemięźliwość, przekonuje, że nie da się z dnia na dzień rozwiązać problemów, które narastały od stuleci. Drugi histeryzuje, oskarża władzę o nieudolność i zarzeka się, że jak tylko zostanie wybrany, to zrobi porządek i zaproponuje rozwiązania, dzięki którym plaga terroryzmu skończy się raz na zawsze.

Jakie rozwiązania? Proste. W pierwszym rzędzie zamknięcie granic. Deportacje. Zaostrzenie kontroli. Monitoring powszechny. Wybory odbyły się w terminie. Populista wygrał. I zaczął realizować plan. Wycofał kraj z międzynarodowych organizacji, zerwał traktaty, przystąpił do likwidacji Sądu Najwyższego, ponieważ mógł przeszkadzać we wprowadzaniu niezbędnych reform. Liczba zamachów nie zmniejszyła się zbytnio, za to pogorszyła się sytuacja gospodarcza.

Kto de facto więc wygrał? Wygrali ci, którym zależało na tym, by do władzy doszedł prymitywny nieuk skupiający się na sprawach wewnętrznych i bardziej dbający o to, by jego machloje nie ujrzały światła dziennego, niż o gospodarkę czy sprawy międzynarodowe. Który nie rozumiał otaczającego świata i negował nawet zjawiska widoczne gołym okiem, jak zmianę klimatu czy zanieczyszczenie środowiska.

Oczywiscie taki scenariusz możliwy jest tylko w krajach położonych za wielokrotnie siedmioma przeszkodami i nie zdarza się w realnym świecie. Dlatego jakiekolwiek podobieństwo do zdarzeń i osób rzeczywistych jest całkowicie nieuzasadnione. To jest czysta fikcja. Nigdzie na świecie nie zdarzyło się, by w wolnych wyborach wygrał człowiek, który nie kryje się ze swoją ignorancją, obnosi się ze swoim chłopskim rozumem proponując rozwiązania, w których skuteczność nie uwierzyłoby nawet dziecko.

Dodaj komentarz