Karmienie piersią już od 12 zł za godzinę

Są już pierwsze efekty programu 500+. Na razie naukowe. Otóż naukowcy z Gazety Wyborczej na sześciu stronach nie zamkniętych na kłódkę dowodzą, że życie człowieka to ciężka praca. Z tym, że tę pracę wykonują wyłącznie kobiety. A i to nie wszystkie. „Żadna gospodarka nie da rady funkcjonować bez nieodpłatnej pracy matek”.

„Za pracę wykonywaną w domu” — czytamy w artykule — „nie ma wynagrodzenia, bo trudno wszystko w życiu postrzegać jako usługi”. Zaiste trudno. Tym niemniej praca wykonywana także w domu tyle, że publicznym, jest traktowana jako usługa i odpowiednio wyceniona.

„Kobieta w domu zajmuje się nie tylko dziećmi. Na głowie ma jeszcze pranie, sprzątanie, gotowanie, robienie zakupów.” To oczywiście lista dalece niepełna. Przecież kobieta musi także ubrać się, rozebrać, zjeść, wypróżnić, zacieśniać stosunki z mężczyzną (z mężczyzną legalnie, z kobietą wyłącznie na kocią łapę), malować się, czesać, robić manicure, pedicure i za kierowcę jeżdżąc samochodem w celu załatwienia sprawunków, depilować się nierzadko nie tylko pod pachami i wykonywać wiele innych czynności.

Według dr Beaty Mikuty, autorki pracy „Studia nad wartością pracy domowej w mieście i na wsi”, wartość nieodpłatnej pracy kobiet w naszym kraju to 23% PKB. Żadna gospodarka nie jest w stanie funkcjonować bez darmowej pracy wykonywanej przez kobiety na rzecz rodziny.

Obraz nieco zaburzają maszyny i urządzenia, a także ci, którzy świadczą usługi. A to z tego względu iż zgodnie z wyliczeniami tygodniowy rozkład zajęć np. p. Kasi przedstawiał się następująco (Maks to syn, dlatego wyliczenie nie uwzględnia wyprowadzania na spacer):

⇒ Prasowanie: 5 godz. tyg.
⇒ Sprzątanie: 6 godz. tyg. To odkurzanie, mycie podłóg. Maks miał refluks, wymiotował strasznie, codziennie musiałam dokładnie sprzątać dom.
⇒ Robienie zakupów: 5 godz. tyg. Zakupy oczywiście w towarzystwie dziecka.
⇒ Gotowanie: 12 godz. tyg. Gotowałam w czasie, kiedy Maks spał lub kiedy próbował się samodzielnie bawić. Każda drzemka dziecka była momentem na zrobienie czegoś użytecznego. Tekst „śpij, jak dziecko śpi” totalnie się nie sprawdza.
⇒ Zmywanie: 7 godz. tyg. W moim przypadku to osobna kategoria. Po kilkanaście razy dziennie: mycie, sterylizowanie, wyparzanie itp.
⇒ Opieka nad Maksem: min. 40 godz. tyg. W tygodniu, kiedy mój partner był w delegacji – na pewno 40 godzin, ale w pierwszych miesiącach życia syna więcej, bo jeszcze nocne pobudki i czuwanie.

W sumie p. Kasia pracuje 75 godzin tygodniowo na okrągło w świątek i piątek. Ile z tego poświęca dziecku? Minimum 40 godzin.

To wyliczenie niestety bierze w łeb, gdy kobieta pracuje, zarabia i stać ją na zlecenia stałe i zakup gadżetów ułatwiających pracę. Wtedy tydzień wygląda następująco:
⇒ Pracowanie: 40 – 50 godz. tyg.
⇒ Pranie: pracę odwala pralka automatyczna, zaś wieszanie prania i prasowanie to praca zlecona poleconej kobiecie z Ukrainy względnie Pszczyny
⇒ Sprzątanie: 0 godzin (praca zlecona)
⇒ Robienie zakupów: 0 godzin (j.w.)
⇒ Gotowanie: 0 godzin (j.w.)
⇒ Zmywanie: brudną robotę odwalała zmywarka do naczyń.
⇒ Opieka nad dzieckiem: na zmianę z mężem, który jest jego ojcem i też w domu „pracuje” za darmo

W sumie praca zajmuje 40 – 50 godzin tygodniowo. Ile z tego poświęcane jest dziecku? Reszta. W tym cała sobota i niedziela, czyli co najmniej dwa, trzy razy więcej niż p. Kasia.

Ponieważ artykuł jest naukowy znajdują się w nim także inne przykłady dowodzące przedstawionych na wstępie założeń. Jest też także oczywiście zestawienie dotyczące pracującej kobiety. Ale stanowi tylko potwierdzenie tezy, że matka pracująca w domu nie powinna pracować poza domem, bo to szkodzi rodzinie. Zestawienie wygląda następująco:

⇒ Praca zawodowo: 46 godz. tyg.
⇒ Opieka nad dziećmi: 22 godz. tyg.
⇒ Sprzątanie, pranie, prasowanie: średnio 12 godz. tyg.
⇒ Liczba przepracowanych godzin w tygodniu: 80

Dr Anna Zachorowska-Mazurkiewicz, ekonomistka, adiunkt w Instytucie Ekonomii i Zarządzania Uniwersytetu Jagiellońskiego, w naszej rozmowie ”Dlaczego w Polsce nie rodzą się dzieci? Bo kobiety pracują ponad siły” mówiła:
– Niedostrzeganie wartości nieodpłatnej pracy, nienazywanie obowiązków, które kobiety wykonują w domach pracą, jest wygodne. Państwo pozbywa się finansowego obciążenia i zakłada, że praca związana z opieką i tak zostanie wykonana. Pomimo tego, że wiemy, jaką wartość ma nieodpłatna praca kobiet, bo mamy wgląd do statystyk prowadzonych przez różne państwa, to nie włącza się jej do rachunków PKB.

Praca, z wyjątkiem pracy przymusowej nakazanej przez sąd, jest dobrowolnym zobowiązaniem, prawem człowieka. Skoro matki tak ciężko pracują za friko, to czemu tego nie rzucą i nie zajmą się czymś innym, przyjemniejszym, przynoszącym więcej radości, satysfakcji, zadowolenia i lepiej płatnym? Niestety, artykuł jest spóźniony i nieaktualny, ponieważ matki już nie harują za darmo. Dostają za swoją pracę (w ostatnim przykładzie 22 godziny tygodniowo poświęcane dziecku) pięćset złotych netto. A jak posłuchają rady p. Beaty Mazurek, ustabilizują swoją sytuację rodzinną, będą miały więcej dzieci, to dostaną podwyżkę. W takiej wysokości, o jakiej pozostałe kobiety pracujące w pracy mogą tylko pomarzyć.

Zwykle media są zmuszane do publikowania tekstów propagandowych. Na szczęście Gazeta jest medium niezależnym i nie trzeba jej do niczego zmuszać. Ponieważ jednak, jak na artykuł propagandowy z prawdziwego zdarzenia przystało, problem został naświetlony tylko z jednej strony, warto wspomnieć o negatywnych skutkach płacenia za posiadanie. W tym celu sięgnijmy po… Gazetę Wyborczą, która pisze, że

Eksperci przewidywali, że negatywnym skutkiem wprowadzenia rządowego programu „Rodzina 500 plus” będzie wycofanie się kobiet z rynku pracy. Nie pomylili się. Świadczenia wypłacane są od połowy kwietnia, a zmiany już są odczuwalne – ludzie rezygnują z pracy, powiększa się szara strefa, a coraz więcej pracowników korzysta ze zwolnień lekarskich, żeby mieć mniejsze wynagrodzenie i w przyszłym roku „załapać się” na 500 zł na pierwsze dziecko.

Najwięcej na programie korzystają rodziny ubogie, przeważnie słabo wykształcone. Przez kilka lat ich sytuacja materialna znacznie się poprawi. Tragedia zacznie się gdy dzieci dorosną i zasiłek przestanie przysługiwać. Na rynku pojawi się duża liczba bezrobotnych kobiet przed czterdziestką, z zerowym stażem pracy, bez kwalifikacji i bez żadnych szans na emeryturę. Państwo będzie musiało pomagać im do końca życia. Czyli — zgodnie z tezą omawianego artykułu — będzie im płaciło za ciężką pracę w domu, a dr Beata Mikuta będzie musiała dokonać korekty wyliczeń.

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Jednym słowem męczennic ci w Polszcze pełno. Urodzenie, zajmowanie się dzieckiem, wychowaniem, to jakaś kara za niepopełnione grzechy..

    To wynik wychowywania córeczek na nieświatłe kobiety, który należna jest w dorosłości służba, bo takie sponiewierane i biedne.

    Ale synusiowie też bywają tak wychowywani. Też oczekują oprania, nakarmienia, itd. A wynik tych wysiłków wychowawczych? Brak umiejętności współżycia we własnej rodzinie, wygórowane ambicje przy niewielkich umiejętnościach.

    Efektem są w coraz większej ilości rozwody. I powrót do mamusi, która użali się, opierze, nakarmi i do pracy swojego biedniątka nie wyśle.

    Należy oczekiwać podobnego „opracowania” dot. mężczyzn.

    1. Mnie zdumiewa co innego. Dlaczego kobiety, tak strasznie i ponad siły harujące nie zmienią po prostu płci na lepszą? Mówię o tych, które chciałyby pobierać wynagrodzenie za oddychanie i kiwanie palcem. Jako mężczyźni za te same badania dostawałyby większe pieniądze, co też z badań wynika, i mogłyby jeszcze więcej badań prowadzić.