Jaskółka uwięziona

Bardzo modne jest przerzucanie się mniej lub bardziej prawdziwymi faktami historycznymi. Nie ma jednak sensu dociekać, czy skazywanie kogoś na podstawie tak tajnych zarzutów, że nawet sędzia nie może ich poznać, to praktyka stosowana w bolszewickiej Rosji, hitlerowskich Niemczech czy stalinowskiej Polsce. Wystarczy uświadomić sobie, że z takim procederem mamy do czynienia tu i teraz.

Ponad dwa lata temu pewien Irakijczyk, student irackiego Uniwersytetu Diyala w Bakubie niedaleko Bagdadu, zgłosił się na międzynarodowe studia magisterskie na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Wybrał płatne studia z biologii na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi. W tym roku obronił pracę magisterską. Uzyskał stypendium polskiego rządu i postanowił kontynuować naukę w Krakowie. Został przyjęty na studia doktoranckie na UJ na tym samym wydziale. Prowadzi projekt dotyczący globalnego ocieplenia.

W zeszły poniedziałek został zatrzymany. Sądowi nie drgnęła ręka, gdy bez dowodów, na wniosek szefa ABW, wydał zgodę na areszt i postanowił o umieszczeniu Irakijczyka w ośrodku dla cudzoziemców w Przemyślu. Podstawą wydania decyzji była taka okoliczność, że zachowanie cudzoziemca stanowiło zagrożenie dla bezpieczeństwa Rzeczpospolitej Polskiej — brzmiało uzasadnienie. Rozprawa trwała 10 minut, a on nie miał obrońcy. Spytano mnie, co mam do powiedzenia. Powiedziałem, co robię w Polsce, i że nie mam pojęcia, dlaczego się tutaj znalazłem. W odpowiedzi usłyszałem, że to jest tajemnica. Potem czekałem około 5-10 minut na zewnątrz, po czym przekazano mi decyzję o aresztowaniu.

Warto wspomnieć, że nawet w czasach stalinowskich zachowywano pozory i największy wróg władzy ludowej miał obrońcę. A umożliwienie informowania najbliższych to jedno z podstawowych praw człowieka. Krewni Ameera o jego zatrzymaniu dowiedzieli się na drugi dzień, gdy dostał możliwość wykonania kilkuminutowego połączenia telefonicznego z ośrodka. Adwokat zajął się sprawą dopiero na wniosek uczelni cztery dni po aresztowaniu.

Ktoś kiedyś powiedział, że Polska to dziki kraj, a władza postanowiła dowieść, że to prawda. Sprawa Ameera bynajmniej nie jest odosobniona. Czy niebawem, jak w czasach stalinowskich, zaczną bez śladu znikać ludzie?

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Byłam ławnikiem w wydziale karnym, w czasie gdy obowiązywały zaostrzone przepisy stanu wojennego.
    Powiem tak. Były tam dwie panie prowadzące rozprawy.
    Jedna to była SĘDZIA, druga to podsędek. Ta rozprawa przypomina właśnie takie podsędkowanie według zaleceń oskarżenia.
    Przypomina to także sądzenie w państwach ościennych w czasach już historycznych.
    Może być, że będziemy niedługo sadzeni np. za pisanie blogów, komentarzy, przez podsędków.

    Historycznie podsędek to była znacząca funkcja.
    U mnie zdziwienie,pomniejszenie znaczenia funkcji sędziego przez to, że oskarżonemu nie przedstawia się zarzutów.

    P.S. Tak przy okazji bycia ławnikiem zrozumiałam znaczenie słów „oskarżony nie okazał skruchy”, mimo że mogło to wpłynąć na obniżenie wyroku.