Jak Walduś z Bogumiłem babcię wykiwali

Waldemar Rozumny z Myślenic zwołał był swego czasu rodzinę i uzgodnił z nią, że wszyscy członkowie będą swoje wypłaty, w sumie 6274 zł i 60 gr, przekazywać babci, która 1.000 zł wpłaci na konto, z którego pieniądze przeznaczone będą na budowę domu, a pozostałymi opłaci wszelkie opłaty stałe, jak czynsz, światło, gaz i tp. oraz sfinansuje bieżące wydatki. Pierwszy z umowy wyłamał się wnuczek, który stwierdził, że nie będzie swojej wypłaty oddawał, bo nie po to haruje, żeby nic z tego nie mieć. Skutkiem tego po odłożeniu na dom i opłaceniu rachunków zaczęło brakować na bieżące wydatki i babcia musiała dopłacać ze swojej emerytury. Na nieśmiałą propozycję dziadka, by wnuś zaczął łożyć na utrzymanie, zainteresowany zareagował agresywnie odpalając kilka rac i obrzucając dziadka nakrętkami odkręconymi z roweru. W związku z tym dziadek oświadczył, że tak dalej być nie może, że to co młodzi odkładają na dom rujnuje rodzinne finanse i wymógł na Waldemarze Rozumnym z Myślenic, zięciu swym, obniżenie wpłat na konto o 60%. Na początek. Bo po dwóch latach okazało się, że babcia nadal dopłaca, choć nieco mniej…

Magdalena Długa z Pułtuska, kobieta Bogumiła z rodziną ustaliła, że babcia poprowadzi dom. W tym celu wszyscy domownicy będą babci przekazywać część swoich wypłat. System działał bez większych zgrzytów, dopóki dziadek nie zorientował się, że babcia nie tylko dopłaca do interesu całą swoją emeryturę, ale także coraz większą część jego. Na nieśmiałą uwagę, że to trochę nie fair cała rodzina przytoczyła dziadkowi przykład rodziny z Myślenic, którą rujnuje odkładanie na dom.

Gdyby oba opisane powyżej systemy zarządzania domowym budżetem kojarzyły się komuś z ZUS (opłaty), OFE (konto), KRUS (Długi Pułtuska) i budżet (babcia), to jego problem. Ważne jest by uświadomić sobie oczywistą oczywistość, którą w krótkich słowach wyłożył historyk, czyli człowiek, który na gospodarce i ekonomii zna się jak nikt. Otóż odezwał się on był w następujące słowa: Same zmiany KRUS nie przyniosą istotnych pozytywnych skutków dla budżetu państwa, to jest jakiś miraż. KRUS to są niskie składki i dziadowskie emerytury. To nie jest tak, że KRUS jest kosztowną częścią systemu emerytalnego, a ZUS i OFE państwo ratują. Gdyby wziąć wszystkie liczby dokładnie i naprawdę wyłożyć na stół, to z całą pewnością z punktu widzenia interesów państwa, interesów publicznych, OFE jest bardziej kosztowną częścią systemu emerytalnego niż KRUS.*

W czym tkwi problem? Problem tkwi w tym, że to po prostu jest kłamstwo. To co dopłaca budżet do KRUS, ok. 16 miliardów złotych rocznie (różne liczby padają) to to jest różnica między tym, co wpływa do KRUS, a tym co KRUS wypłaca. Natomiast OFE to realne pieniądze, składki, które są odkładane i inwestowane w gospodarkę, lokowane w konkretnych firmach i w budżecie (w postaci obligacji). Po „reformie emerytalnej” rządu Tuska sprzed dwóch lat do OFE trafia niecałe 10 miliardów ze składek. Zaś dopłaty do ZUS to ponad 40 miliardów i stale rosną, bo coraz więcej osób przechodzi na emeryturę. Cały zabieg nie jest w interesie państwa, a już na pewno nie w interesie obywateli (bo gdyby tak było zostałyby zmienione chociażby zasady pobierania marży), ale w interesie partii i władzy. Reforma, wprowadzona i tak co najmniej kilka lat za późno miała zapobiec katastrofie finansów publicznych. Po czternastu latach jej funkcjonowania Tusk i jego ekipa cofa nas do sytuacji sprzed roku 1999. Z tą różnicą, że wtedy łączny dług finansów publicznych i ZUS nie przekraczał 3 bilionów złotych.

Trzeba sobie powiedzieć wprost, że tylko zatrudnienie na kierowniczym stanowisku w firmie, łącznie z większością państwowych, wymaga posiadania kwalifikacji. Żeby kierować krajem wystarczy zostać liderem partyjnym i wygrać wybory. Nikt o kompetencje, wiedzę, doświadczenie nie zapyta. Dlatego jeśli podwyżka VAT spowodowała, że dochody z tego podatku spadły zamiast wzrosnąć, to to rozwiązanie zostanie przedłużone na kolejne lata, ponieważ ubytek wpływów zostanie zrekompensowany traktowaniem jako przychód kiełbasy zjedzonej pięć lat temu na wieczorku integracyjnym…

P.S. W audycji Godziny szczytu Krzysztof Bielecki, były premier, przewodniczący Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów ujawnił, że „wydłużyliśmy życie obywateli o 10 lat”. Z wdzięczności mowę mi odjęło…


* Z wywiadu udzielonego Polityce przez premiera

Dodaj komentarz