Jak to na wojence…

„Jak to na wojence ładnie, kiedy ułan z konia spadnie. Koledzy go nie żałują…”*  Ta piosenka, lamentacja żołnierzy z wieków ubiegłych często jest grana na trąbce z różnych wojskowych okazji. Nie wiem czy zagrano ją w nadętej wymianie wart, gdy odchodził z MON Macierewicz, a przychodził Błaszczak. Jak jeden tak i drugi raczej o wojsku, jego potrzebach pojęcia nie mają.

Gen. Różański: jestem gotów pomóc Błaszczakowi.  – Trudno nie być zadowolonym, że ten czas, który trwał przez dwa lata, się skończył – powiedział w „Popołudniowej rozmowie w RMF FM” gen. Mirosław Różański o dymisji Antoniego Macierewicza. Wojskowy podkreślił też, że były szef MON nie zrealizował wielu swoich deklaracji. Wcześniej Różański napisał na Twitterze, że wraz z odejściem Macierewicza kończy się „najbardziej mroczny okres w najnowszej historii Sił Zbrojnych”  ONET

Czy nowy minister skorzysta z oferty, zobaczymy. Według mnie raczej opłaci „szkolenia” Rydzykowi, a szkolić będą niekoniecznie znający się na potrzebach wojska. By przedstawić nie te najważniejsze (ale bardzo ważne) problemy z wojska skorzystam z dwóch cytatów. Obrazują one jak wygląda bezmyślność ludzi, którzy nigdy nie zostali za nią ukarani, nawet nie napiętnowani.

Piętnastego stycznia 2008 roku (…) Przecierałem oczy ze zdumienia, bo takiej zbieraniny w polskiej armii jeszcze nie widziałem. Niemieckie mundury, amerykańskie buty, fikuśne kapelusiki. Każdy ubrany inaczej. (…) Przydziałowych sortów mundurowych nie nosili w czasie ćwiczeń, bo dobrze prezentowały się tylko na zdjęciach. Na polskie goreteksowe kurtki mundurowe mówili ceraty, bo szeleściły i nie chroniły przed zimnem. Na buty – Józefy, bo były tak starego wzoru, że podobne z pewnością nosił jeszcze Święty Józef.(…) …właśnie dostali nowiutki karabin TOR kaliber 12,7 mm. (…) Karabin przyszedł ze źle ustawioną optyką, bez specjalnej amunicji, bo kupowany był w jednym przetargu, a amunicja w drugim; te dwa postępowania nie spotkały się w czasie. **

Armia płaciła po 20 tysięcy za karabinek snajperski, ale nie zainwestowała nawet złotówki w przeszkolenie strzelców.Kto miał ochotę i smykałkę, uczył się sam. Inni strzelali jak umieli. A że większość nie umiała, to już inny problem. Dwunastu strzelców Różańskiego w trzy miesiące wystrzeliło cały roczny zapas amunicji snajperskiej kupionej przez wojska lądowe. (…) Sprawa zakupu bielizny termicznej dla kilku żołnierzy urosła do rangi problemu, którym musiał się zajmować sztab pułkowników. (…..) Ostatecznie Różański stracił cierpliwość i bieliznę dla swoich strzelców kupił z funduszu reprezentacyjnego dowódcy jednostki. Dalmierz laserowy zasponsorował znajomy przedsiębiorca. Komputer balistyczny zdobyli półoficjalnie.**

Jeśli Błaszczak odrzuci propozycję Różańskiego, który zna potrzeby wojska od podszewki, to lepiej nie będzie, a może być gorzej. Przypuszczam, że gdyby stworzył grupę doradców z generałów którzy z różnych powodów odeszli z wojska, to zaistniałby jako dobry minister. Jeśli skorzysta  z „sztabu pułkowników”, to na lepsze nie ma co liczyć.


* Władysław Tarnowski; 1863 rok.
** Juliusz Ćwieluch: „Generałowie. Niewygodna prawda o Polskiej Armii

Dodaj komentarz


komentarzy 27

  1. Polska Armia nie istnieje od 1989 roku. Jaka wcześniej była, to była, ale była. Dziś mamy armię ładnie maszerującą na pielgrzymki.
    Jak kiedyś pisałem, tzw.”defilada” składała się też z takich pojazdów jak „więźniarki”, co znaczy że jechało tam wszystko co jest.

    Polska już nie istnieje i to wcale nie dlatego że Rosja zaatakuje: po co im kolejny raz kłopot. Ten kraj sam zanika. Co do generałów, to mamy ich chyba najwięcej na świecie w stosunku do ilości i jakości wojska.
    Doradzanie Płaszczakowi? Odejście Antka nic nie zmiena. Płaszczak to zasr…łona dymna.

      1. Przekręciłem nazwisko? Absolutnie nie. Opisałem tylko stan rzeczywisty.
        ps.
        Jak się wydaje jesteś bardziej przeczulony niż nieświętej pamięci tzw.Redakcja. Jak wiesz, nic im to nie pomogło- i tak ich wywalili mimo poprawności politycznej za wszelką cenę.

  2. Brawo gen. Różański! Macierewicz wzgardził jego pomocą, to Błaszczakowi się połasi. Trochę wazelinki, żeby gładko poszło nie zaszkodzi. Wydaje się jednak, że to deklaracja nieco na wyrost. Naprawdę „najbardziej mroczny okres w najnowszej historii Sił Zbrojnych” skończy się wtedy, gdy Różański zostanie przywrócony do łask. Po niezłomnej sędzi Gersdorf przyszła pora na niezłomnego generała.

    1. Różańskiego wybrałam nieprzypadkowo. Żołnierze mówili o nim „Wodzu”, co było okazaniem i szacunku i zaufania. O Różańskim mam inne zdanie. Jako generał jest żołnierzem wybitnym (jednym z kilku w Polsce) i jego oświadczenie nie jest łaszeniem się, a postawą patrioty, który wie i rozumie jakie są zagrożenia. Generał Tomasz Drewniak, były inspektor Sił Powietrznych powiedział, że w ćwiczeniach w cztery godziny straciliśmy całe polskie lotnictwo.

      Sytuacja jest na tyle poważna, że należy wziąć pod uwagę współpracę z PIS. Mimo że są tacy nieudolni. W razie ataku z Rosji NATO  nie będzie miało szans by udzielić nam pomocy. Rosja ma wyćwiczone na manewrach wojska, a NATO nie. Po prostu nie zdążą nam pomóc. A w następnych pokoleniach Polacy będą znowu jęczeli, że „nas oszukali, nie pomogli”. Różański odszedł z wojska, bo był gorzej traktowany niż Duda. Był tylko generałem.
      Sytuacja w wojsku to „zasługa” kolejnych rządów.

      1. Karczewski zapowiedział, że zmiany w wojsku będą kontynuowane. – Na pewno zajdą także zmiany personalne, każdy dobiera sobie współpracowników i jest to zupełnie naturalne – przyznał. – Już teraz wiem, że nowy minister obrony Mariusz Błaszczak zabiera, a raczej zaprasza do współpracy swoich współpracowników, którym zaufał w MSWiA – powiedział marszałek. ONET

        To raczej dobrze nie rokuje, że zamiast specjalistów bierze swoich kolesi.

      2. – Mości panowie!… Wielu spomiędzy was… zdziwi… albo zgoła przestraszy ten toast… ale… kto mi ufa i wierzy… kto prawdziwie chce dobra ojczyzny… kto wiernym mojego domu przyjacielem… ten go wzniesie ochotnie… i powtórzy za mną: Vivat Carolus Gustavus rex… od dziś dnia łaskawie nam panujący! (H. Sienkiewicz: „Potop”)

        Powiadasz, że generał rozumie zagrożenia? Czyli zmiana ustroju państwa z pogwałceniem konstytucji nie jest zagrożeniem i on gotów jest pomóc w doprowadzeniu dzieła do końca? A liczy się p. generał z tym, że go Błaszczak wyśle by pacyfikował protesty? Ofiarowanie swoich usług władzy, która realizuje politykę Putina to „postawa patrioty”?

        Zielony Kwiat:

        To raczej dobrze nie rokuje, że zamiast specjalistów bierze swoich kolesi.

        A czego się spodziewałaś? Czego spodziewa się Różański?

        1. A może dasz link, z którego dowiem się, że  Różański składa opisaną przez Ciebie deklarację?  A może to tylko zły humor masz?
          Warto by poznać dzieje wielu polskich bohaterów, których losy poniosły do innych krajów. w potrzebie Polski nie zdradzili.

            1. Nie lubię takich sprzeczek, bo one nic nie dają. Porównanie do Gersdorf jest ujmą dla każdego!!!!! Jeśli jest demokracja, to rozmowy z rządzącymi są niezbędne, tak jak protesty ludzi, którzy tak wyrażają swoją opinię. Bo jak na razie tzw.opozycja najwyżej grozi „my nie pozwolimy” i nie wykonuje ani jednego ruchu by cokolwiek zabronić. Nawet nie mówi jak „nie pozwoli”

              Przypuszczam, że Błaszczak z propozycji nie skorzysta, bo Różański już dostał jakąś etykietkę. Nie padał na twarz przed Antonim ani PIS. Raczej będzie pod stałą kontrolą lub nawet zostanie oskarżony o jakieś niecności.

              Cytaty dałam po to by pokazać jak nawet drobne sprawy, jak nawet dobre zakupy mogą rozkładać nasze wojsko. Bo władza jest w rękach tumanowatych cywilów. A takich „drobnych” spraw jest w wojsku mnóstwo. Będący na etacie oficer nie może wypowiadać się, krytykować szkodliwych decyzji. Dopiero robi to będąc na emeryturze.

              W Szczecinie stacjonuje korpus wojskowy międzynarodowy. Ustalono, że ze strony Polski sprawami korpusu będzie zajmował się generał z dwoma gwiazdkami. Wspomniany generał został przygotowany do działań, zadań korpusu. Co zrobił Macierewicz? Bez podania przyczyn generała odsunął, a na jego miejsce wyznaczył pułkownika. Może i sprawnego oficera, ale nie znającego problemów jakie przyjdzie mu rozwiązywać. Poza tym jak będzie to wyglądało, gdy pułkownik będzie wydawał rozkazy generałom z innych armii? To już nie jest tylko sprawa grzecznościowa.
              To tak jakby chory przyszedł do lekarza, a zajęła się nim pielęgniarka.

              1. Podzielam Twój brak upodobania do „takich sprzeczek”, zwłaszcza jak te „sprzeczki” są pozorne i jednostronne — pada zarzut bez uzasadnienia, nawet bronić się nie można. Podałaś cytat, odniosłem się. Nigdzie nie porównywałem Różańskiego do Gersdorf.

                Jednym z największych osiągnięć transformacji był powrót do zachodnich standardów powierzania kontroli nad wojskiem cywilom. To jedyny standard przestrzegany dotąd, bo na przykład resort zdrowia zawsze powierzany jest lekarzowi i efekty widać.

                Macierewicz zniszczył polską armię, a suweren się cieszy. Poodsuwał doświadczonych oficerów pod pretekstem ich bolszewickich korzeni i awansował patriotów. Bo suweren ma to do siebie, że jest głupi jak but i nie rozumie, że kiepski dowódca nie wygra bitwy, kiepski lekarz nie wyleczy go, kiepski polityk nie osiągnie dobrobytu. Takie czystki przeprowadził Stalin i mało nie poległ, takie czystki przeprowadził Piłsudski i Polska przegrała z Niemcami odnosząc wielkie straty. Ty będziesz pamiętać, czy Hitler odwołał dowódcę frontu wschodniego, czy on zginał? Po tej zmianie Niemcy przestali zwyciężać.

      3. Nie trafia do mnie argument, że NATO nie ma wojsk wyćwiczonych w manewrach. Nie przypadkiem głównym doradcą w tej materii został Erich von Manstein – jeden z najzdolniejszych generałów, który sam taktykę wojny manewrowej prowadził i to z tym „właściwym” przeciwnikiem, czyli z Armią Czerwoną. Prowadził bardzo skutecznie, o czym świadczy najlepiej drugie zdobycie Charkowa w marcu 1943 r., kiedy już jako marszałek polny, dysponując słabszymi liczebnie i technicznie siłami rozbił w pył pięćdziesiąt dywizji przeciwnika. Zatem bez przesady. Taktyka potencjalnego „najeźdźcy” jest dobrze znana.

        Problem raczej leży w tym, że pod rządami Macierewicza w MON polska armia zaczęła odchodzić od nowoczesnych sposobów prowadzenia wojny, do których była przygotowywana od samego początku po roku 1990-tym i czego uwieńczeniem było nasze wstąpienie do paktu. NATO może nam skutecznie pomóc tylko wtedy, kiedy polska armia będzie częścią większej całości, przygotowaną do pełnej współpracy z nią pod względem dowodzenia i taktyki. W naszym interesie głównym planem strategicznym obrony Polski powinno być traktowanie terytorium kraju jako części terytorium sojuszu, bo tego wymaga współczesne pole walki. Zakładając, że atak nastąpi stamtąd skąd ma teoretycznie nastąpić, celem naszej obrony powinno być związanie sił przeciwnika walką jak najdłużej tak, by zyskać jak najwięcej czasu na odsiecz, a w przypadku niekorzystnego rozwoju sytuacji na froncie – ocalenie jak największej części sił zbrojnych i wycofanie jej poza granicę. Takie założenia najlepiej wypełnia taktyka głębokiej obrony na całym terytorium.

        Tymczasem rok temu Macierewicz nakazał przerzucenie najważniejszych naszych sił – pancernych – z Żagania do Wesołej. Tym samym porzucił on koncepcję obrony manewrowej na rzecz obrony frontalnej wschodniej granicy, na zasadzie „nie oddamy nawet guzika” znanej z roku 1939. Zrobił to wbrew analitykom i strategom NATO. W naszych warunkach największą wadą takiego rozwiązania jest możliwość szybkiego okrążenia z wykorzystaniem elementu zaskoczenia (który zawsze jest po stronie napastnika) głównych polskich sił i ich likwidacja już w wojnie granicznej. Gdyby to się agresorowi udało, to błyskawiczne zajęcie reszty kraju nie byłoby już dla niego żadnym problemem, a nasi zachodni sojusznicy stanęliby przed poważnym dylematem, jak nam skutecznie pomóc i czy w ogóle warto się angażować.

        Krótko mówiąc – Macierewicz przygotował  nam receptę na błyskawiczną klęskę, po której znowu byśmy gadali o niewypełnieniu sojuszniczych zobowiązań i zdradzie. To „zasługa” tylko i wyłącznie rządów PiS, żaden z poprzednich w niczym tu nie zawinił.

        1. Jestem totalnym cywilem. Jedyne co o wojsku mogę powiedzieć, to to, że taki a nie inny mundur jest ładniejszy. I czy defilada (niekoniecznie polskiej armii) jest ciekawa. Ale o obronności czytam. Ostatnio wspomnianą książkę. I takich szokujących zdarzeń jak to zacytowane z wypowiedzi Różańskiego jest dużo. Zbyt dużo !!!! I nie jest to tylko winą Macierewicza, a poprzednich ministrów bawiących się wojskiem. Z czego korzystają i często awansują nadskakiwacze. Dodam, że w porcie wojennym w Kołobrzegu od paru lat jest pusto. Nie ma jednego stawiacza min albo okrętu miny likwidującego. Nic, żadnych patrolowców.

          Czytałam wypowiedź generała NATO (nie dam linka, bo nie pamiętam), który zwracał uwagę na przewagę Rosji. A jeszcze (przynajmniej oficjalnie) nie została sprawdzona sprawa przedstawiona przez redaktora Tomasza Piątka.
          Dziennikarze też na wojsku znają się jak ja, niestety.

          1. Nie chcę powiedzieć, że opisane przez generała problemy to są sprawy nieważne, ale Macierewicz niczego w tym względzie nie naprawił. Przeciwnie, dodał tylko kolejne, o czym może świadczyć przetarg na autobusy. Będę jednak twierdził, że to są sprawy, które w sumie rozwiązać i poprawić będzie najłatwiej.

            Natomiast…

            Jakiego by budżetu wojsko nie miało, to marnowania środków na przedsięwzięcia bezsensowne – jak WOT – być nie powinno. Nie ma się zatem co dziwić pustkom w porcie w Kołobrzegu.

            1. Ten „drobny” problem, to zakup karabinków, ale nie pocisków. By móc karabinki wykorzystać do ćwiczeń, pobrali pociski z magazynu i segregowali. Z dużej paczki wyrzucili większość pocisków zardzewiałych, zostało trochę nieodpowiednich, ale strzelać próbowano. W danych te zardzewiałe są na stanie i świadczą o „ilości” zaopatrzenia. tak łgarstwo goni łgarstwo.
              Generałowie odeszli, bo nie chcieli swoimi nazwiskami firmować poczynań Macierewicza.

                1. Taki zarzut można także postawić każdemu Polakowi. także Tobie, także mnie. Nie bierzesz pod uwagę, że żołnierz w wojsku nie może dyskutować, wyrażać swoich opinii, on ma słuchać i wykonywać rozkazy. Wygląda na to, że masz więcej uprawnień jako obywatel.

        2. Właśnie w taki sposób, a także przez nieudolne dowództwo Niemcy rozprawili się z naszym wojskiem praktycznie błyskawicznie. Mierni, bierni ale wierni dowódcy praktycznie podali armię. Poczynania na przykład p. Rómmla snadnie można poczytać za zdradę.

          1. Jest to tym bardziej zastanawiające, że przecież mieliśmy własne doświadczenia z prowadzenia wojny manewrowej ledwie dwadzieścia lat wcześniej. Mieliśmy generałów, jak Kutrzeba, którzy tę taktykę doskonale znali i rozumieli. Kiedy Hitler dochodził do władzy mieliśmy armię silniejszą, nowocześniejszą i sprawniejszą od niemieckiej…

            Mieliśmy.

            1. Mieliśmy bitnych i wybitnych żołnierzy, którzy na różnych frontach II WŚ pokazali moc polskiego wojska. Ale Hitler miał nowoczesne czołgi, a my konnicę. My mieliśmy zasady, oni brutalną bezwzględność. Hitler był przygotowany do wojny – reszta Europy nie!!! Tak jak teraz my mamy parady, pokazówki, przemowy i totalny bałagan w wojsku, jeszcze przez Macierewicza zwiększony. Putin cały czas ćwiczy swoje wojska na manewrach. Raczej (jeśli nie użyje atomu) na koniec wojnę by przegrał. Ale między jej początkiem a końcem zginęłoby miliony (?) ludzi.

              1. No tak, ale dyskutujemy tu o taktyce. Nawet mając mniejsze możliwości i słabsze środki techniczne dobrze opracowaną i przyjętą taktyką można było osiągnąć  znacznie więcej. To nie jest tylko moja opinia, ale choćby samego Kutrzeby.

              2. Mieliśmy bitnych i wybitnych żołnierzy, którzy na różnych frontach II WŚ pokazali moc polskiego wojska. Ale Hitler miał nowoczesne czołgi, a my konnicę. My mieliśmy zasady, oni brutalną bezwzględność.

                Zamiast inwestować w uzbrojenie woleliśmy inwestować w ordynariaty polowe. Skala dezercji w lecie 1939 roku była niewyobrażalna. Ale ponieważ dezerterowali głównie „obcy wyznaniowo” – Białorusini, Ukraińcy, którzy nie dostawali żołdu, to nie ma o czym mówić. Brak uzbrojenia jednakowoż to jedno, a najbitniejszy żołnierz nic nie wskóra jak ma kiepskiego dowódcę.

                Armia „Łódź” dowodzona przez Rómmla poniosła ciężkie straty wskutek uderzenia niemieckiego 1 września 1939 r.  Poniosła straty, bo Rómmel wbrew rozkazom naczelnego wodza kazał opuścić umocnione pozycje i wyjść do otwartego boju z oddziałami pancernymi wroga. „Prowadzona w ten sposób Armia Łódź zostaje po prostu rozjechana przez dywizje pancerne, zmotoryzowane i lotnictwo nieprzyjaciela już na przedpolach swoich pozycji obronnych” — pisał dowódca Grupy Operacyjnej „Piotrków” tej armii gen. Wiktor Thommée.

                Na szczęście Armia „Łódź” nie została kompletnie zniszczona dziki temu, że Rómmel został ranny w rękaw munduru i nawiał tracąc kontakt z dowodzonymi przez siebie oddziałami. To uniemożliwiło wysłanie pozostałych żołnierzy na śmierć. Warto wspomnieć, że w ślady generała poszli dowódcy dwóch z trzech dywizji piechoty Armii „Łódź” porzucając swoje jednostki. Resztki Armii wyprowadził do twierdzy Modlin gen. Wiktor Thommée, broniąc jej następnie do ostatniego dnia września 1939 r.

                Bardzo słusznie czyni się, że nie uczy się o tym w szkołach. Bo gdyby się uczyło, to liczba durni cieszących się z zastępowania doświadczonych dowódców swoimi byłaby zdecydowanie mniejsza.

                Jeśli nie ma się czołgów, to wystarczy przygotować na przedpolu wilcze doły, żeby całą armię pancerną wyeliminować z walki. Ale na pewno nie wolno na tygrysy rzucać tych, co mają jedynie visy.

                1. Jak było z dezercjami wśród Białorusinów – nie wiem, ale wśród Ukraińców?
                  Wiadomo, że w wojnie obronnej 1939 roku w polskim wojsku niemal co dziesiąty żołnierz miał ukraińskie pochodzenie. Za Polskę w wojnie tej zginęło ich prawie 8 tysięcy, drugie tyle zostało rannych. Z drugiej strony był Legion Ukraiński, który w tym samym starciu wszedł do Polski po stronie Niemiec, liczył około 300 (słownie: trzystu) ludzi. W walkach frontowych nie wziął udziału. Jego zadaniem miało być wsparcie antypolskiego powstania, które obiecał Bandera i do którego – jak wiadomo – nie doszło.
                  Gwoli ścisłości należy też wspomnieć, że dezercje były również poważnym problemem dla Wehrmacht-u. Wojna nie została w Niemczech przyjęta z radością, wielu żołnierzy nie chciało walczyć i ginąć na froncie. Jednak nie wyciągano wobec nich poważniejszych konsekwencji. Wyciągnięto wnioski, a później właściwą śrubę dokręcono.
                  Ciekawie temat się rozwinął.

                  1. A jak te zdarzenia przedstawia się w mediach, jednocześnie nie ucząc o nich w szkołach? Jedynym celem jest szerzenie nienawiści do „wroga”, nawet gdy wroga od ponad półwiecza nie ma.

                    Inną sprawą jest traktowanie żołnierzy polskich, którzy po wejściu ZSRR na tereny wschodniej Polski, zostali zesłani na Sybir, do Kazachstanu, nad Pacyfik. Gdy Stalin zezwolił by tworzyć wojsko polskie, to jechali w strasznych warunkach do tworzącej się armii. Jedni trafili do Andersa, drudzy do Berlinga. Wojsk Andersa nie wykorzystano, a przecież mogły być tak traktowane jak te od Berlinga i wysłane do bitwy pod Lenino. Bitwy, która była niepotrzebna i tak wytrzebiła żołnierzy, że trzeba było ich wycofać, bo stan nie nadawał się do walk.

                    W głowach (najdelikatniej mówiąc) durniów i „zdradzieckich mord” żołnierze ci są winni. Nikt im nie składa hołdów za śmierć z ręki prawdziwych dwóch wrogów. I ZSRR i Niemiec. Żołnierze zdobywający Kołobrzeg (zniszczone 90% nieruchomości) też nie są honorowani.

                    1. „Bronią, kosami, widłami i siekierami bij swoich odwiecznych wrogów – polskich panów.”

                      Wezwanie Bandery do rodaków? Nie. To fragment odezwy wygłoszonej 17 września 1939 r. przez dowodzącego oddziałami Armii Czerwonej wkraczającymi na Wołyń, gen. Siemiona Timoszenko.