Jak on śmiał!?

Kornel Morawiecki w czasach Solidarności drukował i kolportował drugoobiegowe pismo  „Z dnia na dzień”. Wydawał także prasę Regionalnego Komitetu Strajkowego „Solidarność” we Wrocławiu. Po zdelegalizowaniu Solidarności, w 1982 roku, założył Solidarność Walczącą. W manifeście „Kim jesteśmy? O co walczymy?” zakreślił jej cele — „walkę o odzyskanie niepodległości i budowę Rzeczpospolitej Solidarnej”.

Kilkadziesiąt lat później, w roku 2015 uznał, że prawo prawem, a sprawiedliwość musi stać po stronie tych, którzy mają władzę. Prawo jest ważną rzeczą, ale prawo to nie świętośćprzekonywał tam, gdzie prawo jest tworzone, czyli w sejmie. Nad prawem jest dobro Narodu! Jeśli prawo to dobro zaburza, to nie wolno nam uważać to za coś, czego nie możemy naruszyć i zmienić. To mówię — prawo ma służyć nam! Prawo, które nie służy narodowi to jest bezprawie! Od tej pory prawo konsekwentnie podporządkowano im, czyli narodowi, a te przepisy, które przeoczyli lub nie mogli z jakichś powodów zmienić, po prostu ignorowali. Jeśli na przykład prawo stanowi, że kadencja I Prezesa Sądu Najwyższego jest nienaruszalna i trwa sześć lat, a oni, czyli lud uważają, że wcale że nie, to mają rację oni, a nie Konstytucja i profesorowie prawa. Po jakimś czasie okazało się, że to jednak Konstytucja i profesorowie mieli rację. Dlatego prawo, które służy wyłącznie narodowi, przyjęło się określać mianem „prawo kaduka”.

W trakcie kampanii wyborczej do parlamentu w 2019 roku Morawiecki zmarł. Na konwencji Koalicji Obywatelskiej, która odbyła się po pogrzebie,  Lech Wałęsa koncentrował się na błędach i zaniechaniach koalicji populistycznej. Prosiłem was na piśmie, prezydenta Komorowskiego, premiera Tuska: człowieku, jeśli ty ich nie rozliczysz, oni ciebie rozliczą. Nie rozliczyliście ich. O Kornelu Morawieckim powiedział ledwie parę słów: Robią z niego bohatera, a on w środku, stan wojenny, atakują nas, a on kozak zakłada Solidarność Walczącą. Co to było? Zdrada! Zdrajca. Taka jest prawda, ale wybaczmy mu. I ruszyła fala oburzonych po stronie rządowej, co nie dziwi, i po stronie antyrządowej, co w sumie już też nie dziwi. Głos zabrała, bo zawsze zabiera gdy trzeba dokopać swojemu, niezawodna Dominika Wielowieyska. Z całego wywodu Wałęsy zrozumiała tylko jedno słowo i skupiła się na nim. Choć stoi po przeciwnej stronie, to nie mieści jej się w głowie to samo, co publicystom prawicowym.

Lech Wałęsa nazwał Kornela Morawieckiego zdrajcą. To nie do przyjęcia. Morawieckiego można krytykować za różne rzeczy, ale nazwanie go zdrajcą nie mieści się w głowie. Owszem, przyjdzie czas na ocenę jego działalności i decyzji, ale trzeba uszanować czas żałoby zaraz po pogrzebie

Na tym między innymi polega różnica między dziennikarstwem uprawianym przez media niechętne władzy i sprzyjające jej. Te pierwsze z reguły za wypowiedzi atakują tych, których atakują te drugie, te drugie natomiast z reguły stają w obronie tych, których atakują te pierwsze. Wszyscy bez wyjątku zgadzają się natomiast w jednym — cokolwiek sami powiedzą jest idealne i nie podlega krytyce. Dlatego praktycznie nikt nie opowiada się za bezwzględną wolnością i prawem do swobodnego głoszenia poglądów. O ludziach, którzy — jak chce preambuła Konstytucji — nie podzielają jedynej słusznej wiary, a uniwersalne wartości wywodzą z innych źródeł, Wielowieyska była łaskawa wyrazić się tak:

Obsceniczne kpiny z procesji Bożego Ciała są obraźliwe. Co to ma wspólnego z prawami LGBT? Ale to jeden wyskok na demonstracji, która miała dobre intencje. Zresztą warto znać proporcje: mnie bardziej razi fakt, że pedofil odprawia mszę i odmawia różaniec na antenie Radia Maryja.

Trzeba jednak oddać sprawiedliwość p. Wielowieyskiej. Jej też nie podoba się odsądzanie niewierzących i innowierców od czci i wiary, ale w tym przypadku swój sprzeciw wyraża w sposób zdecydowanie mniej kategoryczny. Na przykład o pedofilii w Kościele dowiedziała się dopiero niedawno z filmu, który „pokazał, że ostatnie zapewnienia hierarchów Kościoła katolickiego o walce z pedofilią są pustosłowiem”. Choć trąbi się o tym już od dobrych kilku lat, a po drodze był film „Kler”, to dopiero teraz „domaga się odpowiedzi na pytania”, które „stawia jako dziennikarka, katoliczka i matka dwóch synów”. Dlatego dobrze, że chociaż obsceniczne kpiny dostrzega natychmiast, nawet bez konieczności wizyty w kinie.

Kornel Morawiecki, który stawiał lud ponad prawem, za nic miał fakty, tłumaczenia. Wiedział, że Lech Wałęsa nie mówi prawdy, bo wiedział jaka jest prawda. Jest taka, jaką ustalili oni,, czyli lud. Dlatego Dobre imię pana prezydenta Lecha Wałęsy to będzie wtedy, kiedy on powie prawdę, kiedy on się pokaja, kiedy on się przyzna, kiedy poprosi o przebaczenie, kiedy wyjaśni, co go do tego skłoniło, kto go uzależniał. To będzie dobre imię i Polski, i prezydenta Lecha Wałęsy. Trudno znaleźć komentarz p. Dominiki Wielowieyskiej, w którym przekonywała, że żądanie przeprosin za przewiny, których się nie popełniło nie mieści się w głowie żadnemu przyzwoitemu człowiekowi. Że zanim rzuci się kamieniem warto wyjaśnić do końca sprawę jedynej w historii komunistycznej Służby Bezpieczeństwa sfałszowanej lojalki, czy przypadków opisanych przez Tomasza Piątka w trzech opasłych tomiskach  — „Macierewicz i jego tajemnice”, „Macierewicz. Jak to się stało” i „Morawiecki i jego tajemnice”.

Kilka miesięcy przed Kornelem Morawieckim zmarł prof. Karol Modzelewski, autor między innymi nazwy Solidarność. Za działalność opozycyjną spędził w PRL-owskich więzieniach 8 lat. Przedstawiciele administracji Sejmu i Senatu odmówili firmie pogrzebowej zgody na wywieszenie w sejmie klepsydry. Nie wiadomo, czy ta decyzja mieści się w Wielowiejskiej głowie, ponieważ nie udało się znaleźć komentarza na ten temat. Niemniej jednak porównanie oprawy uroczystości pogrzebowych obu zmarłych jest wielce wymowne. Wymowny jest także wspólny front gwiazd strony postępowej — Dominiki Wielowieyskiej, Wojciecha Szackiego, Patryka Michalskiego i innych — z Michałem Dworczykiem, Stanisławem Tyszką, Piotrem Müllerem, Beatą Szydło i innymi. To zadaje kłam symetrystom, ponieważ w drugą stronę taki wspólny front praktycznie nigdy się nie tworzy.

Ci, którzy uważają, że dziennikarstwo nie polega na potępianiu i osądzaniu, lecz informowaniu, komentowaniu i wyjaśnianiu, są naiwni jak dzieci. Nie można jednak winić tych, którzy stopnie naukowe zdobywali w PRL-u i tych, którzy później u nich studiowali. Skąd niby mają wiedzieć na czym polega prawdziwe, niezależne, dziennikarstwo, skoro w PRL-u takiego nie było? Dlatego chociażby Monika ‚przepraszam bardzo’ Olejnik nie wie, że nie tylko nie przerywa się zaproszonym gościom, ale i nie gada jednocześnie z nimi podnosząc głos. A inni, którzy zapraszają polityków do studnia nie po to, żeby z nimi porozmawiać, tylko po to, by błysnąć erudycją? Z kolei goście, którzy lekceważą pytania prowadzącego i plotą co im ślina na język przyniesie to nie wyjątek, lecz reguła w polskich mediach. Z tą różnicą, że w sprzyjających władzy nikt im niewygodnych pytań nie zadaje, a w pozostałych czasem zadaje, ale praktycznie nigdy nie oczekuje odpowiedzi.

Czołowe portale swego czasu potępiły Kubę Wojewódzkiego za to, że w ich mniemaniu obraził miliardy Ukrainek i za boksera Adamka, który według nich „propagował przemoc domową„. Skrytykowały także akcję profrekwencyjną „Nie świruj, idź na wybory„. Jednak mimo, iż zwykle cytują lub omawiają najgłupsze wpisy na Twitterze czy Facebooku, tym razem nabrały wody w usta i o manifeście Kuby Wojewódzkiego do młodych wyborców nie wspomniały ani słowem. Najwidoczniej uznały, że nie warto informować o czymś, o czym milczą pisowskie media. Już chociażby dlatego warto zapoznać się z tym co Kuba Wojewódzki ma do przekazania młodym wyborcom. Króciusieńki fragmencik:

W ciągu ostatnich czterech lat zrozumiałem, dlaczego u nas możliwe były pogromy, dlaczego przytrafiły się nam zabory czy maj 1926 roku. Jesteśmy fatalnymi uczniami własnej historii. Nasi dziadkowie mieli ruch oporu, nam wystarczy duch oporu. Niech Polskę Walczącą zastąpi Polska Myśląca. Z demokracją jest jak ze świeżym powietrzem. Zauważamy dopiero jego brak. A mam nieustające wrażenie, że z tymi dwoma wartościami nie jest nam ostatnio po drodze.

Na koniec dowód na to, że dziennikarze nie tylko znają język polski, ale także rozumieją co piszą:

To niepokojące i zaskakujące, że gigant z Mountain View nie dopilnował bezpieczeństwa aktualizacji w swoich własnych telefonach. Szczególnie, że korporacja stawia co raz mocniej na bezpieczeństwo użytkowników. Udostępniając im kolejne narzędzia. Trzeba mieć nadzieję, że Google nie popełni takich ględów z ich nowym telefonem, którego premiera już 15 października.

Słowniczek trudniejszych terminów:
‚co raz’ to nowa pisownia słowa ‚coraz’
‚ględy’ to skrót od ‚Google’a błędy’

I to by było na tyle.

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Gdy przeczytałam słowa Piłsudskiego, to niezbyt mi się wtedy podobały. Ale okazały się prawdziwe, niestety.

    Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy.

    Inną sprawą jest to, że historia w szkole jest przedstawiana nieprawdziwie. Polacy nie obchodzą zwycięstw, nie honorują swoich uczonych, artystów. Ich osiągnięcia są nieważne, często niesłusznie pomniejszane. Przez ludzi z cytatu.

    A dziennikarze, politycy? Oni muszą koniecznie (we własnym mniemaniu) przedstawiać jako ci najlepsi, wskazujący „prawidłowe postawy”. I nie widzą w ogóle swojej nędzy myślowej, obyczajowej czy kulturowej.

    A jak nazwać Kornela Morawieckiego w poniższej sprawie? Złodziejem, bandziorem, oszustem? Jeśli potrafił tak zrobić, to szybciej uwierzę Wałęsie niż któremukolwiek Morawieckiemu. Za Wyborcza.pl

    kukiz 15

    Po ponad roku od darowizny poseł Paweł Kukiz zapytał posła Kornela Morawieckiego, co się stało z 720 tys. zł, które ruch Kukiz’15 przekazał stowarzyszeniu Solidarność Walcząca na „budowę Domu Weterana”. Kukiz’15 dostał te pieniądze z PKW jako zwrot wydatków za wybory parlamentarne i zgodnie z ustaleniami przedwyborczymi część z nich trafiła do Solidarności Walczącej.

    Według „Super Expressu”, Kornel Morawiecki odpisał, że część kwoty została wydana na dofinansowanie uczestników programu „Seniorzy obok nas”. „Podczas spotkań następuje pogłębienie wiedzy seniorów, poprawa ich samopoczucia” – napisał Morawiecki do Kukiza.

    Oburzony Paweł Kukiz skomentował to na Facebooku: „Ja wcale nie chcę, by Kornel cokolwiek oddawał. Chcę tylko, by rozpoczęto w końcu budowę Domu Weterana Solidarności, bo przede wszystkim na ten cel przekazaliśmy pieniądze. A tłumaczenie, że z tej kasy funduje się Weteranom „wczasy w Jastrzębiej Górze nad morzem”? Nie tak się umawialiśmy. Zresztą, podobno dostał 300 tys. od rządu syna na ten cel (wczasy dla Weteranów). To ilu Weteranom te wczasy Kornel zafundował? Za milion zeta?”.