Jak można mieć wiarygodność?

Kto nie słyszał o radiu Wolna Europa? Ci, którzy żyją za krótko, żeby pamiętać. Radio Wolna Europa było rozgłośnią finansowaną przez Kongres Stanów Zjednoczonych. Studia mieściły się w Monachium. Nadawano na falach krótkich i średnich. Dziś trudno spotkać odbiorniki wyposażone w te zakresy fal. Program składał się z dziesięciominutowych wiadomości co godzinę i czterogodzinnego bloku zawierającego dwie główne pięćdziesięciominutowe audycje „Fakty, wydarzenia, opinie” i „Panorama dnia”. Blok premierowy zaczynał się o godzinie 20:00 i był powtarzany kilkukrotnie następnego dnia. Rozgłośnię intensywnie zagłuszano, dlatego żeby móc ją odbierać należało wyposażyć się w dobre radio z rozbudowanym zakresem fal krótkich. W czasach spokojnych jedno pasmo, przeważnie 13 lub 16 metrów, nie było zagłuszane. Gorzej było w zimie, ponieważ ze względu na propagację fal krótkich te pasma były dostępne tylko w dzień. Można było także próbować stosować antenę kierunkową z uwagi na fakt, że nadajniki znajdowały się na zachodzie, a zagłuszarki na wschodzie. Po zamianie demokracji socjalistycznej na demokrację i zniesieniu cenzury Wolna Europa zawiesiła działalność.

30 lat po transformacji kraje bloku wschodniego wracają do korzeni. Prym wiodą Węgry, ale już przebiera nogami Rumunia i Polska. Czesi też starają się jak mogą, ale na razie bez rezultatu. Ponieważ Węgrzy pierwsi postawili na zamordyzm, więc pierwsi powinni móc przypomnieć sobie jak to jest, gdy Wolna Europa nadaje, a władza ją zagłusza. Dlatego Amerykanie zapowiedzieli powrót Rozgłośni Węgierskiej Radia Wolna Europa. Zaskakujące zważywszy na fakt, że w Ameryce prezydentem jest człowiek, któremu mentalnie bliżej do dyktatury niż demokracji.

Donald Tusk znany jest z gigantycznego poczucia humoru. Ostatnio sypał dykteryjkami jak z rękawa. Najzabawniejsze były słowa o Schetyńskiej Kidawie-Błońskiej. Według Tuska Nie byłaby premierem malowanym i nie potrzebowałaby za plecami żadnego prowadzącego. Trudno w to uwierzyć widząc ją przytakującą Schetynie sprawniej niż Brudziński Kaczyńskiemu. Ostatnio  p. przewodniczący udał się na rynek i oznajmił, że ludzie, którzy szukają pracy to tworzą, tworzą PKB, budują, budują zasobność naszej ojczyzny dlatego będziemy bardzo dużo o tym mówić i ten projekt, już przygotowany ustawowo, zostanie przez nas złożony w pierwszych tygodniach po wyborach. Tako rzecze lider koalicji populistycznej. I to nie jest pomyłka! On naprawdę powiedział, że PKB tworzą ludzie poszukujący pracy! Otwarte pozostaje pytanie dlaczego o planowanych zmianach w prawie nie informuje premier in spe, lecz mianowany przez nie wiadomo kogo lider partii?

Od biedy można te złote myśli złożyć na karb zbyt wielkich skrótów myślowych lub kłopotów z wysławianiem się. Jednak kandydatka na premiera z szerokim uśmiechem z całą mocą podkreśla i jak mantrę powtarza za swoim pryncypałem, że nic, co dane nie będzie odebrane. Tymczasem sam pryncypał przekonuje, że to droga donikąd. Albo więc nie wie co mówi, albo zmienił zdanie. Nie może być tak, że całość finansów państwa opiera swoją politykę na transferach socjalnych. To jest droga donikąd. Skoro nie może być tak, jak według zapewnień będzie, to jak może być?

W sumie można by na to wszystko machnąć ręką. W styczniu są wybory w PO, a teraz trzeba szkodników pozbawić wpływu na państwo. Tyle że jeśli Schetyna dziś kroczy od przegranej do przegranej dbając tylko o swoją pozycję, to jaka gwarancja, że po wyborach nie pójdzie śladami swego kolegi partyjnego Gowina? Kto da głowę, że skoro raz ustawił wybory w partii, to nie ustawi po raz drugi? Nikomu nie przyszło do głowy „zwracać się z apelem”, a jemu przyszło: Zwracam się z apelem do całej opozycji: do PSL z Kukizem’15, do SLD, Razem i Wiosny, a także do Konfederacji. Proszę o wasze jasne deklaracje, że po wyborach nie pójdziecie z Kaczyńskim, człowiekiem, który od wielu lat sieje w naszym kraju nienawiść, a od czterech lat systematycznie go niszczy.

Coraz trudniej uwierzyć, że za wyborem mającego ewidentnie problemy z wysławianiem się lidera największej partii opozycyjnej nie stoi ktoś omnipotentny, acz mający z kolei kłopoty z poprawnom wymowom. No bo Jeśli mówi się o badaniach profilaktycznych dla Polaków, Polek i Polaków powyżej 40. roku życia, to jest proste, prosta kalka z naszego programu, z punktu naszego programu, mówimy o badaniach, o bilansie zdrowotnym po pięćdziesiątym roku życia. Ale he jak można mieć wiarygodność do tych tez i do tych propozycji jeżeli agencja rządowa ministerstwa zdrowia zabrania, nie pozwala, nie przyzwala na finansowanie badań profilaktycznych dla siedemna… siedemdziesięciolatków, które chce zrobić miasto stołeczne Warszawa. Czy te tezy mogą kłamać? — chciałoby się zapytać przewrotnie za Janem Pietrzakiem. Dlatego Schetyna nie ukrywa, że chodzi tylko o władzę, chodzi o to, żeby wygrać, żeby obiecać i żeby móc potem tłumaczyć się dlaczego te rzeczy nie mogą być zrealizowane, bo nie będą zrealizowane.

Nic dodać, nic ująć. A skoro tak, to może w takim razie jednak na lewicę?

Dodaj komentarz


komentarze 4