Ja to się cieszę byle czym

Polacy to ludzie w czepku urodzeni. Ileż to razy stojąc na skraju przepaści robili olbrzymi krok naprzód, a potem mozolnie walczyli o wolność swoją i nieswoją. Podnosili poziom życia, czyli tak zwaną stopę życiową, aż znowu, dzięki światłej władzy, a i swemu osobistemu wkładowi, stawali nad kolejną przepaścią. Raz tracili niepodległość, innym razem musieli przesunąć się nieco na zachód. Gdy zaś po dziesiątkach lat żmudnego budowania socjalizmu pełny sukces był już w zasięgu ręki, zrezygnowali z dalszej budowy i zaczęli budować kapitalizm. Z równie dobrym skutkiem.

Dziś, jak nigdy mają wreszcie prawdziwy wybór. Mogą wybierać między partią prawicową, a partią prawicową. Przy czym obie partie różnią się między sobą osobami liderów. Lider partii prawicowej różni się od lidera partii prawicowej nie tylko wyglądem, ale i sposobem mówienia. Dzisiaj przywódca partii prawicowej ujawnił, że ma wreszcie powód do radości. — Cieszę się, że kolejna osoba przekonała się, że specjalnością PiS jest kłamstwo. Dla niezorientowanych: PiS to jedna z partii prawicowych.

My też mamy się z czego cieszyć. Mamy bowiem światły i odpowiedzialny rząd. Pierwszy taki od stuleci. Rząd, który wie co jest wymagane podczas budowy wzajemnego zaufania. Budowa wzajemnego zaufania wymaga, by polityka gospodarcza rządu oparta była na realnych podstawach, by jej horyzont wybiegał poza termin kolejnych wyborów. Państwo, które żyje na kredyt, nie będzie dla obywateli godne zaufania. Deficyt budżetu oznacza stały wzrost długu publicznego i wysokie koszty spłaty odsetek od tego długu. Czy miała Polska kiedykolwiek w swej historii bardziej odpowiedzialny rząd? Rząd oszczędny, którego horyzont wybiega poza termin? Żeby zbudować w tej dziedzinie zaufanie, zaufanie społeczne, także zaufanie ludzi do własnego państwa, potrzebne jest ograniczenie wzrostu długu publicznego. Dług publiczny nie może narastać w takim tempie jak do tej pory. W ciągu kilku lat budżet należy doprowadzić do stanu bliskiego równowagi.  Który rząd, którego specjalnością nie jest kłamstwo, dług publiczny w ciągu sześciu lat zmniejszył z niecałych 500 miliardów brakujących do biliona do 40 miliardów*? Co prawda to stan nie tyle bliski równowagi ile katastrofy, ale nie bądźmy drobiazgowi.

Jeśli przyjąć, że sytuacja finansów publicznych czy rynku pracy jest opłakana, to jeszcze nie znaczy, że nie ma powodów do radości. Gdy nie można cieszyć się z własnych osiągnięć, to można z cudzych porażek.

P.S. W szkole dzieci często słyszą pytanie zadawane przez panią: powiedzcie mi proszę co autor chciał powiedzieć… Zabawmy się w szkołę i spróbujmy zgadnąć co autor chciał powiedzieć i czy w ogóle chciał powiedzieć cokolwiek: Chcę powiedzieć, że jeśli myślimy, a musimy myśleć także w perspektywie nie najbliższego budżetu i nie tej kadencji, ale także bezpieczeństwa emerytalnego dzisiaj ludzi młodych, ale być może przede wszystkim też takiej stabilności finansowej, która nam umożliwi stabilne wypłacanie emerytur dzisiejszym i przyszłym w niedalekiej perspektywie emerytom, bo przecież to jest uwarunkowane przeżyciem, a nie wszystkie państwa, widać to wyraźnie, przeżyją w sensie finansowym ten kryzys. Ta głęboka myśl zawarta jest w exposé premiera wygłoszonym w Sejmie 18. listopada 2011 r. A chciał tylko powiedzieć, że dzisiejsze exposé musi stać się prostym, czytelnym komunikatem, który odpowiada na wyzwanie doby obecnej….


* Zgodnie z danymi podanymi przez Ministerstwo Finansów Zadłużenie sektora finansów publicznych we wrześniu 2007 roku wynosiło 522,6844 miliardy złotych, a we wrześniu 2013 roku 952,6281 miliardów złotych. Dotychczasowym rządom dobicie do pół biliona zajęło 17 lat, a część z tego to zasługa Gierka.
Ja to się cieszę byle czym” to tytuł piosenki Wojciecha Skowrońskiego.

Dodaj komentarz