Ja bym poczekał

W całym kraju demonstrowano w obronie niezależnych sądów i sędziów. Wygłaszano płomienne przemowy, tłumaczono dlaczego niezależne sądownictwo jest tak ważne. TVN24 na gorąco informowała o rozwoju sytuacji, transmitowała wystąpienia. Równolegle wałkowano przygotowaną przez czynniki partyjno-rządowe nowelizację ustawy o ustroju sądów powszechnych, zwaną kagańcową. Wydawać się mogło, że poza zaproszonymi do studia przedstawicielami ugrupowań rządzących nikt nie popiera pomysłu przekształcenia wymiaru sprawiedliwości w bezwolne, posłuszne władzy narzędzie.

Konrad Piasecki  w „Rozmowie Piaseckiego” rozmawiał z p. prof. Piotrem Tuleją, sędzią w stanie spoczynku Trybunału Konstytucyjnego. Rozmowa budzi zdumienie z dwóch powodów. Po pierwsze prowadzący zadając pytanie posłużył się argumentacją czynników partyjno-rządowych, podzielając poglądy Ziobry, Kanthaka, Kalety i innych, że podważanie legalności wyboru sędziego, to anarchia i należy pilnie zaprowadzić porządek. Jakie jest inne wyjście? — pyta Piasecki. Jakie jest inne wyjście dzisiaj, po orzeczeniu TSUE, po orzeczeniu Sądu Najwyższego, niż jednak wprowadzenie ostrych cięć czy takiej, takiego, takiej sytuacji w której jasno się powie „Nie! Jeden sędzia nie ma prawa podważania legalności, prawomocności działania innego sędziego!” Bo rządzący mówią „Taka sytuacja grozi paraliżem, taka sytuacja grozi anarchią” no i trudno się z tym nie zgodzić. Zaiste, trudno się z tym nie zgodzić, z tym zastrzeżeniem, że do paraliżu i anarchii doprowadziła władza, przed czym eksperci ostrzegali od początku. Teraz zaś, by położyć kres paraliżowi i anarchii, jedynym wyjściem jakie dostrzega Piasecki jest chwycenie sędziów za twarz. Nie ma znaczenia, że nikt niczego nie „podważa”, a jedynie sprawdza, czy sędzia jest tym, za kogo się podaje i czy na pewno ma prawo orzekać. Ktoś, kto domaga się od kontrolera okazania dokumentu uprawniającego do kontroli nie podważa legalności, prawomocności kontroli, tylko upewnia się, że nie ma do czynienia z oszustem.

Pod drugie musi budzić zdumienie asekurancka postaw p. Tuleji. Na miejscu sędziów, których dociekliwość naraziła na kłopoty i szykany nie kiwnąłby pacem, tylko cierpliwie poczekał. Piasecki:  Gdyby dzisiaj panu przyszło orzekać, hipotetycznie, gdyby dzisiaj panu przyszło orzekać z sędzią powołanym przez nową Krajową Radę Sądownictwa, zdecydował by się pan na wspólnie z nim orzekanie? Sędzia Tuleja: Gdybym miał z taką osobą orzekać, to musiałbym sobie zadać fundamentalne pytanie czy w świetle tych kryteriów o których mówi polska Konstytucja mówiąc o tym, że sędzia ma być niezawisły, czy w świetle tego, co powiedział TSUE o Krajowej Radzie Sądownictwa dla mnie nie ulega wątpliwości, że ten sędzia jest powołany wadliwie. Mimo to jeżeli stanęłaby przede mną sprawa, w której miałbym orzekać, jakaś istotna sprawa, w której ktoś byłby zainteresowany jej rozstrzygnięciem to musiałbym sobie zadać pytanie jaki ma wpływ to wadliwe powołanie na to rozstrzygnięcie. Wpływ jest dwojaki. Po pierwsze na pewno ten sąd nie jest sądem prawidłowo obsadzonym, co bardzo obniża, a czasami uniemożliwia wykonywanie przez ten sąd podstawowych jego zadań. Do takiego sądu nie ma się zaufania. Po drugie czy musiałbym, czy miałbym wydać orzeczenie czy nie, nad tym bym się zastanawiał, bo ja akurat tutaj nie jestem takim powiedzmy zwolennikiem takich tez, które głoszą głównie przedstawiciele nauki prawa cywilnego, ale nie tylko, że każda wada związana z wyborem sędziów jest wadą taką nieusuwalną i ona powoduje nieważność orzeczenia. Ale gdybym miał dzisiaj coś takiego zrobić, to pewnie bym się wstrzymał do 5. lutego przyszłego roku, bo 5. lutego przyszłego roku zapadnie bardzo ważne orzeczenie w Strasburgu. Wprawdzie ono będzie orzeczeniem w sprawie islandzkiej, ale będzie dotyczyło właśnie odpowiedzi na pytanie czy zawsze jest tak, na gruncie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, że sędzia, który jest wadliwie obsadzony, wadliwie powołany, jego orzeczenie jest nieważne z mocy prawa czy też jest tylko wadliwe i w jaki sposób można je wykonać.

Kąpany w gorącej wodzie sędzia Juszczyszyn i kilku innych, zamiast zadać sobie pytanie czy powołana na stanowisko sędziego sprzątaczka jest prawidłowo obsadzona, niepokoili Sąd Najwyższy i Kancelarię Sejmu. Zupełnie niepotrzebnie, bo mogli spokojnie poczekać do 5. lutego. Przecież oczywistą oczywistością jest, że PiS uzna orzeczenie dotyczące Islandii, tak jak uznaje orzeczenia dotyczące Polski. Otwarte pozostaje pytanie po co brać udział w manifestacjach, protestować, narażać się na ewentualne szykany, skoro autorytet prawniczy z jednej strony nie ma wątpliwości, że sędzia jest powołany wadliwie, a sąd nie jest sądem prawidłowo obsadzonym, z drugiej przeciwstawia się tezom, które głoszą przedstawiciele nauki prawa cywilnego, że to ma jakiekolwiek znaczenie.

Jak opozycja „walczy” o „zwykłych ludzi”? To prawda, że nie ma większości w Sejmie. Ale prawdą jest też, że ma swoje obowiązki bardzo głęboko w poważaniu. PiS ma 235 posłów. Za włączeniem ustawy dyscyplinuj czy kagańcowej, jak kto woli, do porządku obrad głosowało 201 posłów. Opozycja liczy 213 osób, a wliczając Konfederację 224. Tyle, że aż 40 posłów miało pilniejsze zajęcia niż branie udziału w jakichś tam głosowaniach. Nie stawiło się 11 posłów KO, co oczywiste, bo oni zawsze pilnują, żeby PiS miało większość. Zdumiewa jednak postawa lewicy, która podobno miała być nową siłą, która miała się sprzeciwiać, przeciwstawiać i Czarzasty z Zandbergiem widzą co jeszcze robić dla zwykłego człowieka, a która ledwo dostała się do Sejmu już swoje obowiązki poselskie lekceważy. Głosowanie, mówiąc kolokwialnie, olało aż 12 towarzyszy, a wśród nich tak zacni i zasłużeni jak Biejat Magdalena (przewodnicząca komisji, którą PiS chce pozbawić „stanowiska”, czyli łatwych pieniędzy), Gdula Maciej, Nowicka Wanda, Rozenek Andrzej, Szejna Andrzej, Żukowska Anna Maria, Napieralski Grzegorz (który teraz jest liberałem z KO). Nowicka Wanda pojawiła się później, po głosowaniu, by zadać „pytanie”. Dlaczego nie wzięła udziału w głosowaniu? Może obawiała się, że jak ustawa kagańcowa nie będzie procedowania, to nie pozwolą jej pytania zadać. Jeśli za było ledwie 201 posłów PiS-u, a przeciw 193, to wystarczyło, żeby Lewica stawiła się w komplecie, by PiS musiało porządek obrad głosować jeszcze raz. Co na to zainteresowani? Tłumaczą się, że ich obecność „i tak by niczego nie zmieniła”. Akurat w tym przypadku jest to kłamstwo. Ale nawet gdyby to była prawda, to po to zostali wybrani, by w obradach sejmu uczestniczyć, w głosowaniach brać udział. Jeśli uważają, że poza pobieraniem diety i dotacji nic więcej nie mogą, niech złożą mandat.

Przez całą historię najlepsi synowie narodu próbowali coś zrobić dla Rzeczpospolitej, ratować ją, nie dopuścić do upadku i płacili najwyższą cenę. Rozmowa Piaseckiego obnażyła gorzką prawdę, że nic się nie zmieniło. Znowu wybrańcy narodu lekceważą swoje obowiązki. Znowu najlepsi nadstawiają karku, i znowu niepotrzebnie, bo gdy przyjdzie co do czego elity przeciwstawią się tezom, po czym uzasadnią i zaakceptują status quo. A bohaterowie jak zwykle zostaną na lodzie.

 

PS.
Znienacka spod ziemi wychynął sam Grzegorz Schetyna by poinformować, że to nie jego wina. Odpowiedzialność ponoszą „młodzi szefowie klubów” — Borys Budka, Krzysztof Gawkowski, ale też Władysław Kosiniak-Kamysz.

Dodaj komentarz


komentarzy 7

      1. Noże naszemu pokoleniu wbijane są prawie codziennie!! I to jest straszne!!! Nie mogę jednak zrozumieć, że wielu „moherów” z naszego pokolenia nie pamięta, nie pojmuje grozy sytuacji. A podnosząc swoje łapska w górę, wrzucając kartę do urny, decydują o przyszłości młodych.

        1. p.s. Nie na temat, ale o witaminach. 🙂 W piwie jest dużo witaminy B. Dwa piwa to witamina B2; zgrzewka podwójna to witamina B4; zgrzewka sześciu piw – to witamina B6, a dwie takie zgrzewki to witamina B12. Cała beczka piwa to witamina B complex

          1. Bardzo trafna uwaga, szczególnie ta o kupowaniu łaski bożej. Gdy słyszę, że jakiś warchoł będzie Maryi lub boga bronić, to jak do tej obrony mają się słowa: „Pod twoją obronę uciekamy się święta boża rodzicielko….” itp.